#5

Nie wiem czy nie pojebałam roku, ale no według moich obliczeń to właśnie był lipiec rok 2019, czyli jeszcze przed wydarzeniami sprzed wielkiej wpadki i przed nieszczęsnym pobraniem tindera, ale już w związku. Ogólnie podsumowując to przeżywaliśmy w ogóle teraz taki miesiąc miodowy świeżego związku i absolutnie wszystko było wyjątkowe i magiczne i cudowne. Znaczy u normalnych par by tak było, my mieliśmy już taki staż przyjaźni, że faktycznie - było cudownie, ale że wiedzieliśmy o sobie też kompletnie wszystko to jakoś częściej dochodziło do... Może nie do kłótni, ale do przekomarzania między sobą? Tak czy siak, dzisiaj też była do tego okazja, bo oświadczyłam z rana Filipowi że dzisiaj jest sobota i ja mam ochotę dziś do klubu w Gdańsku, ale chcę iść tylko z babami bo to girls night. No i on coś tam miauczał, że sama to nie powinnam jechać, w sensie z samymi dziewczynami, i czy nie mogę po prostu zostać z nim w domu dziecka, albo on przyjdzie do mnie i coś porobimy. No i tam to się trochę posprzeczaliśmy bo mnie okropnie denerwuje jak ktoś tak właśnie mnie ogranicza, a przecież ja też nie jechałam żeby kogoś wyrywać, no błagam. Jak miałam tak przystojnego chłopaka to on naprawdę myślał, że te oblechy z klubów spoceni mają jakiekolwiek szanse u mnie? Błaaaagam.
Koniec końców ja powiedziałam że i tak pojadę, on coś tam pomruczał i w sumie to już się nie odzywaliśmy do końca dnia. Ja się z laskami spotkałam, wyszykowałam, zrobiłyśmy before (na którym trooooochę przesadziłam z alkoholem), pojechałyśmy autobusem do Gdańska, pobujałyśmy się po wszystkich klubach i godzina 3 w nocy to była chyba idealna godzina na powrót, co nie? I takie totalnie zniszczone wróciłyśmy do Selkiewa (pewnie czyjś rodzic po nas przyjechał), ja to serio miałam o parę drineczków za dużo bo ta moja trasa do domu to się taaaak buuujaaaałaaa i bujaałaaaa, a mi to się, ups!, nogi myliły, to teraz miałam prawą nogą iść? Dobra, w podskokach będę szła. O JEJU JAKI PIĘKNY KAMYCZEK. Czy Filip jest ciągle na mnie zły? Powinnam go przeprosić. Może faktycznie mogłam z nim zostać w sumie? Ale to ja czegoś potrzebuje, MATKO, znowu ładny kamyczek!!! I po takim oto procesie myślowym ja... Stałam za budynkiem domu dziecka, z kieszonkami wypełnionymi skarbami Matki Ziemi, przygotowująca się żeby wdrapać się do okna Fifka. Umówmy się, nie robiłam tego pierwszy raz, ale chyba pierwszy raz absolutnie napierdolona. Zaczęłam robić moją klasyczną trasę, czyli wejście na takie niskie drzewko, z niego na dach przybudówki, potem tylko podnieść wyżej nogę (turbo trudne gdy wieje wiatr, a twoja dżinsowa spódniczka nie współpracuje) i już można zapukać w szybę. Ale jak wszyscy wiemy, głupi ma zawsze szczęście i dzisiaj Posłuszny stwierdził że jest wystarczająco ciepło i spał przy otwartym oknie, więc najzwyczajniej w świecie się tam wpierdoliłam, przy okazji rozsypując mu wszystko co stało na parapecie, chyba nawet nadziałam się na coś ostrego, na samym końcu wywracając się już u niego w pokoju - Kurwa - syknęłam pod nosem, wstając nieporadnie i próbując wygładzić spódnicę - Fifi, psst, Fifi, śpisz???? - szepnęłam konspirującym tonem, podchodząc bliżej łóżka ale po TAKIM pojawieniu się to nie było szans żeby wcześniej się nie obudził. - Boooooo jaaa chce pogadać - i zasunęłam pasmo włosów za ucho, przy okazji przystępując z nogi na nogę bo jezu chryste, tu też tak wiał wiatr że o mamo.

3.

Nie rozumiałem totalnie, dlaczego Gaba wpadła na tak durny pomysł jechania z samymi babami na kluby do Gdańska. Przecież po pierwsze, było to niebezpieczne, bo ilu różnych gwałcicieli i morderców czailo się za rogiem? No mnóstwo i tylko patrzyli, czy czasem nie idą sobie ulicą piękne dziewczęta, młode i najebane. A po drugie, to owszem, znaliśmy się z Gabi praktycznie od zawsze, wiedzieliśmy o sobie wszystko (nawet może i to, czego wiedzieć nie powinnismy hehe), jednak... byliśmy w końcu w związku, tak? I też, żeby nie było, że od tej pory każdą wolną chwilę musiała spędzać ze mną, ale... co ja mogłem poradzić na to, że ten wypad do Gdańska na kluby mi się po prostu nie podobał?
Dobra, do końca dnia nie mieliśmy ze sobą praktycznie kontaktu, ona się pewnie szykowała na wielkie wyjście, a ja zajmowałem się swoimi sprawami, byłem na skate parku, pojeździłem na desce, nawet kurwa pomogłem pani Paprockiej przy kolacji, chociaż praktycznie nigdy tego nie robiłem. Przez ten cały czas jednak myślałem o Gabie, chciałem nawet wysłać jej esemesa tak koło pierwszej, czy wszystko w porządku, ale zasnąłem, oglądając jakiś durny serial na Netflixie czy innym gównie.
Fakt, było gorąco, nawet bardzo, dlatego specjalnie otworzyłem to okno na noc, żebym miał czym oddychać, ale nie spodziewałem się, że jakoś po trzeciej, w środku nocy, przez to okno wpadnie ruda, najebana anielica. Słysząc hałas, zerwałem się na równe nogi, bo w pierwszej chwili nie wiedziałem, czy to napad, czy co się dzieje... -Jezus, Gaba, co ty robisz?- spytałem, ledwo cokolwiek widząc w tych ciemnościach. Domyślałem się, że moje wszystkie kwiatki z parapetu leżą roztrzaskane na podłodze, ale nie to było teraz najważniejsze. -Nie mogłaś zadzwonić, czy coś? To bym cię jakoś wpuścił normalnie... ile ty wypiłaś w ogóle?- wstałem powoli z łóżka, przecierając oczy i podszedłem do niej, delikatnie kciukiem ścierając jej spod oka rozmazany tusz. A przynajmniej tak mi się wydawało, że miała coś rozmazane, bo akurat światło księżyca oświetlalo jej twarz, hehe. -O czym chcesz pogadać, hm?- już sobie darowałem komentarze, że seriooooo, o tej godzinie chcesz gadać, jezuuu, tylko pociągnęłam ją w stronę łóżka, żeby sobie usiadła albo się położyła, bo tak przebierała tymi nogami pod oknem dziwnie coś.

Ale czasem to było super wyjść tylko tak z babami na kluby i pokręcić się do tych wszystkich hitów muzycznych, a potem wypić wspólnie litry kolorowych drinków i ponabijać się z kolesi którzy nieudolnie podrywają inne laski. Dzisiaj to też poszłyśmy na te kluby bo jedna zerwała niedawno z chłopem i wiadomo że trzeba było jakoś odreagować, co nie? Przecież nie mogłyśmy jej pozwolić żeby leżała w łóżku i smutek zajadała lodami, halo! Więc tak na dobrą sprawę byłam świetną koleżanką (super że Gaba ma ich tyle że teraz nawet nie mogę żadnym imieniem zarzucić lol) - No jak to cooooooo, odwiedzam cię - bąknęłam pod nosem, ściągając brwi i marszcząc przy tym czoło. Faktycznie, było tak ciemno że mi też było ciężko zlokalizować gdzie jest konkretnie twarz chłopaka, aż nie poczułam na swojej twarzy jego dłoni - Telefon mi się rozładował - w ogóle to śmieszne że rozładował mi się akurat gdy upadł z hukiem na kafelki w klubowej łazience, nie? - Patrz, pokażę ci - i zaczęłam grzebać w tej malutkiej torebce, a grzebałam tam jakby to była jakaś wielka zakupowa torba wypchana bóg wie czym - Nieeee wypiłaaaam duuuużoooo przecież, eee.... - przestałam poszukiwania na moment żeby na niego spojrzeć dość mętnym spojrzeniem i policzyć - Jaa miałam jedną soplicę tę truskawkową, ale potem mnie Magda poczęstowała swoją bo jej nie smakowała pigwowa to jej pomogłam bo ja jestem pomocna dziewczyna - pokiwałam głową z powagą, wypinając dumnie pierś - A później w klubie to ja nie wiem bo te drinki to ci powiem same mi się w rękach pojawiały, podchodzili jacyś kolesie i dawali, ale najlepszy był taki kokosowy! Ale ja nie znam nazwy to będziemy musieli później koniecznie, KONIECZNIE, poszukać w internecie jak sie robi, dobra?? Obiecasz mi to? - i mówiąc to już wróciłam do poszukiwań telefonu - O patrz, wyłączył się - wcisnęłam mu urządzenie, które ewidentnie było rozjebane ale mój pijany mózg nie łączył tych kropek ale liczyłam za to że chłopak mi go naprawi, w sensie do ładowania podłączy. I no pewnie byłam cała rozmazana bo po całej nocy to nie ma szans żeby się makijaż utrzymał (a miałam dziś taki ładny...), więc dobrze że siebie nie widziałam jednak. Dałam się pociągnąć na jego łóżko i usiadłam na skraju patrząc szeroko otwartymi oczami na chłopaka - byłam przekonana że jak tak będę robić to będę wyglądać na bardziej trzeźwą, wiadomo - Bo ja nie chciałam żebyś był zły na mnie. Bo nic nie pisałeś do mnieeee i w ogóle się już nie odzywałeś do mnie. I ja sobie tak w klubie myślałam że jednak fajnie jakbyś tam byyył - mówiąc to wbijałam mu palce w klatę piersiową, totalnie skupiona na tej czynności - A jak wracałam to znalazłam coś i ja ci chciałam prezent dać - sięgnęłam do jednej kieszeni w spódniczce i wyciągnęłam przypadkowe kamyczki które podniosłam wcześniej na trasie do domu - Ja je znalazłam i od razu o tobie pomyślałam, patrz jakie ładne - wepchnęłam mu je do dłoni, nachylając się nad nimi i przy okazji pewnie przysłaniałam cały widok chłopakowi - Ten jest taki trochę z różem to ładny, a ten jest taki płaski śmieszny, ale najbardziej to mi się ten podoba - i złapałam za jeden, taki co był w trooooooochę kształcie serca, chociaż pewnie na trzeźwo w życiu bym tego nie zauważyła - Ten jest serduszkiem, widzisz Fifi? Serduszkiem - ja totalnie nie czułam że jest trzecia w nocy i pewnie przeszkadzałam chłopakowi, ja tu przyszłam z DARAMI.

Aha, czyli mam rozumieć, że jeśli któregoś dnia, a raczej może którejś nocy będę chciał wyjść na kluby z chłopami, bo nie wiem, Szopen nagle zjawi się w Selkiewie, ewentualnie inny z moich kumpli zerwie z laską i powie chodź Fifi, najebiemy się, potańczymy i ponabijamy z lasek, to Gabi powie, że okej, bez większego sprzeciwu??? Jeżeli tak, to serio, chcę to zobaczyć, bo coś mi się wierzyć nie chce, że właśnie tak to będzie wyglądało. Ale dobra, nie roztrząsajmy już klubowych spraw w tym momencie, bo Gaba wróciła, cała i zdrowa, może lekko potłuczona przez upadek z okna, ale mimo wszystko nic grubszego jej się nie stało.
Najebana Gaba kojarzyła mi się z takim dzieckiem, któremu, gdy coś nie pasowało, to zaczynało jęczeć, przy okazji robiąc przy tym uroczą minę. -Nie no to wcale tak dużo nie wypiłaś, faktycznie- pokiwałem głową, jednocześnie unosząc do góry obie brwi. -Tylko skoro uważasz, że to nie było dużo, po czym mowisz, że same ci się w rękach pojawiały te driny... ale zaraz, stop, przepraszam, jacy kolesie? - tutaj to mi się czerwona lampka zapaliła, bo to mi się nie spodobało. Przecież kirwa, po pierwsze to było niebezpieczne, kiedy obcy facet dawał ci drina, a po drugie, to miał być babski wypad, tak? Bez żadnych facetów, nawet randomowych. -Tak, obiecuję, ale jak wytrzeźwiejesz, okej?- spytałem, po chwili trzymając już w rękach rozjebany telefon Gabi. Jakby....co ona z nim kurwa zrobiła, że był w takim stanie? Ja nie wiem, jak mocno musiała pierdolnąć nim o kafelki, ale... nie było ciekawie. -Ale wiesz, że z tego telefonu to już nic nie będzie, nie?- chociaż nie wiem, czy ta wiadomość aby do niej dotrze w tym momencie, czy może lepiej poczekać do jutra, kiedy zacznie mniej więcej ogarniać rzeczywistość, bo póki co widziałem, że żyła w swoim własnym, pijanym świecie.
Kiedy tak mówiła, że nie chciała, żebym był na nią zły, to powiem szczerze, że miękło mi serce. Jeszcze ten jej wzrok, którym na siłę próbowała mi udowodnić, że wcale nie jest aż tak najebana... no urocza była w tym momencie, naprawdę. Nie potrafiłem się dłużej złościć, za to, że wbiła mi w środku nocy do pokoju, że mnie obudziła, że brała driny od obcych typów, że poszła na kluby beze mnie. -To mogłaś zadzwonić wcześniej, to bym przyjechał. I nie jestem zły... znaczy, wcześniej może trochę tak, ale ty też się do mnie nie odzywałaś- wzruszyłem ramionami, chociaż to wcale nie było dobre wytłumaczenie mimo wszystko.
A tego, co stało się chwilę później to się kompletnie nie spodziewałem. Że Gabi nagle wyjmie z kieszeni kamyczki i zacznie mi je pokazywać, jednocześnie też zasłaniając wszystko. I co z tego, że było ciemno, że był środek nocy? -Ale pokaż mi bliżej te kamyki, bo ja nie widzę, jak mi zasłaniasz kochanie- próbowałem dopatrzeć się tego różu na jednym z kamyków, ale na marne, ten drugi faktycznie był taki płaski, śmieszny, a ten trzeci.... noooo, jak przymknąłem oko, to faktycznie może i miał kształt serduszka. -Ale to dla mnie serio? Te wszystkie kamyczki zebrałaś dla mnie? I ten z serduszkiem też?- spytałem, trzymając w garści te wszystkie prezenty, jakie mi się trafiły dzisiejszej nocy przypadkiem. W każdym razie, przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem mocno, w międzyczasie też całując w czubek głowy. -Dziękuję ci za te dary, ale teraz chyba kładziemy się spać, co?- spytałem, zerkając na nią i znów kilkakrotnie całując w czubek głowy. Bo nie wiem, raczej na nic innego Gabi raczej nie będzie miała siły, tak mi się wydawało. Chociaż mogę się mylić, prawda?

Ale czy Filip naprawdę musi łapać za słówka? Wiadomo że będę kręcić nosem na jego ewentualne wyjścia do klubu ale to dlatego że inne laski bywają okropnie nieprzewidywalne, umówmy się. Nie wiem co mogą sobie pomyśleć jeszcze jak zobaczą TAKIEGO PRZYSTOJNIAKA to już w ogóle mogą oszaleć. Zresztą jakoś baby same w klubach mi bardziej pasują, a faceci to najczęściej i tak się umawiają na jakąś fifę i piwa i to tyle z ich rozrywek. - No nie wiem jacy, jacyś. W sensie bo to było tak że Magda z Kamilą najbardziej ogarniały te drinki, bo one wiesz, bez chłopaków to tam sobie trzepotały tymi rzęsami i przynosiły, ja siedziałam wtedy zawsze z resztą na kanapie i odpoczywałyśmy, no. Ale też w ogóle to złamałam swoją zasadę i wiesz co zrobiłam? Nie byłam wtedy z siebie dumna ale nooooo zapaliłam papieroska. Ale tylko jednego! - bo ja to przecież cały czas "rzucałam" fajki. Nie chciałam być papierośnicą przecież! Tylko przy alkoholu momentami o tym zapominałam. - Cooooooo jak to nic nie będzie - zmarszczyłam niezadowolona czoło - Co ty, nie umiesz do ładowania podłączyć? - westchnęłam, wywracając oczami - To ja sobie rano go ogarnę - no i widzicie? Tyle pożytku z chłopa, nawet z tak prostym zadaniem jest kłopot! - Noooooo ja chciałam zadzwonić Fiiifiii ale ten telefoooooon - mruknęłam pukając jeszcze w komórkę, którą już mu przekazałam do przetrzymania do jutrzejszego poranka. On to chyba sam coś popił? Albo miał problemy z pamięcią, przecież mu tłumaczyłam że mi się rozładował! To ja nigdzie zadzwonić nie mogłam, co nie?
Przyglądałam mu się z uwagą gdy on sam oglądał kamyczki i przegryzałam nerwowo dolną wargę. W ogóle to jak trochę popiję to ja zaczynałam tracić też tam po części czucie, takie to śmieszne uczucie jest, to chyba dlatego że taka rozluźniona byłam. - No oczywiście że dla ciebie! Ten z serduszkiem to wyjątkowo dla ciebie, tak sobie myślałam że jakby leżał na szafce to by ci o mnie przypominał na przykład - rzuciłam aż nazbyt entuzjastycznie - Ale podobają ci się? - dodałam chociaż moim zdaniem to cały świat powinien docenić takie prezenty, absolutnie moja pijana głowa nie widziała żadnych negatywów w takich darach. W sumie to odpowiedział mi tym przytuleniem i miłymi buziakami na czubku głowy, przez które poczułam dosłownie jak przechodzą mi przyjemne ciarki po całym ciele. - Spaaaaaaaaaać? - rzuciłam zaskoczona gdy o to zapytał, odsuwając się nieznacznie, byleby spojrzeć chłopakowi prosto w oczy - Aaaaale mi się nie chceeee spać - bąknęłam pod nosem, przysuwając się bliżej i składając jednego krótkiego buziaka na ustach chłopaka. A później kolejnego, i jeszcze jednego - Gorącooo u ciebie - i to akurat była prawda, pewnie kombinacja alkoholu i wyjątkowo ciepłych wakacji sprawiała że czułam niewyobrażalne ciepło.

Ale faceci też czasem sobie chodzili na kluby jedynie w swoim gronie, bo ileż można pić te piwa i pykać w fifę, hm? To się robi nudne po jakimś czasie, a wyjście na imprezę wcale nie oznaczało grona lasek, które chciałyby mnie wyrwać, no heloł. Szczególnie, że miałem swój rozum i nigdy, przenigdy bym Gaby nie zdradził (no właśnie, zapamiętajmy to zdanie, bo to jest święta prawda i nawet w świetle wydarzeń, które się będą działy w późniejszym czasie, te słowa będą miały taką samą moc). -No doobra, skoro tak było, to luz. A z tego papieroska twojego to też nie jestem dumny- westchnąłem głośno, bo wiadomo, że nie jest fajnie całować się z popielniczką, chociaż sam przecież spalałem fajkę za fajką, więc nie powinienem się w ogóle na ten temat wypowiadać. -Dobrze, ogarniesz sobie rano, dobrze- pokiwałem głową, bo przecież widać było na pierwszy rzut oka, że podłączenie do ładowania nic nie da, ale nie będę się z nią teraz o to kłócił, bo ona wiedziała lepiej. -Ale mogłaś wczesnieeeeeeeej zadzwonić, zanim telefoooon, albo od Magdy czy tam tej drugiej- przewróciłem oczami, bo jeśli zaraz mi powie, że od Magdy nie mogła zadzwonić, bo nie zna mojego numeru, to się chyba obrażę na serio. W każdym razie, temat telefonu zszedł na bok, bo oto już trzymałem kamyczki w rękach i uśmiechałem się szeroko. -To rano poszukamy dla nich odpowiedniego miejsca, dobrze? Tak, żebym zawsze je widział, szczególnie ten z serduszkiem, albo wiem. Może sobie zrobię taki wisiorek i włożę do środka ten kamień, co? Żebym zawsze miał go przy sobie, żebym zawsze ciebie miał przy sobie- taaaak, to był chyba plan najlepszy z możliwych, jaki mogłem wymyślić teraz, o trzeciej piętnaście, w środku nocy. -Nie? To w takim razie co byś chciała robić?- spytałem, odwzajemniając te jej krótkie pocałunki, z tym że ten ostatni, to przeciągnąłem o kilkanaście sekund.Gorąco? W sumie, trochę prawdy w tym było, a ja, jako najlepszy chłopak pod słońcem, nie mogłem pozwolić na to, by było jej źle, dlatego zacząłem po omacku rozpinać guziki jej swetra, który przecież chyba lepiej by się nadawał na jesień, nie? -Ale wiesz z czego się cieszę? Że nie ubrałaś się na tę imprezę tak wiesz, jak wtedy-na innym forum na PGR-ach, na imprezie urodzinowej Piotruli-kiedy byliśmy z Bartkiem na imprezie, pamiętasz? W tę taką kieckę, w której wyglądałaś bosko- znaczy, żeby nie było, Gaba podobała mi się dosłownie we wszystkim, nawet gdyby włożyła na siebie worek po ziemniakach, to dalej by mnie kręciła, jednak w tej sytuacji.... to zacząłem zsuwać z niej ten sweterek, następnie składając drobne pocałunki na jej ramieniu, kierując się w stronę szyi, żuchwy, a kończąc na ustach, które połączyłem na nowo w namiętnym i pełnym pasji pocałunku.

- Noooo ja wieeem, ale ostaaatni to był, tak na poważnie teraz - zrobiłam nawet taką smutną minę bo naprawdę starałam się nie zapalić tego papierosa ale w ogóle dziewczyny miała te takie fajne smakowe, w sensie te czekoladowe takie black devile i pomyślałam A RAZ KOZIE ŚMIERĆ, co nie? Ale takie palenie po dłuższej przerwie to też jest przygoda bo później przez dłuższy czas mi się kręciło w głowie i w ogóle miałam wrażenie że alkohol mocniej chwytał. Liczyłam że i tak to było jakiś czas temu, a potem i tak wlatywały drinki więc samej fajki pewnie nie czuć ale czułam takiego pijanego moralniaka że po prostu musiałam mu to wtedy wyznać. Ale za to gdy rozwiązał mój problem z zadzwonieniem do niego to... Aż rozdziawiłam na moment buzię, parskając zaraz cichym śmiechem - Jaaaaacie Fifii, ty to masz na czym czapkę nosić wieeeesz? Ja nie pomyślałam że mogłam od Magdy zadzwonić - no kompletnie nie połączyłam tych kropek! Bo przecież że ja znałam jego numer na pamięć, nawet najbardziej pijana wyrecytowałabym tych dziewięć cyfr. - Ty to jednak jesteś ten mądrzejszy w tym związku - mruknęłam, przeczesując mu w jego włosy bo w ogóle ostatnio mu zaczęły odrastać i szczerze mówiąc bardzo mi się podobał w takiej wersji.
Ale słysząc jego plan z tym kamyczkiem to aż potrząsnęłam żywiołowo głową i posłałam najszerszy uśmiech na świecie - Taaaaaaaaaaaaak, to jest w ogóle najcudowniejszy pomysł na świecie! - aż mi się oczy zaświeciły bo przecież to było takie super kochane i w ogóle się bardzo cieszyłam że te kamyczki to po drodze znalazłam i że Fifi mnie nie wyśmiał, albo nie powiedział że mam sobie spadać bo jest trzecia piętnaście i że on teraz idzie spać.
- Cooooś ciekaweeego bym chciała, naaa przykład taki film Mamma Mia bym obejrzałaaa - od tej jednej wyjątkowej nocy to w ogóle ten film mam wrażenie stał się naszym tajnym kodem na zdecydowanie coś innego niż oglądanie musicalu. Za chwilę poczułam jego dłonie na swojej skórze gdy zaczął odpinać sweterek, pod którym zresztą już nic więcej oprócz koronkowego stanika nie było, i od tamtej chwili wiedziałam że obydwoje zmierzamy w konkretną stronę. Wydaje mi się że ten pływający w moich żyłach alkohol dodawał mi tylko pewności siebie i dodatkowo nakręcał do różnych działań. Uśmiechnęłam się zadziornie pod nosem gdy usłyszałam o tamtej sukience bo doskonale ją pamiętałam i... - Ją noszę tylko na specjalne okazje, dla specjalnej osoby - szepnęłam, chociaż wtedy ta specjalna okazja to była chyba nasza kłótnia, jedna z miliona zresztą. Ale dosłownie sekundę później już zamilkłam bo poczułam miękkie usta chłopaka na swojej skórze i może to procenty, ale wszystko odczuwałam intensywniej i mocniej. Kiedy odnalazł drogę do moich ust to bez zastanowienia wpiłam się w nie jakbym nie wiem, przynajmniej z rok się z nim nie widziała (heh, niedługo), i nie przerywając nawet tego pocałunku przeniosłam się z łóżka na kolana chłopaka, siadając na nim okrakiem co też pewnie sprawiło że parę guziczków spódniczki od dołu się rozpięło (umówmy się że nie należała do najbardziej rozciągliwych przez ten dżins). Jedną dłoń wsunęłam we włosy chłopaka, a drugą pod jego koszulkę, przejeżdżając dłonią po klatce piersiowej - Ta koszulka wygląda na strasznie niewygodną chyba - mruknęłam, gdy się na moment od siebie odsunęliśmy, pociągając za dół materiału i podciągając go do góry, a gdy już się tego pozbyłam pchnęłam go delikatnie, by oparł się plecami o materac łóżka a ja sama nachyliłam się nad chłopakiem, składając mu całusy na szyi, przy okazji robiąc malinkę, no muszę zaznaczyć swoje terytorium, nie?

Tak się właśnie spodziewałem tego, że Gabi będąc w takim stanie raczej nie wpadłaby na ten znakomity pomysł zadzwonienia od kogoś innego do mnie, bo nie oszukujmy się, ale w stanie upojenia alkoholowego człowiek praktycznie wcale logicznie nie myslal. Zaśmiałem się z jej słów, już pozostawiając je bez zbędnych komentarzy, bo ze skromności nie zaprzeczę, a wiadomo nie od dziś, że to facet był przywódcą, tym dominującym (chociaż w naszym związku to nie wiem), tym myślącym i inteligentnym, ale usłyszeć coś takiego z ust Gabi, to jakby nie wiem, gwiazdkę z nieba dostać! Aż normalnie chciałem wziąć telefon, swój oczywiście i poprosić ją by powtórzyła to wszystko do kamery, by w razie różnych sytuacji móc jej to włączyć i pokazać, że po alkoholu twierdziła inaczej, a przecież człowiek najebany to człowiek szczery. -Dobrze, to któregoś dnia mi przy tym pomożesz, chociaż ja wiem, że ty i tak już masz bardzo duży wkład w to, bo przyniosłaś kamyk, bez którego nic by nie było- ale biorąc pod uwagę fakt, że spędzaliśmy ze sobą praktycznie każdą chwilę, to Gaba i tak byłaby w pobliżu w czasie tworzenia tego wisiorka i montowania kamyka.
Mamma Mia! to było nasze takie hasło, takie tylko nasze. Wszyscy słysząc ten tytuł myśleli zapewne o musicalu, o piosenkach zespołu Abba, o nie wiem, aktorach biorących udział w tym wielkim wydarzeniu, ale ja i Gaba, cóż. My mieliśmy wtedy w głowie zupełnie coś innego, coś o wiele przyjemniejszego niż oglądanie filmu we dwoje, z chipsami czy popcornem w wielkiej misce i butelką wina na szafce nocnej. Poruszyłem więc porozumiewawczo brwiami, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, bo przecież z Gabą to ja bym mógł to robić normalnie dniami i nocami. W sensie film oglądać, nie? -To mam nadzieję, że jakoś niedługo ją założysz właśnie dla tej specjalnej osoby- noooo, wtedy to faktycznie kłótnia była, ale nie zmienia to faktu, że Gabi wyglądała obłędnie... tak jak i teraz, kiedy złączyłem nasze usta w pocałunku, a ona, nie zwlekając długo, wpakowała się na moje kolana, tym samym skracając dystans między nami. Pokiwałem głową na jej bardzo słuszne stwierdzenie, bo w tej sytuacji ta koszulka, którą miałem na sobie, strasznie mi przeszkadzała, dlatego bardzo dobrze, że moja dziewczyna wspaniała się jej pozbyła, a następnie zgodnie z jej wolą, opadłem na łóżko, przyjmując tę falę przyjemnych pocałunków, jakie zaczęła składać na mojej szyi, w tym malinkę, przez którą się zaśmiałem cicho, bo mnie łaskotać zaczęła nooo. W każdym razie, ja w tym czasie odbywałem wielką podróż po ścierkach, które niby doskonale znałem, ale za każdym razem błądzenie po ciele Gabi sprawiało mi ogromną przyjemność, dlatego też wsunąłem dłoń pod jej do połowy rozpiętą spódniczkę i zacisnąłem mocno palce na jej pośladku; drugą dłoń zaś ułożyłem na jej karku, dosłownie na chwilę odciągając dziewczynę od mojej szyi, by złożyć na jej ustach krótki, ale intensywny pocałunek, splatając nasze języki w jakimś nie wiem, ognistym tańcu, hehe. Ale, tak w ogóle to dotarło do mnie, że ta spódniczka to i tak się już do niczego nie przyda, na pewno nie w tym, co miało się za moment wydarzyć, więc ja nie wiem... chciałem poodpinać ładnie tę resztę guzików, ale jeeezu, tak ciężko mi to szło, że o matko bosko. Nawet sobie tą spódnicę jakoś na bok przekręciłem, ale noo ciężko, ciężko.

No ja jak jestem pijana to jestem baaaaaardzo camera friendly i bym mu w tym nagraniu powiedziała wszystko co czuję faktycznie (a czuję wiele i mocno!), a co ciężko mi powiedzieć na trzeźwo. Bo jednak czasami dalej mam dziwne opory przed wypowiadaniem na głos nawet kocham cię co chyba powinno być podstawą każdego związku, prawda? Ale naprawdę, nie umiałam werbalizować bądź co bądź, bardzo ważnych komunikatów, przez co mogłam czasem wyglądać na... Chłodną. Nie wiem czy to przez mój kompletnie porąbany związek z Mikołajem, czy to jest w ogóle jakaś moja dysfunkcja z którą nie wygram już nigdy, i jasne, trochę bardziej się otwierałam przy Filipie, uczyłam się przy nim od nowa tego całego bycia w związku, ale tak czy siak... Były momenty że sama się łapałam na bezczelnym sabotażu mojej relacji z Fifkiem, no choćby wywołując kłótnie o najmniejsze rzeczy. Wiadomo że nigdy nie chciałam z nim zerwać, traktowałam ten związek na maksa na poważnie, ale... Old habits die hard. Co do robienia wisiorka to pokiwałam już tylko twierdząco głową, bo oczywiście że pomogę! Ja ze wszystkim pomogę, nawet jak na trzeźwo pewnie będę sobą zażenowana i powiem "weeeeeź Filip, nie musisz przecież tych kamyków trzymać, głupie to" bo... Będę przekonana, że on sobie pomyśli że jakąś wariatką jestem. Ale teraz wierzyłam, że pomogę!
Uśmiechnęłam się łobuzerko bo już niech będzie spokojna jego rozczochrana! Teraz to ja na pewno znajdę jakieś wyjątkowe wydarzenie żeby wcisnąć się w tamtą kieckę i również złożyć mu jakąś niespodziewaną wizytę, chociaż może już niekoniecznie o trzeciej nad ranem. Znaczy teraz to ja nie widziałam w tym nic złego, ale już powoli, gdzieś w tyle głowy, się buduje poranny moralniak na zasadzie, o maaaatko Fifi, ja przepraszam za to co ja odjebałam nad ranem. Ale potem jak już robiłam tę malinkę na szyi i słyszałam cichy śmiech chłopaka to i ja sama się zaśmiałam w obojczyk bo te drineczki to mnie naprawdę w wyśmienity humor wprowadziły! Ale te podróże Filipa po różnych ścierkach to mnie taaak dekoncentrowały bo dosłownie zaraz w miejscu gdzie była dłoń chłopaka to pojawiała się gęsia skórka, a jeszcze potem poczułam ją na swoim tyłku, to już w ogóle kręciło mi się w głowie chyba bardziej niż po tej truskawkowej wódeczce hehe. Czułam chwilę później po tym, że chłopak coś majstrował przy mojej spódniczce ale ewidentnie sobie nie radził co też mnie w jakiś sposób rozbawiło, parsknęłam nawet krótkim śmiechem, przez co odsunęłam się od jego szyi i wbiłam wzrok w Posłusznego - Pomóc? - szepnęłam, podnosząc delikatnie biodra w górę, dając mu większy dostęp do tych problematycznych guzików - Ze stanikiem też będziesz potrzebował pomocy? - rzuciłam przekomarzająco, posyłając mu łobuzerski uśmiech, a że się już odczepiłam od jego szyi to cmoknęłam go szybko w sam środek czoła - A może... - mruknęłam, odsuwając jego dłonie które pewnie w tym momencie odpinały guziki mojej spódniczki tak żeby nie zdążył nic zrobić i wygrzebałam się znad chłopaka, stając na równych nogach - Bo nie widziałeś mnie dzisiaj w klubieee... - a ja dzisiaj po procentach to byłam mocno rozciągnięta, wygimnastykowana i roztańczona bym powiedziała to aż żal to stracić! Dlatego zaczęłam nawet ruszać bioderkami, odpinając póki co jeden guzik od spódnicy, a za chwilę zsuwając jedno ramiączko od stanika, kręcąc się wokół swojej osi i przyglądając się uważnie Filipowi. Czy zrobiłabym to na trzeźwo? Lol, nie. W sumie ostatni raz robiłam coś podobnego... Jakoś w Zakopanym -... to ja ci muszę nadrobiiiić co straciłeś - chuj że bez muzyki, mi to nie przeszkadzało. Parę chwil później wszystkie guziki spódnicy zostały odpięte, a ona sama zsunęła się na podłogę - Problem rozwiązany - powiedziałam słodko, wyciągając jednak w jego stronę rękę bo na tym parkiecie to mi samej było smutno.