Góra Dół
Selkiewo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

https://selkiewo.forumpolish.com/t753-wojtek-krokus#4778https://selkiewo.forumpolish.com/t780-nigdy-nie-jest-dobrze-wojtek#5114https://selkiewo.forumpolish.com/t781-krokushttps://selkiewo.forumpolish.com/t782-wojtek-krokus#5120https://selkiewo.forumpolish.com/f145-pietro-pierwsze-m-34https://selkiewo.forumpolish.com/t786-krokus
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz
Wto Sty 26, 2021 11:33 pm
Wojtek Krokus
Wojtek Krokus
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VcEhZsbzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VOjgxxJzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz UvXKTOp
BLOK NA MAGELLANA
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_pbuvkpM3Lo1rifr4k_1280
19
187
było blisko Wojtek overdose
jakaś śmieszna pani cameltoe
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VcEhZsbzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VOjgxxJzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz UvXKTOp
BLOK NA MAGELLANA
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_pbuvkpM3Lo1rifr4k_1280
19
187
było blisko Wojtek overdose
jakaś śmieszna pani cameltoe

Parkując pod blokiem na Morskiej, nie czuł tych wszystkich emocji, które jeszcze kilkanaście minut wcześniej targały całym jego ciałem. Co prawda, ciężko było się uspokoić, a wszystko pogarszał fakt, że gdy doszedł dotarł do mieszkania Domańskiego pocałował klamkę, a w środku nie było nikogo. Walił w drzwi i nawoływał Ernesta, wyrzucając z siebie piękną wiązankę przeróżnych przekleństw na tyle głośno, że z jednego z mieszkań wyszła sąsiadka i jakby przyzwyczajona do tego typu akcji, wyjawiła Krokusowi, że tego młodego to nie widziała od jakiegoś czasu i chyba się wyprowadził.
Z bólem przełknął smak porażki, chociaż na chwilę w głowie Wojtka pojawił się pomysł na przejażdżkę po mieście w poszukiwaniu kolegi z klasy, ale już wcześniej obiecał Milenie, że gdzieś ją zabierze, a dziwnie mu było zaproponować dziewczynie wycieczkę po Selkiewie tylko po ty by najebać jej byłemu chłoptasiowi. Spakował więc kilka gramów zielska, blety oraz elegancką zapalarę Zippo, prezent od ojca, niczego wielkiego oczywiście nie planował, po prostu chciał pojechać jak najdalej od tej zapomnianej przez Boga mieściny i wszystkich fałszywych znajomych, których miał nadzieje zostawią za sobą.
Klakson samochodu rozgonił ponurą ciszę panującą na Morskiej, a deszcz zalewający selkiewowe ulice tworzył dość ponury klimat; czekał przez kilka minut, zniecierpliwiony puścił jej nawet strzałkę, ale już przywykł do tego, że na baby trzeba trochę poczekać nawet jeśli wydają się być odrobinę mniej wymuskane od swoich rówieśniczek. Wkrótce zapaliło się światło na klatce schodowej bloku w którym mieszkała i zanim się obejrzał, Buszek mógł grzać tylną część ciała.
- No siema, Buszkowska - rzucił, posyłając nastolatce półuśmiech i spoglądając na nią z boku. Z wejścia stwierdził, że nie ma sensu się pierdolić, dojebał gazu, ruszył, cyk, pyk jedyneczka, dwójeczka i już wyjeżdżali z Morskiej na pełnej kurwie, budząc przy okazji wszystkie stare babki z osiedla, bo ta beemka wydawała z siebie wyjątkowo ciężkie dźwięki. - Twój były chyba obsrał zbroję, bo jak tam zaszedłem do niego na kwadrat to nikogo nie zastałem tylko jedna stara baba wyszła na korytarz i mi powiedziała, że go dawno nie widziała. - wjeżdżając na skrzyżowanie, rozejrzał się na boki, jednak widząc, że zero ruchu z żadnej strony (co się dziwić, środek zimy, deszcz i późna godzina), skręcił w  główniejszą drogę, kierując prosto na Gdańsk. Za bardzo nie wiedział z której strony ten cały temat ugryźć i czy powinien się mieszać; w sensie, już zaczął to robić, bo uderzył na klatkę Domańskiego, ale go nie zastał, więc w głowie pojawiła się myśl, że może to przeznaczenie dawało mu wyraźny znak i warto było sobie odpuścić. Gorzej, że właśnie o nią chodziło, bo już po pierwszym, wspólnym melanżu poczuł dziwną słabość do Mileny, w stu procentach kumpelską oczywiście - to była jedna z tych dupeczek, które nadawały się do tańca najlepiej na świecie, do różańca co prawda pewnie też, ale Krokusa kwestie religijne mało obchodziły, chociaż kadzidło jak najbardziej lubił popalać. - Nie wiem, kurwa, ale z tego co wyczytałem z smsmków to świnie, a nie ludzie i chyba najgorszemu wrogowi bym takiego czegoś nie życzył - pokręcił na boki głową w geście totalnej dezaprobaty - W sumie to dlaczego Ty tak nagle zerwałaś z tym nygusem, o ile kojarzę, to długo byliście razem i zawsze wydawało mi się, że jesteś z nim w miarę szczęśliwa - na chwilę odwrócił głowę w stronę siedzenia pasażera, by bez żadnych oporów utkwić spojrzenie w spowitych ciemnością niebieskich oczach brunetki, trwało to dosłownie ułamek sekundy, bo już prawie wjeżdżał na jeszcze główniejszą drogę (nie wiem czy jest autostrada, ale chyba coś w tym stylu), ale jakże to było przyjemne dla wielkiego estety i amatora tego typu obrazków - Ale może to i dobrze, teraz to już bez spiny mogę go jebać w Twoim towarzystwie i nie masz prawa się o to przyjebać - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, jednocześnie jedną rękę sięgnął do saszetki, by z środka wyciągnąć blety i zielsko. - Skręcaj póki się da, bo za kilka minut wjeżdżamy na mniej przyjazny teren - zwolnił trochę, bo nie chciał by pogubiła towar, nie, że był jakimś żydem i go na takie drobne straty nie było stać, ale każdego dekagrama było Wojtusiowi niesamowicie szkoda, bo zdecydowanie bardziej wolał to wszystko zjarać osobiście i nie tarzać po podłodze, z zadeptanych dywaników wygrzebując resztki zielonego.

@Lena Buszkowska
https://selkiewo.forumpolish.com/t333-milena-buszkowska?nid=22#670https://selkiewo.forumpolish.com/t340-buszka-nie-odmawiam#677https://selkiewo.forumpolish.com/t343-hejka-tu-lenka#682https://selkiewo.forumpolish.com/t342-lena-buszkowska#680https://selkiewo.forumpolish.com/f16-parter-m-2https://selkiewo.forumpolish.com/t344-hejkatulenka#687
Re: zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz
Sro Lut 03, 2021 8:54 pm
Lena Buszkowska
Lena Buszkowska
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz GimVnnS zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz NipQJlC zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz ODGY5Sv
BLOK NA MORSKIEJ
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_nyfrnuV2R01scgyp8_500
18
165
ja polecę, albo z tym, albo z tym,
jebać to, nie dla mnie są związki
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz GimVnnS zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz NipQJlC zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz ODGY5Sv
BLOK NA MORSKIEJ
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_nyfrnuV2R01scgyp8_500
18
165
ja polecę, albo z tym, albo z tym,
jebać to, nie dla mnie są związki
10.

wybacz mi, że tak długo musiałaś czekać, teraz postaram się odpisywać częściej, przysięgam i obiecuję <3

Ostatnie dni były tak intensywne, że jedyne o czym marzyłam, to o tym, żeby wypierdolić z tego Selkiewa zjebanego jak najdalej się da i najlepiej to już nigdy w życiu tu nie wrócić, po bo chuj, bo same nieszczęścia i dziwne rzeczy mnie tu spotykały, bo ta zabita dechami dziura popychała mnie do robienia absolutnie nierozsądnych rzeczy i podejmowania totalnie spierdolonych decyzji.
Pogubiłam się, chyba, a to wszystko było przez tego cholernego Ernesta i przez Igę, najbardziej fałszywą osobę na calutkiej kuli ziemskiej, z którą żałowałam każdej spędzonej wspólnie sekundy, bo masakra, Berezowska absolutnie nie była warta mojej przyjaźni, nie po tym, jak wbiła mi nóż w plecy.
Udawałam twardą. Samej sobie wmawiałam, że nie no, luzik, chillerka, nie jest tak źle jak mogłoby być, no i elegancko daję sobie radę, ale prawda była taka, że no chyba nie do końca, bo gdyby było tak totalnie spoko, to bym po nocy z Selkie nie polazła najebana do Adaśka, co by się mu w ramiona rzucić, co nie? Pewnie też nie zgadzałabym się na randkę z Czarkiem, z którym się przecież przyjaźniłam, a prawdą uniwersalną było to, że przyjaźń i randkowanie to wcale nie szły ze sobą w parze, no i też gdyby wszystko było ze mną w porządku, to bym się wcale nie zgadzała na fejkowanie związku z Pieszkowskim tylko po to, żeby zagrać Domańskiemu na nosie, bo yeez, przecież to było totalnie żałosne. No, podsumowując więc, to wcale nie było ze mną tak super i dobrze, jak chciałam żeby było, ale… lepiej chyba było przeżywać załamania nerwowe w furze przyjaciela i z blantem między wargami, niż samotnie we własnym łóżku, co nie?
No, wiadomo, że tak, dlatego się nawet sekundki nie wahałam nad propozycją Wojtusia i nawet fakt, że był środek nocy, wcale nie miał powstrzymać mnie przed wyjściem z mieszkania. Dobrze, że nie kazał mi długo na siebie czekać, a od naszej wymiany smsów do dźwięku jego klaksonu to minęło raptem kilka minut. Szybko się z łóżka zerwałam, ubrałam byle co, telefon do nerki wrzuciłam, Maksia poinformowałam o tym, że wychodzę, no i… na korytarzu jeszcze na matkę wpadłam, która zaczęła mi truć dupę, że życie sobie niszczę, że mam szlaban, że coś tam… ale wyminęłam ją, biegiem pokonałam drogę po schodach i już zaraz siedziałam w ciepłej furze Krokusa.
- Elko. – przywitałam się z nim, obdarzając chłopaka szerokim uśmiechem i go krótko w policzek całując, ale wiadomo, nie było czasu na wylewne powitania, bo muzykę trzeba było włączać, więc jak on tak na pełnej piździe ruszał spod mojego bloku, to ja swój telefon do Bluetooth szybko podłączyłam, a z głośników poleciała najnowsza płyta Gedza, bo chillera, utopia, najlepsza płyta na świecie, co dobrze działała na moje nerwy nadszarpnięte.
- O chuj, serio? – ciężko było mi ukryć zdziwienie spowodowane słowami Wojtusia, bo no mogłam udawać, że Ernest to mnie chuj obchodził, ale jednak dziwne, że go w mieszkaniu nie było – Może już się do Iguni wprowadził i sobie ciepłe gniazdko razem wiją. – dodałam, oczami wywracając, bo no kurde… perspektywa tej dwójki razem irytowała mnie niemiłosiernie, szczególnie, że naprawdę kiedyś byli mi bliscy, a teraz… a teraz byli dla mnie totalnie nikim i wcale nie cieszył mnie taki obrót wypadków – No ale lipa, bo serio to trochę liczyłam na to, że dostanie wpierdol. – dodałam zaraz potem, wzdychając ciężko i wiadomo, no niby przemoc to nie rozwiązanie, ale czasami spoko, jak ktoś, kogo się nie lubi, to ma mordę obitą, co nie? Mi jednak wiatr w oczy i kłody pod nogi, a Domański nadal był diabelnie przystojny i zabawiał się z moją byłą przyjaciółką.
- Nie no, dobra, weź, chuj im w dupę serio, ścierwami takimi to się nie ma co przejmować. – tylko tak pierdoliłam, bo na serio to się przejmowałam bardzo i to na tyle, że aż mi się gorąco zrobiło i musiałam ściągnąć z siebie kurtkę, co ją rzuciłam na tylne siedzenia, co by nam nie przeszkadzała z przodu auta – No niby byłam, ale wiesz… starzy już o jakichś ślubach zaczynali gadać, a my to i tak już od dawna się zachowywaliśmy jak stare małżeństwo, no i nie wiem… nie chciałam tego, nie w taki sposób, czułam się uwięziona w tym wszystkim, wiesz? No i dlatego się rozstałam z nim, ale myślałam, że będziemy mogli to jakoś po ludzku załatwić, wiesz… zaprzyjaźnić się na nowo, czy coś… A on najpierw zrobił ze mnie najgorszą osobę na świecie, a potem wsadził język w gardło mojej kumpeli, udowadniając tym samym, że to rozstanie to wcale go jakoś bardzo nie zabolało. – mówiłam, a Wojtuś rozpędzał się co raz bardziej, w krótkim czasie sprawiając, że zostawiliśmy Selkiewo gdzieś za sobą, w końcu. Musiałam przyznać, że nie było łatwo mi mówić o tym rozstaniu całym, a w rozmowach o uczuciach tak generalnie to byłam na maksa chujowa, ale Krokus to był mój przyjaciel, no i z kim innym miałam rozmawiać, jak nie z nim? Poza tym wiedziałam, że poważna rozmowa między nami to jest możliwa tak długo, jak się nie zjaramy, a on to już mi zlecał skręcanie blantów, więc czasu to dużo nie mieliśmy.
- Dobra, odpalaj stoper. – rzuciłam, uśmiechając się do chłopaka debilnie i biorąc od niego wszystkie rzeczy potrzebne mi do skręcenia najlepszych jointów ever – No ale ten… co sądzisz o ludziach, którzy się mszczą? – tak spytałam luźno, jak gdyby nigdy nic, bo teren chciałam wybadać i się dowiedzieć, czy odjebałam bardzo w chuj, czy tylko trochę, a przecież musiałam Wojtusiowi opowiedzieć i o Adaśku, i o Krzyśku, co nie? Sporo mieliśmy do nadrobienia, a ja już kończyłam ostrożne skręcanie pierwszego z blantów…


@Wojtek Krokus

https://selkiewo.forumpolish.com/t753-wojtek-krokus#4778https://selkiewo.forumpolish.com/t780-nigdy-nie-jest-dobrze-wojtek#5114https://selkiewo.forumpolish.com/t781-krokushttps://selkiewo.forumpolish.com/t782-wojtek-krokus#5120https://selkiewo.forumpolish.com/f145-pietro-pierwsze-m-34https://selkiewo.forumpolish.com/t786-krokus
Re: zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz
Sob Lut 06, 2021 8:57 pm
Wojtek Krokus
Wojtek Krokus
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VcEhZsbzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VOjgxxJzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz UvXKTOp
BLOK NA MAGELLANA
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_pbuvkpM3Lo1rifr4k_1280
19
187
było blisko Wojtek overdose
jakaś śmieszna pani cameltoe
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VcEhZsbzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz VOjgxxJzatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz UvXKTOp
BLOK NA MAGELLANA
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_pbuvkpM3Lo1rifr4k_1280
19
187
było blisko Wojtek overdose
jakaś śmieszna pani cameltoe
Westchnął przeciągle, czując specyficzny rodzaj irytacji; to wszystko wydawało się Wojtkowi po prostu chore. On sam nie był złotym człowiekiem, daleko mu było od dobrego człowieka, w końcu sprzedawał zielsko piętnastolatkom, a starszym to i gorszy syf wpychał, na ludzkiej krzywdzie nabijając własny portfel, ale niewielkie zasady moralne posiadał i sam, chociaż Lena mu się podobała ani razu nie próbował dziewczyny Domańskiemu odbić. Kilka razy o tym co prawda myślał, bo super się dogadywali i coś tam może i mogłoby ich połączyć, ale on starał się nawet o tym nie myśleć, bo jeszcze by się napalił, a potem chuj, ona na ślubnym kobiercu właśnie z takim, a tfu Ernestem.
- Wiesz, jakby się zastanowić dwa tygodnie to nie jest aż tak krótko, jak na znalezienie se nowej panny, - spojrzał na nią, ostrożnie ważąc każde słowo, bo nie chciał żeby ona uznała, że w jakikolwiek sposób się z nią nie zgadza - ale taki przeskok z przyjaciółki na przyjaciółkę jest no słaby - pokręcił głową w geście politowania - o niej też zbyt dobrze to nie znaczy, bo nooooo, nie mówię, że Cię powinni prosić o zgodę, ale przynajmniej powiedzieć Tobie czy komukolwiek z tej waszej paczki i ludzi przygotować na taką rewolucje - Krokus sam był w małym szoku, gdy Lena powiedziała mu o tym co zrobił ten nygus, jej były facet, łatwowiernie sądził, że on to jednak nie jest taki zły chłopak. Co prawda, nigdy by tego nie powiedział na głos, bo zawsze stawiał blondyna na pozycji swego największego rywala do wymyślonej w narcystycznym umyśle Wojtka, pozycji samca alfa, ale wierzył w ludzi - nawet takich dupków.
Niski śmiech chłopaka wypełnił samochód, gdy mijali jeden z znaków głoszący o tym, że dojeżdżają do jego miasta. Nie spodziewał się, że Buszkowskiej aż tak spodoba się, że jak debil poszedł do Domańskiego by mu najebać, ale może aż tak dobrze nie znał kobiet, szczególnie tej kobiety, bo jednak musiał się dystansować z powodu słabości do dziewczyn wszelkiej maści.
- Jeśli chcesz to założymy kominiary i zrobimy napad na Żabkę, a potem za tę kasę co zapierdolimy zaczniemy nowe życie gdzieś na Bahamach, przy okazji sama będziesz mogła mu wybić zęba czy dwa i może porozmawiać o tym co się odjebało - taka idea mu na szybko wpadła do głowy, udowadniając, że wyjątkowy z niego mózgowiec, bo on wcale nie żartował, a w tonie jego głosu już nie znajdowała się nawet nutka rozbawienia, sam zresztą dusił się w Selkiewie, miał ziomków, koleżanki, ale małomiasteczkowe życie mu nie wystarczało, potrzebował ciągłych uniesień, szalonych imprezek w najlepszych, Gdańskich klubach i półgołe panienki kręcące tyłkami w rytm techno czy polskiego trapu. Tego jeszcze nie doświadczył w swym nowym domu i wątpił, że kiedykolwiek tak będzie.
Kolejny śmiech, tym razem uprzedzony głośnym prychnięciem, wydobył się z ust Wojciecha. Spojrzał na Lenę, jakby z jej czoła wyrósł róg albo kosmiczne antenki, ale zaraz się poprawił, bo ona to tak teraz totalnie na poważnie. No, bez zioła to jego niezbyt mądry mózg, nie przetworzy mnogości informacji o starym związku dziewczyny, tak by nie wytworzyć spięć czy zrostów jeszcze bardziej uniemożliwiających mu myślenie. Na szczęście ta już zaczęła rollować blanciora, giganciora, a w tej scenerii, w sensie z zielskiem w łapach i, gdy światła samochodu lekko oświetlały jej twarz jeszcze bardziej mu się podobała.
- Zależy w jaki sposób, bo jakbyś w ramach tej zemsty poszła się spruć na policję i kogoś by zamknęli to pewnie bym w Twoją stronę już nawet nie splunął, - brzmiał tak lekko, jakby wcale nie mówił o zerwaniu dość konkretnej i dla niego najważniejszej z obecnych znajomości, ale to był tylko i wyłącznie argument sytuacyjny i opcja, która nigdy się nie wydarzy, bo wierzył, że Lena to jest ziomeczek i zna podstawowe prawa ulicy - no, ale sam raz czy dwa, czy trzy coś tam odjebałem, więc raczej nic o nich nie myślę - pierwszy chyba raz ukrywał przed nią niewygodny fakt z swojej przeszłości, ale nie chciał dziewczyny tak od wejścia zaskakiwać informacją, że być może, kiedyś tam się wydarzyło, że jednego typka wyjebali z starego liceum Krokusa, bo coś tam, ktoś tam, jak ten mu odbił dupę i narobił obrzydliwych plot na temat rodziny, mu podrzucił kilka gramów zielska i koksu, akurat przed comiesięcznym obwąchiwaniem plecaków przez psy z psami i dyra. Teraz widział to, jak cios poniżej pasa, ale wtedy no na lepszą zemstę pomysłu nie miał, bo odbicie byłej dupy było dla niego no głupie, szczególnie że po tym jak poszła do innego zaczął się brzydzić, a ploty po krótkim czasie ucichły tylko dla niego niesmak pewien pozostał. - A co, chcesz się na kimś mścić? - aż prawie podskoczył na siedzeniu swej BMKi, bo przecież logiczne, że Buszek nie zaczyna tego tematu bez powodu - Albo może już się zemściłaś, co? - poruszył brwiami, w końcu parkując w swoim ulubionym miejscu na świecie, gdzie zabierał swoją byłą, tą którą naprawdę kochał i pewnie dalej by z nią był, gdyby nie to wszystko co się stało przed jego przeprowadzką. - Dobra młoda, dojechaliśmy - zgasił światła samochodu i pierwszy raz od bardzo dawna poczuł naprawdę spokojny, jakby ta cała przeprowadzka, sytuacja z ojcem i mamą nigdy nie wydarzyła, jakby dalej mieszkał w Gdańsku, chodził do starej szkoły i wszystko było, jak dawniej - może nie jest to nic specjalnego, ale ja kocham to miasto i myślę, że ty również byś je pokochała - odpiął pasy, sięgnął do tyłu, by jej podać kurtkę i wyszedł ze środka, trochę niekulturalnie zresztą, bo nie czekając na Lenę. Nie mógł się powstrzymać, za bardzo za tym wszystkim tęsknił, trudno zliczyć ile blantów wyjarał, ile wódki wychlał, ile plenerków spędził w tym miejscu. Pierwszy pocałunek, pierwszy blant, wiele pierwszych razów przeżył właśnie w tamtym miejscu. Światła z daleka jarzyły się tysiącami żółtych odcieni, widzieli polskie, śmierdzące morze, całe miasto Gdańsk stało przed nimi otworem, zimą spokojniejsze, ale też bardziej dla Wojtka znajome, bez tysięcy turystów i smrodu oleju z frytkownicy wydobywającym z każdej smażalni ryb.

@Lena Buszkowska
https://selkiewo.forumpolish.com/t333-milena-buszkowska?nid=22#670https://selkiewo.forumpolish.com/t340-buszka-nie-odmawiam#677https://selkiewo.forumpolish.com/t343-hejka-tu-lenka#682https://selkiewo.forumpolish.com/t342-lena-buszkowska#680https://selkiewo.forumpolish.com/f16-parter-m-2https://selkiewo.forumpolish.com/t344-hejkatulenka#687
Re: zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz
Pon Lut 08, 2021 8:30 pm
Lena Buszkowska
Lena Buszkowska
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz GimVnnS zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz NipQJlC zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz ODGY5Sv
BLOK NA MORSKIEJ
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_nyfrnuV2R01scgyp8_500
18
165
ja polecę, albo z tym, albo z tym,
jebać to, nie dla mnie są związki
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz GimVnnS zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz NipQJlC zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz ODGY5Sv
BLOK NA MORSKIEJ
zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz Tumblr_inline_nyfrnuV2R01scgyp8_500
18
165
ja polecę, albo z tym, albo z tym,
jebać to, nie dla mnie są związki
W sumie to kurwa, w aucie Wojtka czułam się tak, że właśnie w tym momencie jestem w miejscu, w którym totalnie miałam być, bo tak chciały gwiazdy, w które przecież szczerze wierzyłam. No, z Krokusem się ziomkowaliśmy już na maksa długo, nadawaliśmy na identycznych falach, rozumieliśmy się absolutnie bez słów, no i przecież dogadywaliśmy się tak dobrze, że na palcach obu dłoni nie byłabym w stanie zliczyć tych wszystkich kłótni z Ernestem, które dotyczyły właśnie Wojtka i mojej relacji z nim. Domański to zawsze o chłopaka trochę zazdrosny był, nawet, jeżeli twierdził zupełnie inaczej i nie chciał się do tego przyznać, ale no zdarzało się, że mi awantury robił o to, że idę w melanż z Wojtulą i chlam z nim do białego rana, a teraz… a teraz Ernesta nie było, bo zajęty był swoją nową dziewczyną, a ja choć czułam się szczęśliwa i wolna, to kurwa… trochę bolało mnie serce, w które metaforyczny nóż wbił mi zarówno Domański, jak i jego nowa loszka, o czym teraz musiałam porozmawiać z Krokusem i go w temat wprowadzić odpowiednio, żeby wiadomo, chłopak na bieżąco był ze wszystkim.
- No kurwa, stary… długo, nie długo… ale po siedmiu latach? – aż się skrzywiłam, no bo kurwa, taka była prawda, że my to z Ernestem za rączkę chodziliśmy od momentu, w którym oboje dopiero co z piaskownicy wyszliśmy, no i kurwa, może byłam jakaś staromodna, albo jebnięta po prostu, ale wydawało mi się, że przyzwoicie by było, jakby trochę se z nową miłością po rozstaniu zaczekał, szczególnie, że tak uparcie twierdził, że mu boleśnie serce na milion kawałeczków rozbiłam i generalnie, że ja to zła kobieta byłam przez to, że go zostawiłam – Nie wiem, kurwa… Berezowska najpierw mi dymy zrobiła o to, że rozbijam paczkę, bo kurwa, taka z niej przyjaciółka, że stwierdziła, że lepiej jakbym była w nieszczęśliwym związku, niż żebym się z Ernestem rozstawała, a teraz to ona sama rozpierdala paczkę przez to, że się właśnie z Ernestem zeszła, bo ja to już im w oczy nie spojrzę nigdy, no i Maks na pewno też już nie, więc generalnie chuj i pozamiatane, to jest moim zdaniem spina nie do ogarnięcia. – no, było tak w chuj, kurwa… jakby no, do Ernesta to ja nie czułam kompletnie nic romantycznego, no i pewnie nie miałabym wcale problemu, jakby sobie po miesiącu na przykład od naszego rozstania znalazł kogoś nowego, ale… no wydawało mi się, że to powinno zostać inaczej załatwione tak, żeby nie było kwasu. Przede wszystkim, to moja kłótnia z Igą była totalnie z pizdy i bez sensu, a gdyby dziewczyna mnie nie zaatakowała i nie wyrzuciła naszej przyjaźni do kosza, to ja totalnie zrozumiałabym jej jakieś zakochanie w Domańskim, no i tak szczerze, to pewnie jeszcze bym ich błogosławiła i życzyła szczęścia na nowej drodze życia, ale… no ale sprawy potoczyły się inaczej, a ja teraz mogłam w najlepsze obrażać swojego pierwszego w życiu byłego, narzekać na to, że nie dostał wpierdolu, no i generalnie sobie na luzie marudzić.
- Ty no słuchaj, pomysł prawie dobry, aczkolwiek szczerze to mi się nie wydaje, że za hajs podjebany z żabki to byśmy se życie ułożyli na nowo, wiesz? Szczególnie nie na Bahamach. – no Wojtuś dobrze chciał dla mnie i dla siebie też, ale jego pomysł to tak średnio dopracowany był, bo przecież Żabka to nie jubiler, a pieniędzy to pewnie tam w kasie mieli niewiele. Mimo wszystko jednak to się aż zaśmiałam cicho na słowa chłopaka i zerknęłam na niego krótko znad tego blanciora, co go dokładnie i pięknie skręcałam, bo kurwa… Krokus to mi tak humor poprawiał, że aż się nie mogłam temu wszystkiemu nadziwić, ale no… najpierw musieliśmy pogadać poważnie, zanim się wyluzujemy i humory będziemy mieć dobre.
- Nie no, Krokus, za kogo ty mnie masz? – normalnie to chłopak szczęście miał, że pierwszego blanta zdążyłam skręcić i już się za drugiego zdążyłam zabrać, bo jakby mnie tak okropnie obraził przed tym faktem, to by sobie musiał skręcać sam, ot co! – Ja prawilna jestem i z ucha nie strzelam, ogarnij się. – dodałam zaraz potem, będąc prawdziwie, kurwa, oburzona, bo wiadomo, prawo ulicy było prawem najważniejszym ze wszystkich i ja go przestrzegałam tak, jak nikt inny. Mocno wierzyłam we wszystkie kodeksy, które obowiązywały zarówno w relacjach międzyludzkich (tak Iga, tu na ciebie patrzę), jak i na ulicy, no i w życiu bym się nie zemściła tak, że bym kogoś na psach podjebała, co to to nie!
Bądź co bądź, to już prawie usta otwierałam, żeby opowiedzieć o zemście, której dokonałam, ale mnie słowa Krokusa zaalarmowały, więc się na niego tak trochę z ukosa, podejrzliwie spojrzałam.
- Co ty żeś odjebał? O czym mówisz? – spytałam, bo chujową byłabym przyjaciółką, jakbym nie spytała, a przecież byłam najlepszą na świecie, więc no wiadomo, że się zainteresowałam! No ale to działało w dwie strony, bo Wojtula też interesował się mną, a skoro ja już zaczęłam temat, to musiałam go skończyć i się chłopakowi wyspowiadać ze swoich grzeszków wszystkich, jednocześnie licząc na to, że mnie nie przestanie szanować przypadkiem.
- No trochę już sprawa dokonana, bo ten… no stwierdziłam, że przespanie się z Szawułą to zemsta idealna, no i kurwa, no zrobiłam to i nie wiem, jak się z tym czuję. – powiedziałam to wszystko niemal na jednym wdechu, chcąc mieć wyznania z głowy, no i w sumie to miałam bardzo dobry timing, bo i się spowiadać skończyłam, i drugiego blanta skręcać, a na dodatek to w ogóle dojechaliśmy na miejsce i zaraz po tym, jak mi Wojtuś kurtkę podał, a ja ją założyłam, to mogłam już z jointami z auta wysiąść.
- No stary… bo zaraz pomyślę, że przyjechaliśmy tu, żebyś mi się oświadczył. – palnęłam, uśmiechając się debilnie, ale musiałam szczerze przyznać, że miejsce, które wybrał chłopak było zaskakująco… romantyczne. Na chwilę nawet oparłam się pupą o maskę samochodu, by móc wlepić wzrok w piękną, święcącą się milionem świateł panoramę Gdańska i… było cudownie, naprawdę zajebiście mi się tu podobało.
- Dobra, dawaj zapalarę, bo się jeszcze zakochamy tak na trzeźwo. – no jakiś miałam dzisiaj moodzik na żarty i się powstrzymać nie mogłam, bo normalnie jakby ktoś na nas z boku spojrzał, no na bank byśmy wyglądali jak para zakochanych, bo przecież wizerunkowo to nawet pasowaliśmy do siebie, no i charakterami też na maksa totalnie, a teraz to pierwszy raz się znaleźliśmy wspólnie w miejscu, które było absolutnie idealne na randkę, ale… nie, my to tylko ziomy, wiadomo.

@Wojtek Krokus
Re: zatrzyjmy zapachy, ślady, żyjmy nie chcąc się naprawić, a widząc w tle światła obławy niech pomaga nam deszcz
Sponsored content

Skocz do: