BLOK NA MAGELLANA 19 162 Łap walizkę, wezmę Cię W to nieznane morze BLOK NA MAGELLANA 19 162 Łap walizkę, wezmę Cię W to nieznane morze | cyferkaSzłam trochę zestresowana do tej pierwszej klatki na Magellana. W sumie to miałam parę powodów do stresu - w dokładnie tej samej mieszkał też Filip (ciekawe w którym mieszkaniu), a że dalej nic nie wiedział o tym szkrabie to ja zwyczajnie... Kusiłam niepotrzebnie los. To już było wręcz bezczelne z mojej strony i się sama prosiłam o wpadnięcie w kłopoty, szczególnie że informowałam w tym momencie już wszystkich naokoło o swoim potomstwie oprócz biologicznego ojca. No ale poza tym to stresowałam się też tym jak Hanulka zareaguje na tego dodatkowego gościa. Nie wiem w sumie co ona sobie pomyślała, gdy podkreśliłam że przyjdę jeszcze z kimś ale pewnie raczej zakładała mojego chłopaka, albo kogoś w tym stylu, a nie prawie rocznego dziecka, co nie? I to jeszcze mojego. Tak czy siak, narzuciłam na siebie pierwsze lepsze dresy - no nie będę się stroić na ten poważny spacer, co nie? Szczególnie że obie mieszkałyśmy na parterze, więc trasa zajęła mi dosłownie paręnaście sekund. Przed wyjściem zapakowałam jeszcze chłopca w nosidełko, żeby miał gdzie kimać kiedy już będę plotkować z Domańską, dałam buziaka Czekalskiemu i tak jak mówiłam - po niespełna minucie stałam już pod mieszkaniem przyjaciółki. Zapukałam parokrotnie, kładąc delikatnie Kacpra w tym nosidełku ziemię i przygotowując się mentalnie na zderzenie z dziewczyną. A co jak mnie dziewczyna znienawidzi? Wkurzy się za to całe ukrywanie, za te kłamstwa i w ogóle powie że nie chce nawet na mnie patrzeć? W ogóle dopiero teraz się zorientowałam jak bardzo egoistycznie podchodziłam do całej tej sprawy. Bo nawet jeśli ciężko mi było w to uwierzyć, to cały świat nie kręcił się wokół mojej osoby i pewnie Hanka miała większe problemy niż to że jakaś ruda frajerka zghostowała całe miasto wyjeżdżając praktycznie z dnia na dzień z Selkiewa. W ogóle ja musiałam wyglądać w oczach niektórych na naprawdę frajerkę życia bo to wyglądało tak jakbym absolutnie nie mogła sobie poradzić z zerwaniem z Posłusznym i dlatego uciekłam, co oczywiście było tylko częściową prawdą. Wracając jednak do tego co się działo na klatce... Nie czekałam długo na otwarcie drzwi, a gdy tylko zobaczyłam w niej dziewczynę rozciągnęłam usta w nerwowym uśmiechu - Heeeeeeej - rzuciłam, sięgając po nosidełko - Możemy... Możemy wejść? |
|
BLOK NA MAGELLANA 20 162 se wychodzę, nie za niego po chodniku idę gra gitara już jest chyba w trzeciej lidze BLOK NA MAGELLANA 20 162 se wychodzę, nie za niego po chodniku idę gra gitara już jest chyba w trzeciej lidze | jakiś na pewno, nie pamiętamNie będę kłamać, Hance to aż telefon z ręki na mordę spadł, tak się zdziwiła. No, ale wiadomo odpisała na czilu, bo jakże inaczej mogła odpisać jej Domańska? Nieco ją zdziwiło, że postanowiła się odezwać, dobra niby się przyjaźniły, ale ostatecznie - uwaga drama alert - wyjechała bez słowa wyjaśnienia jak stara Domańska, tj Madzialena, której matką Hanka nie chciała nazywać nawet w myślach. W każdym razie dla rudej była nieco bardziej wyrozumiała, bo w sumie co jej szkodzi? Czarnecka to jeszcze młoda była więc miała prawo do popełniania błędów. No, ale dobra bo w sumie miała zaraz przyjść, to trzeba się jakoś przygotować, co nie? Głownie wyglądało to tak, ze dwa razy przejechała szczotką po włosach co by okiełznać szopę na swojej głowie, wciągnęła jakieś porty na tyłek i sprawdziła, czy w lodówce nadal miała to zamknięte jeszcze fresco. No i w sumie tyle. Leżała pewnie ze szkicownikiem w ręku, próbując przelać swoje pomysły na papier, co by potem mieć co zaprezentować klientom w studio. Podniosła się dopiero, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Co prawda nie mogła mieć pewności, że to Gabi, a nie osiedlowy żulek Gawełek, który najczęściej zachodził do niej, maks na pierwsze piętro bo wyżej nie dał już rady się wturlać. Spojrzała szybko przez wizjer, a potem zaczęła otwierać drzwi. Zdziwienie na piegowatej twarzy Haniuty było raczej mocno widoczne. - No siema, siema - przywitała się, opierając się o drzwi. Dopiero po chwili wpadła na to, że wypadałoby zrobić miejsce. Dlatego otworzyła je szerzej, zapraszając ją gestem ręki do środka. - Jasne, wbijajcie - zreflektowała się, a potem zamknęła drzwi za jej plecami. - Kurczaki, fraki i inne gołębie, komu zajomałaś tego bombelka? - no co? Niby przy dzieciach nie można było przeklinać, co nie? A Hanka to już zaczęła robić jakieś dziwne miny do młodego, nawet jeżeli oficjalnie twierdziła, że ona i dzieci to wielkie nono i generalnie byłaby chujową matką. - Miałam oferować wino, ale w takim razie to chyba lepiej herbata albo jakaś kawa, co? - zagadnęła, unosząc jedną brew ku górze trochę pytająco. |
|
BLOK NA MAGELLANA 19 162 Łap walizkę, wezmę Cię W to nieznane morze BLOK NA MAGELLANA 19 162 Łap walizkę, wezmę Cię W to nieznane morze | No nie powiem, tym moim nagłym zniknięciem odwaliłam niezłą manianę. Znaczy, ja serio tego nie planowałam, początkowo jechałam po prostu na weekend do mamy do Warszawy, a to, że tam wygadałam się mojej mamie co się odwaliło z Filipem i kazała mi iść do lekarza, który tylko potwierdził to czego się obawiałam wtedy najbardziej... To szczerze mówiąc niewiele później myślałam racjonalnie i każda moja decyzja była podjęta dość emocjonalnie. Okej, ale wracając już do czasów aktualnych. Próbowałam utrzymać ten pogodny i delikatny uśmiech na mojej twarzy kiedy moim oczom ukazała się przyjaciółka - co w sumie nie było tak ciężkie słysząc jakie kolejne słowa padły z jej ust - Kurczaki, fraki i gołębie? - powtórzyłam po niej, przechodząc przez próg mieszkania, a później dalej, w jego głąb i rozglądając się, mało subtelnie - On w sumie jeszcze za wiele nie rozumie, tak jakby coś - tak mi się przynajmniej wydawało? Nie byłam mamą roku, nigdy nie twierdziłam inaczej, ale no chyba roczne dziecko to nie kuma jeszcze za wiele co się dzieje wokół niego. ZNACZY, WIADOMO, żeby nie było że patologia totalna - uważałam na to co robię przy nim, okej? - Noooo wiesz... - mruknęłam pod nosem, przyglądając się jak Hania robi te śmieszne miny do chłopca zastanawiając się jak powiedzieć że tak w sumie to ten bombelek jest mój - Wiesz co? Wino będzie akurat bardzo dobrym pomysłem - no już dziecko urodziłam, to chyba mogłam, nie? Ile to się człowiek ma powstrzymywać przed procentami? A czuję że te będą dziś potrzebne, nawet jak nie mi to Domańskiej - No więc właśnie co do tego małego człowieka tooo... Mam ci coś do powiedzenia - rzuciłam, wchodząc do salonu/kuchni, nie wiem jaki tam Hanulka ma rozkład mieszkania, ale położyłam to całe nosidełko na ziemi, wyciągając dziecko i trzymając na rękach podeszłam bliżej do przyjaciółki, łapiąc Kapiego za rączkę i "podając" ją dziewczynie, boże jak mnie ten opis czynności zmęczył hahaha - Cześć, jestem Kacper, jestem synem Gabi, proszę nie padnij na zawał - rzuciłam używając w ogóle mojego dziecinnego głosu bo w mojej łepetynie sobie wkręciłam że to będzie w ogóle zajebisty pomysł udawać teraz małe dziecko w trakcie gdy mówiłam tak poważną rzecz. Aczkolwiek zaraz po tym chrząknęłam i nie spuszczając wzroku z przyjaciółki dodałam - Dlatego mnie nie było właśnie w Selkiewie - nooo bo ciężko by było tam wszystkim wkręcać że po prostu tyle przytyłam, to wcale nie jest ciążowy brzuch, co nie? |
|