Miejsce na ognisko

Miejsce na ognisko

Zero fok, zero facetów, tylko wiatr, mróz i gluty w nosie.
Powoli zaczęło mi się nudzić to siedzenie na plaży i oczekiwanie na księcia z bajki albo przynajmniej fokę zmieniającą w babę czy babę w fokę, kolejność dowolna. Ciężkie było jednak życie młodej panny, a jak mi babcia powiedziała, że mojego dziadka poznała właśnie w taki sposób, a jej małżeństwo było bardzo, bardzo udane (dzieci mniej, ale to nieważne) to od razu pomyślałam, że może warto spróbować, przemęczyć się, bo zawsze istnieje szansa, że i do mnie uśmiechnie się los.
No to poszłam, wybrałam oczywiście najbardziej odległe i raczej nieuczęszczane miejsce, bo tak sobie pomyślałam, że jak szukać desperata podobnego sobie to z dala od ciekawskich spojrzeń, no i tutaj to nikt mnie raczej nie spyta, ze znajomych oczywiście, dlaczego dupę odmrażam samotnie i dlaczego nie spędzam czasu gdzieś tam przy plaży, straganach albo gdziekolwiek indziej i co najważniejsze w towarzystwie znajomych.
Wzdycham ciężko, gdy kolejna fala odbija się o brzeg i wraca w stronę morza, z saszetki wyciągam paczkę papierosów i klasycznie odpalam jedną z nich, dłonie mi zdrętwiały, a policzki oraz nos poróżowiały od mrozu. Ten ogień co się lekko tlił w ognisku, już dawno przestał dawać jakiekolwiek ciepło, a drewienka tylko od czasu do czasu trzaskały, powoli zamieniając w proch.
Zero fok, zero czegokolwiek, cisza spokój. No ładne to polskie morze, nie powiem, ale tego wieczora to urokliwa natura nie robiła na mnie wrażenia, bo liczę na spotkanie urokliwego chłopca, a nie woda i piasek. Powoli to mi się smutno zaczyna robić, bo się umalowałam, wyciągnęłam ładniejsze spodnie i buty, byleby nie wyglądać jak dresiara czy jak ktoś może woleć, menelica w dresie i adidaskach. No i mało brakuje żebym wyć zaczęła NAD POLSKIM MORZEM, bo serio czuje się beznadziejnie. Powoli to już zaczynam się poddawać, jakby w zwolnionym tempie żeby swoje pójście do domu rozciągnąć w czasie, wstaje z tego piasku. No, ale kurwa, przecież ja nie jestem byle lamus i tak łatwo się w tym wszystkim nie poddam, nie? Ponownie siadam na lekko wygrzanym miejscu i jeszcze intensywniej wpatruje w wodę, bo może ja wzrok mam zepsuty, a nie że tam nic nie ma i nic nie widać, a żebym miała do rana tam siedzieć i umrzeć na zapalenie płuc, to znajdę tego chłopa, nie ma wyjścia.

The member 'Lamia Gombrowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 4

#2

Takiego wydarzenia nie można było ominąć. Szczególnie, że nowa dostawa spirytusu prosto z Ukrainy jeszcze nie zdążyła ostygnąć! Zatem nic tylko wsadzić flaszkę za pazuchę i hyc na plażę. Wbił trochę na spontana, bo ani do nikogo nie napisał, ani nie zaszedł specjalnie do kogoś z osiedla. Przez chwilę tylko w sumie z niewiadomych sobie przyczyn chciało mu się zapukać do drzwi Gomby, ale jakoś tak potem stwierdził, że jednak nie i poszedł sobie z buta na miejsce tego całego wydarzenia. A tam? Nie brakowało prawilnych mordeczek, które bardzo chętnie piły na zawołanie "ze mną się nie napijesz" a potem wszystkim wykręcało te świńskie ryje bo to mocny towar miał Iwo skitrany. I tak się włóczył od miejsca do miejsca, ale nigdzie jakoś jaja nie mógł znieść. A przy okazji miał już lekko w czubie. W jakimś gwarnym tłumie dotarł w okolice ogniska bo włączyły mu się szwędacze i jakoś znudziło mu się siedzenie w namiocie bo duszno tam jakoś i w ogóle niesympatyczna atmosferka. Bardzo niesympatyczna nawet, a tu był taki fajny przeciąg.
I tak zamiast foki Lamie ukazał się Iwan ale nie Komarenko. - Gomba?? Gomba co ty kurwa? Wilka dostaniesz - drze się już od samego początku, popierdalając w tej neonowej kurtałce, którą w sumie nie wiedział skąd wytrzasnął. Trochę mu nie szła ta walka z nierównościami piasku, no bo kurwa to jest ciężko być pijanym i iść prosto. - Dawaj łapy, no chodź. No dawaj - jak już do niej podszedł to zrobił jakiś dziwny przykuc i wyciągnął w jej stronę długie łapska. I jak tak sobie na nią spojrzał to nie wiedział, czy to szum morza, gra ciepłego światła rzucanego przez ognisko czy panująca tu miłosna atmosfera, ale jakoś tak zauważył, że Lama to jednak była ładną laską. Ale tak inaczej ładną, że nie tylko z twarzy czy tam generalnie z wyglądu, ale że w sumie to ją lubił. I się w sumie zastanowił dlaczego nie zgarnął jej z mieszkania od razu.

The member 'Iwan Markowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 4

Z minuty na minutę robi mi się co raz zimnej i ten wiatr jeszcze bardziej wieje. Na łeb zarzucam kapturek, bo uszy mi prawie z tego mrozu i zawieruchy odpadają. Marszczę brwi, zdeterminowana i bardzo nabuzowana, bo już wkurwia mnie ta sytuacja, bo jak to jest, że siedzi baba sama nad morzem i czeka na chłopa, a tego nie widu, nie słychu.
No, ale nagle, z boku gdzieś słyszę krzyk znajomy, odwracam w tamtą stronę blond łeb, a tam jakiś chłop idzie, rybak chyba, nie wiem, może też fok szuka po nocy w wodzie i szuka towarzystwa, a może to ten książę, ale nie na białym koniu, a w sportowym obuwiu o białej gumie. Dopiero, jak już jest w odległości kilku metrów, mój pusty łeb orientuje się kto to i co to, a to Iwan i to najebany. Mimowolnie uśmiecham się szeroko, a ten kuca naprzeciwko i wyciąga w mą stronę łapska.
- O jezu, ale ty jesteś porobiony - rzucam głośno, śmiejąc perliście, bo jest to dość ciekawy widok, który często muszę przyznać jest mi dane obserwować - Nie przesadzaj, Iwo, ja tu na foki czekam albo chłopów, ale ani z jednej, ani z drugiej strony ni widu, ni słychu. - rozkładam ręce, żeby chłopakowi jeszcze bardziej zobrazować tę pustkę panującą wokół mnie - Zresztą śmierdzisz, skąd pewność, że jak się zbliżę to przez samo oddychanie tym samym powietrzem się nie upiję, a chyba powtórki z mojej osiemnastki nie chcemy, nie? - spoglądam na niego spod półprzymkniętych powiek, zawstydzona i chyba trochę mi się cieplej robi, ale nie wiem dlaczego, przecież tamto to był tylko pijacki wyskok małolaty i jej przyjaciela. Dobrze, że jest w miarę ciemno, bo gdy na moim policzkach pojawia się delikatny rumieniec to on tego raczej nie widzi, a żeby zobaczyć to musiałby się znaleźć bardzo, bardzo blisko. - Czyżby spirytus? - pytam ciekawa, jedna z brwi unosi się do góry, a z moich ust nawet na chwilę nie znika uśmiech. Wreszcie jakieś towarzystwo, a nie stulejarska impreza w pojedynkę, no teraz to mogę siedzieć aż do rańca na luzie, bo z nim to w ogóle większość rzeczy mi się przyjemnie robi.

The member 'Lamia Gombrowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 2

W sumie to ma sens, że Iwo zajebał ten sztormiak od jakiegoś zagubionego rybaka. No, ale przynajmniej było go widać z daleka i jakby złapał zgona gdzieś w krzakach to przynajmniej by go szybko ktoś zauważył. Nie, żeby często zdarzało mu się spać gdzieś pod płotami, raczej jak już wchodził w końcową fazę to zawsze dotarł w jakieś miejsce, gdzie nie będzie musiał się bać o odmrożony tyłek albo jeszcze coś gorszego. Nawet jeżeli miał zasnąć pod drzwiami mieszkania, bo już przegrał walkę z otwieraniem drzwi. Czasem i tak się mogło wydarzyć jak za bardzo poleciał w balet.
Trochę go to zastanawiało - I MARTWIŁO - że Lama siedziała tutaj sama, bo jego zamroczony spirytusem umysł szybko pomyślał o tych patusach co to mieli do Gombrowicz jakiś problem. Przecież tu to by jej nikt pewnie nie usłyszał, a weź spierdalaj po piasku, to już nie jest taka prosta sprawa.
- No kurwa, jak księciunio, ale jak jest okazja to i się pije - powiedział jakby właśnie mówił jej najoczywistszą z oczywistości, jakie tylko są. Westchnął nawet ciężko i pokręcił głową na to, że ona takich prostych rzeczy pojąć nie potrafi. - A ja to co? Pies? Przecież ja żem je kozacki chłop - no tu to teraz dowaliła. Kopnęła jego męską dumę w same jajca. Poza tym to jakoś się wkurwił na myśl, że ktoś tam by się mógł inny z Lamą obłapiać mimo, że on przecież tego nie robił. I nie miał się prawa się nawet denerwować, więc w sumie to siedział cicho, co nie? Tylko tak sobie śmieszkował, heheszkował. - Jo tam, jo tam, pierdolisz. Byś się ogarnęła Gomba i ze mną wypiła, a osiemnastka jak osiemnastka mnie się tam podobało, chyba źle nie było, nie?- a co, spirytus przemawiał przez niego głośno i odważnie. Oczywiście znowu mówił żartobliwym tonem i sugestywnie zaczął poruszać przy tym brwiami. - To wstajesz czy nie, bo się zaraz wypierdolę ryjem w piach - a tego to w sumie nie chciał, bo wolał ojebać coś z gastro, a nie piach z selkiewskiej plaży. Już niby wybredny w tej materii nie był, ale jednak. Na jej pytanie to on dumnie wypina pierś wielce zadowolony jakby co najmniej sam ten spirytus upędził, a nie tylko zajebał z garażu, którego i tak był królem, i schował pod pazuchę. - Wiadomo, chcesz? - spytał, decydując się na razie polubownie z nią sprawę załatwić.

The member 'Iwan Markowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 6

Jak jebłam to jebłam, nie było co zbierać, ustnie rzecz jasna. Głupio mi się robi trochę, bo to nie tak jak on myśli, w mojej głowie JUŻ nie pojawia się obraz że my razem, jakieś szmery-bajery, ale to wszystko tylko i wyłącznie jego wina. Moje osiemnaste urodziny wydarzyły się kilka miesięcy temu, no i przyznam szczerze, że było gorąco, bo aż na samą myśl się pocę pod pachą, ale on nic o tym nie wspominał i to jest pierwszy raz, gdy któreś z nas do tej sytuacji w jakikolwiek sposób nawiązuje. Ja wtedy szczerze liczyłam na randeczkę czy wspólnego papieroska na trzepaku by wyjaśnić czy on coś więcej chce czy nie, ale się nie wychylałam i on też, bo to w moich oczach był jednak obowiązek mężczyzny, no i nie chciałam wyjść na totalną desperatkę. To sprawa ucichła.
Dlatego, jak mi rzuca, że mu się tak bardzo podobało, to moje brwi unoszą się zupełnie mimowolnie do góry, w geście zdziwienia, czystego szoku, a oczy na ułamek sekundy rozszerzają, jakby w panice.
- Niby źle nie było, ale też nie próbowałeś do tego wrócić to myślałam, że według Ciebie to tak 2/10 wyszło, - wyrzucam z siebie po dłuższej chwili, w tonie mego anielskiego głosu nie znajduje się nawet krztyna wyrzutu, bo już nie mam mu tego za złe, przeszło mi około miesiąc temu, po prostu nie potrafię się długo gniewać. - bo wiesz, może by się trochę inaczej to wszystko potoczyło i bym nie musiała teraz mrozić dupy na plaży w poszukiwaniu seby z snów - powoli zaczynam się podnosić z tego piachu, co prawda dużo bardziej chce zobaczyć, jak imituje strusia, ale gdzieś tam z tyłu głowy pojawia się myśl, że musiałabym go z tej ziemi zbierać, a to tak średnio romantyczne.
- Pytasz mnie, czy chce spirytusu? - marszczę blond brwi i odwracam głowę w jego stronę, każdy mój krok jest bardzo uważny, bo dużo badyli najebało na tej plaży, a ja lubię te spodnie - Słuchaj, Iwo, jak dobrze to poprowadzisz to być może dam się zmacać zupełnie na trzeźwo i spełna rozumu - jeden z kącików mych ust unosi się do góry w złowieszczym półuśmiechu, może to księżyc górujący nad naszymi głowami, a może jod z polskiego morza uderza mi do głowy, ale tej nocy nie mam żadnych hamulców najwyraźniej albo po prostu jestem zdesperowana na tyle, że chce urobić jednego ze swych najlepszych kumpli z osiedla, idk. No, ale sorry, w według mnie to on sam to prowokuje albo przynajmniej sprowokował tym jednym, kluczowym zdaniem kilkanaście minut wcześniej.

The member 'Lamia Gombrowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 3

Gdyby jego życie miałoby lektora, to lektor miałby głos Dema i właśnie mówiłby; zjebałeś Iwo, zjebałeś kurwa. No bo prawda była taka, że zjebał i to maks. Jakoś tak wyszło, że Lama zawsze była na osiedlu, do niedawna traktował ją bardziej jak kogoś na kształt siostry? No w każdym razie trzymała się z młodszymi Markowiczami i jakoś nie rozważał w ogóle opcji, w której mógłby Gombrowiczową wozić hondą na przednim siedzeniu jako wybrankę swego serca, czy, że tak sobie sucho zażartuję, swoją fokę. I w sumie to po tych jej urodzinach nie bardzo wiedział co ma z tym wszystkim zrobić, bo Lama była prawilną mordą z osiedla i też chujowo, abym obiecywał jej złote góry i gruszki na wierzbie, a potem powiedział "spadam stąd". No to nie byłoby cool. I tak to sobie było. Tylko, że czasem Lama go nawiedzała, ale nie, że ona-ona, ale ona-wspomnienie. I nie umiał tego wyrzucić z głowy co czasem irytowało go niemiłosiernie.
Może bał się sytuacji jak ta? Ech, co z niego za kozak, Bohun byłby doprawdy rozczarowany. No, ale może nie, bo Lama to chyba nie chodziła w warkoczach, jak ta Kniaziówna.
- No bo to tak trochę gu-gu, kurwa, głupio wyszło - zaczął bardzo elokwentnie, bo język już trochę ociężały i nie chciał z nim współpracować. Zmieszał się trochę, ale w sumie to oczy mu się szkliły od spirytu, więc może nie zauważyła? - Mogło? - spytał niezbyt inteligentnie. No bo już się zaczął trochę gubić. A potem dotarło do niego, że wymieniła TO IMIĘ. - A na sebów to uważaj, szczególnie tych z Magellana - rzucił tak pół żartem pół serio, bo mu się przypomniało, o! Na szczęście sama wstała, no to mógł się wyprostować. Pewnie coś tam postrzykało bo takim chudym dryblasom to zawsze coś w krzyżu strzyka.
- No przecież, że pytam. Weź, bo pomyślę, że ty mnie źle życzysz, źle mi życzysz? - no w sumie to na pośrednią odpowiedź nie musiał długo czekać, ale to był Iwo. Nie bez powodu był tym najgłupszym Markowiczem po zawodówie bez matury. - Jesteś tego pewna? Wiesz, propozycja najebania się jak świnie zawsze aktualna - rzucił żarcikiem, jak zwykle #typowyiwo. Ale wyciągnął w jej stronę rękę, co by ją asekurować w tej podróży przez badyle. Cóż miał powiedzieć, takie propozycje często się nie zdarzają, co nie? Pewnie gdyby był trzeźwy to by jeszcze pomyślał głową, ale ta już się trochę wyłączyła. - Ładnie wyglądasz, wiesz Lama? Mówiłem ci to kiedyś? - on to się nie mógł w sumie zdecydować, czy podobała mu się teraz, czy generalnie tak codziennie, nawet jak ją odwiedzał w żabie.

The member 'Iwan Markowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 3

Obecnie w mej głowie zachodzi dysonans poznawczy, tworzą spięcia i na serio, nie wiem o chuj mu w końcu chodzi; bo podobało mu się czy głupio wyszło. Według mnie i raczej każdej TRZEŹWEJ i MYŚLĄCEJ jednostki jedno zupełnie wyklucza drugie i nie można, że jedno i drugie, no nie, nie, nie, nie, nie. Głupio się czuje totalnie, bo zamiast poczekać na jakąkolwiek odpowiedź od Iwo to jebłam to z tym macaniem i mam wrażenie, że wyszłam na kompletną idiotkę co to żeby zadowolić chłopa zrobi wszystko. NO, ALE CZY TO GO ZADOWOLI SKORO GŁUPIO WYSZŁO. Nie mogę jednak pokazać, że mi przykro, a mój umysł otacza teraz szarobura chmura smutku, co uniemożliwia mi bardziej logiczną rozkminę, jednocześnie nie mogę odrzucić tego chudego ramienia, co mi proponuje bezsłownie żebym sobie krzywdy nie zrobiła idąc po plaży nocą, więc mocno zaciskam zęby (tak mocno, że aż w uszach słyszę, jak prawie trzaskają) i uśmiecham, prawie przez łzy. Nie no, przez łzy nie, bo przecież nie będę wyła przez takiego niezdecydowanego facecika, jak się teraz okazało.
- Oj przestań już z tymi Sebami, - wywracam oczyma, wypluwając z siebie te słowa - wyjebane mam w tych typów, a jak znów do mnie podbiją to normalnie stanę przed nimi i niech mnie tłuką, dużo do stracenia nie mam - wychodzi ze mnie straszna nihilistka i niezdecydowana baba, ale co mam powiedzieć, teraz to bym się jebła u siebie w pokoju i nie wiem, pograła w Minecraft, bo wszystko wydaje mi się lepsze od przebywania w towarzystwie mojego ukraińskiego kolegi.
- W tej chwili to może i źle Ci życzę, a co, nie mogę? - na chwilę odwracam wzrok w stronę Markowicza i mam ochotę mu to wszystko co mi na sercu leży wyjebać, ale to chyba nie jest rozmowa na stan w jakim się znajduję. W sumie zabawne, bo z propozycji macanie zeszłam na niechęć, ale co to, kobieta zmienną jest, a już najbardziej Lamia Gombrowicz. - Aha, to teraz rozumiem tylko o macanie Ci chodziło - przymrużam powieki, mrożąc chłopaka spojrzeniem niebieskich tęczówek. To nie mógł mi tego powiedzieć od razu? Bym nie czekała, jak głupia gąska, ale może właśnie to mogłam wywnioskować z tego milczenia. Kurwa, ja to się chyba kompletnie nie nadaje do tych damsko-męskich relacji i do końca życia pozostanę sama, no, ale jest jeszcze nadzieja, że będę bogata i będzie mnie stać na zajebistą kolekcje zabawek erotycznych.
No, jebne mu, no jebne i nie będzie co zbierać, na początku coś warczę niezrozumiale, a wszystkie mięsnie spinają, gotowe do biegu, jeden wyrywa się jednak spod kontroli mego mózgu i nie jest to dla niego przyjemne, bo go jakże romantycznie walę z łokcia w bok, tak jakoś w wątrobę może, nie wiem, nie celuję, to samo z siebie, hehe. - Nie, nigdy mi tego nie mówiłeś, ale dzisiaj jesteś ekstra porobiony, no i jest ciemno, więc raczej logiczne dlaczego akurat dzisiaj takie wyznania - stwierdzam, praktycznie to brakuje mi tylko ogonka, rogów i kotła, bo uśmiecham się jakoś diabelsko, jak sam Szatan (nie Barbara), ale nie wiem dlaczego tak się szczerze, może to masochizm, może to spierdolenie, ale po krótce sobie myślę, że takie wyżywanie na Iwanie bardzo mi się podoba i w pewien sposób kręci. No pojebana ze mnie baba, pojebana w chuj.

The member 'Lamia Gombrowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 1

Pewnie gdyby Iwan był trzeźwiejszy albo posiadał więcej niż dwie szare komórki to by doskonale wiedział, że głupio to on zabrzmiał. A mu biednemu wcale nie chodziło oto, że głupio wyszło z tym, że się całowali, a o tym, że tak jakoś nie wiedział jak ugryźć temat zaproszenia jej na jakąś ekskluziw randewu do maka, czy gdzieś tam, bo Iwo to z romantyzmem też na bakier był, ale mniejsza. Bo on tu kompletnie nie wiedział co się dzieje. Normalnie wszystko się kręciło, ziemia się kręciła, Selkiewo się kręciło, nawet Lama się kręciła, chociaż wiedział, że ona to na pewno się nie kręciła. To jednak oczy podpowiadały mu co innego. Może powinien odstawić ten ukraiński spirytus bo jakoś nie bardzo mu służył?
Dlatego patrzy na nią, jakby teraz do niego nie po polsku, a po niemiecku na przykład szwargoliła bo on niemieckiego ni w ząb nie rozumiał. W sumie to nie wiedział, czy ma się na nią złościć, czy ma być mu przykro, czy może miałby się zmartwić. Był na to wszystko za bardzo pijany. - Ale dlaczego? - spytał jedynie patrząc się na nią z bezradnością jakiegoś smarkacza. Bo z Iwanem po alko to nigdy nie wiadomo, albo odpali się mu wkurw szósty bieg i pozamiatane. Albo był właśnie takim pociesznym, nieszkodliwym człowiekiem, co by babuszki przez pasy mógł przeprowadzać. - Ja pierdolę, kurwa Lama, o co ci chodzi? - no teraz to juz go trochę denerwowało to skołowanie. Bo oczywiście w jego mniemaniu to ona pierdoliła coś bez ładu i składu, ale on połowę zaplanowanej rozmowy odbył jedynie w głowie, a resztę przypadkowo wypluł. No a co tu Gombrowicz winić, czytać w myślach nie umiała.
Się chłopak nieźle zdziwił jak mu jebła z łokcia w bok. No pojebana jakaś. - Ała, kuurrwaa - soczyste przekleństwo jest wstępem do całkiem pięknej, ukraińskiej wiązanki, która niczym naboje z karabinu wypada z ust Iwanka. Spojrzał na Lamę jak na jakąś świruskę, no bo jakby...coo????? - No ja cię naprawdę Lama nie ogarniam, ciebie popierdoliło od tego siedzenia na piachu czy ki chuj?! - warknął, bo w sumie nie tylko Lamie może się odmienić w pięć sekund mood o sto osiemdziesiąt stopni czy tam ileś. Ani ja, ani Iwo nie jesteśmy dobrzy z matmy. Może od tego wszystkiego trochę otrzeźwiał? - Nie kurwa, wyglądasz zajebiście nawet w tej zjebanej koszulce z żaby. I jak wbijasz do garażu z poobijaną mordą. Czego tu kurwa nie rozumiesz? - nawet w sumie nie wiedział na chuj się tak wkurwiał. Przecież to była małolata z blokowiska, która trzymała się z młodymi i pewnie pamiętał jak grzebała w nosie przy trzepaku. To dlaczego się tak wkurwiał? No dlaczego?

The member 'Iwan Markowicz' has done the following action : Rzut kością

'K6' : 1