Góra Dół
Selkiewo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

https://selkiewo.forumpolish.com/t371-jadwiga-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/t374-duze-oczy-rzucam-szluga-razem-z-ciutka-stresuhttps://selkiewo.forumpolish.com/t375-young-igihttps://selkiewo.forumpolish.com/t461-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/f93-focza-9https://selkiewo.forumpolish.com/t460-youngiga
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Pon Kwi 19, 2021 5:20 pm
Iga Berezowska
Iga Berezowska
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać

Reakcja mojego brata na wiadomość o ciąży pozostawiała wiele do życzenia. Niby wiedziałam, że w emocjach mówił rzeczy, których dobrze nawet nie zdążył przemyśleć, i gdybym poszła do niego sama, pewnie zareagowałby zupełnie inaczej, jednak, mimo wszystko, nadal z tym wszystkim czułam się tak, jak gdybym bez Ernesta nie miała u swego boku nikogo, kto był po mojej stronie. Już pomijając fakt, że Domański nie był przecież nawet moim chłopakiem, bo tego postanowiłam sobie wyimaginować, tak? Bardzo dojrzale, Iga, naprawdę. Może jednak twój brat miał trochę racji, co? Tak czy inaczej, czując oparcie tylko w ojcu mojego dziecka, to właśnie jego poprosiłam o uczestnictwo w pierwszych badaniach ginekologicznych w celu sprawdzenia, czy potomek rozwija się prawidłowo, a przede wszystkim, czy w ogóle tam jest, bo... niby miałam wszystkie objawy ciąży, czasem też miałam wrażenie, że dziecko chce dać o sobie znać, poruszając się w brzuchu, natomiast wiedziałam też, że obecnie niczego nie mogłam być pewna, tak? Niezależnie, co takiego by to było. Niepewność zabijała mnie od środka dosłownie każdego dnia i nie pozwalała skupić się na niczym innym, dlatego jedynym słusznym rozwiązaniem było jak najszybsze sprawdzenie, czy rzeczywiście za pół roku wyląduję na porodówce, a razem ze mną blondyn, o ile w ogóle chciał uczestniczyć w porodzie, bo o to nie miałam jeszcze okazji zapytać.
Pożyczając samochód od mojego taty, niby to jadąc do Gdańska po jakieś tam repetytorium do matmy (dwa tygodnie przed maturą, pozdro), zgarnęłam po drodze Ernesta. Będąc jeszcze pod jego blokiem, zerknęłam raz czy dwa w kierunku okna mieszkania Kamila, lecz ostatecznie nikt się w nim nie pojawił, za to pod klatką zjawił się Erni, toteż szybko odjechałam spod bloku na Magellana, kierując się do ginekologa. Do Gdańska dojechaliśmy bez problemów, dzięki czemu w przychodni byliśmy jakieś dwadzieścia minut przed wizytą. Usiedliśmy oboje pod gabinetem, grzecznie czekając na swoją kolej. - Dziękuję, że to ze mną robisz, choć wcale nie musisz - odezwałam się po chwili spędzonej w totalnej ciszy, patrząc w kierunku Erniego i uśmiechając się lekko. - Z tobą czuję się tutaj lżej, bezpieczniej. Nie wyobrażam sobie siedzenia tutaj samej - wzruszyłam ramionami, dłonie pakując między uda i rozglądając się po korytarzu, czy przypadkiem nie ma tutaj nikogo znajomego. - Mówiłeś już komuś o dziecku? - spytałam delikatnie, przygryzając dolną wargę. - Mam na myśli rodziców, Adaśka, Maksa, kogokolwiek - byłam po prostu ciekawa, ile osób jest już wtajemniczonych, bo jeżeli Hubi dalej będzie umieszczał na Instagramie swoje mądrości życiowe tak jak ostatnio, to lada chwila będzie wiedziało całe Selkiewo, to na pewno.
https://selkiewo.forumpolish.com/t234-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t284-czesc-zostawilem-bluze-nie-wiem-czy-pamietaszhttps://selkiewo.forumpolish.com/t297-halo-ernesthttps://selkiewo.forumpolish.com/t298-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/f136-pietro-czwarte-m-31https://selkiewo.forumpolish.com/t305-domenoficjalnie
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Wto Kwi 20, 2021 1:18 am
Ernest Domański
Ernest Domański
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj
outfit

Z jednej strony nie dziwiła mnie reakcja Kamila podczas naszej ostatniej rozmowy, bo dobra, zrzuciliśmy na niego bomby w postaci dwóch wspaniałych wiadomości, jak by nie patrzeć, to pozytywnych, nie? Ale złość na mnie plus takie rewelacje sprawiły, że Bereza się wkurwił i to nie na żarty. Z drugiej strony jednak cieszyłem się, że tę rozmowę mieliśmy z Igą już za sobą, co pozwoli nam na robienie kolejnych kroków i wtajemniczenie następnych bliskich nam osób, ale nim to się w pełni stanie, musieliśmy mieć pewność, że z Hanią jest wszystko w porządku, nie? Bo tego, że ona jest, byłem pewny. Może głupio to zabrzmi, ale czułem jej obecność wtedy, kiedy gładziłem Igę po brzuchu, tym samym rozmawiając z córką i czując taką nieopisaną radość w sercu, że kurwa, jeszcze kilka miesięcy i ona będzie na świecie, druga najważniejsza kobieta mojego życia, której nigdy nie zawiodę i będę się starał być dla niej najlepszym ojcem.
Iga miała po mnie przyjechać, więc w miarę punktualnie, jak nigdy kurwa, wyszedłem przed blok i wsiadłem do jej samochodu. Nie powiem, trochę się tą całą wizytą stresowałem, mimo że to nie ja będę badany, to chodziło w tym wszystkim o moje dziecko, tak? I o moją kobietę, która wciąż, pomimo, że nie byliśmy już razem, była dla mnie ważna jak nikt inny. Nim się jednak obejrzałem, już byliśmy na miejscu, a siedząc przed gabinetem i czekając na swoją kolej, przez moment obserwowałem te wszystkie pary, które znajdowały się na korytarzu. Kurwa, tacy szczęśliwi się wydawali i przede wszystkim starsi od nas, pewnie mieli prace, studia, mieszkania, hajs i perspektywy na dziecko, a my? No dobra, z hajsem od biedy nie było tak źle, bo starzy pomogą, może nwm, znajdę pracę albo zacznę tworzyć materiał na płytę, by w końcu ją wydać i zacząć zarabiać tak na serio, ale to też przecież nie było takie pyk i już, nie? -Nie musisz dziękować, robię to, bo chcę. Chcę cię wspierać i być przy was w takich ważnych momentach- również posłałem jej uśmiech, na chwilę zawieszając na niej wzrok. -Jeśli chcesz, to zawsze mogę tutaj z tobą przyjeżdżać- chyba, że znajdziesz sobie lepsze zastępstwo, heh. Bo przecież miała chłopaka, który może też będzie chciał w tym wszystkim uczestniczyć. A może w ogóle w trójkę będziemy sb tak jeździć i się prowadzać do lekarzy, hm? -Tak, rozmawiałem z rodzicami. Tata się wkurwił, nie odzywa się do mnie, no a mama powiedziała, że nie spodziewała się, że tak szybko zostanie babcią, ale że nam pomoże- ojciec to normalnie też mnie tak wyzwał jak Kamil prawie, po czym trzasnął drzwiami i nie wiem, pewnie się poszedł do wujka Czarka wyżalić jakiego to ma złego i nieodpowiedzialnego syna. -I że możesz do niej dzwonić w razie co o każdej porze dnia i nocy- no jedynie mama w tym domu była racjonalnie myśląca, na nią to zawsze można było liczyć. Zerknąłem na Igę, wahając się przez moment, czy w ogóle zadać to pytanie, bo nie powiem, ale z jednej strony mnie to zastanawiało i nurtowało, ale z drugiej...-A ty komuś mówiłaś? Rodzicom albo... temu chłopakowi, z którym się spotykasz?- bo ja Olce nie mówiłem hehe. Nie no, żart, z Olką tak naprawdę mnie nic nie łączyło.
https://selkiewo.forumpolish.com/t371-jadwiga-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/t374-duze-oczy-rzucam-szluga-razem-z-ciutka-stresuhttps://selkiewo.forumpolish.com/t375-young-igihttps://selkiewo.forumpolish.com/t461-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/f93-focza-9https://selkiewo.forumpolish.com/t460-youngiga
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Wto Kwi 20, 2021 5:30 pm
Iga Berezowska
Iga Berezowska
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
Uśmiechnęłam się w podzięce za to, co powiedział, bo po raz kolejny udowadniał mi, że jest po mojej stronie, niezależnie od tego, co by się działo. Nie miałam żadnych podstaw, żeby sądzić, że mówi nieprawdę, bo każdy nastolatek na jego miejscu, który nie chciałaby brać czynnego udziału w wychowywaniu swojego dziecka, bo, nie wiem, było mu ono nie po drodze, nie na rękę, już dawno spakowałby walizkę albo zmieniłby numer, tymczasem Erni wytrwale utrzymywał ze mną kontakt, pytał, jak się czuję, czy niczego nie potrzebuję, bez zawahania zgodził się nawet na wspólną wyprawę do Gdańska, podczas gdy równie dobrze mógł przecież powiedzieć, że może mój nowy chłopak by się pofatygował, co? W końcu od czegoś był, tak? No. Był. Stan i słowo mocno abstrakcyjne w tym przypadku, jako, że być to go nigdy nie było, tylko ja jak jakaś idiotka sądziłam, że jeżeli sobie faceta wymyślę, to ten, który już dawno powinien robić karierę w Warszawie, nie oglądając się za siebie, zrazi się do mnie, wsiądzie w pociąg i zacznie robić muzykę na hajs, o czym od zawsze marzył, a o mnie zapomni. Ostatecznie tak się też nie stało, co wprowadzało mnie w jeszcze większe zakłopotanie, bo... skłamać raz na temat istnienia drugiej połówki to jedno, ale brnąć w to za każdym kolejnym spotkaniem, dodatkowo robiąc to przed człowiekiem, którego znało się całe życie i który wiedział o tobie absolutnie wszystko? Nah, powoli zaczynało mnie to przerastać. Zwłaszcza, kiedy widziałam, jak Domański się stara, ile cierpliwości w sobie ma i... no właśnie, mogłam się spodziewać, że kiedyś ta magiczna wytrwałość się skończy i typ da sobie ze mną spokój, tak? Bo oto on na dniach wstawił na Instagrama zdjęcie z inną dziewczyną. Co więcej, dziewczyną, którą korzyłam ze szkoły i wcale nie były to skojarzenia należące do tych pozytywnych, umówmy się. Nie uważałam, by była, po pierwsze, w typie Erniego, a po drugie, ogólnie strzałem w dziesiątkę dla niego, tak? Może i było to w chuj stronnicze, ale poparł mnie w tym nawet Hubert, także to nie tak, że złośliwie szukałam teraz aspektów, które w moich oczach sprawiały, że Ola i Erni nie byli sobie przeznaczeni, tak? Ja autentycznie sądziłam, że blondyn zasługuje na kogoś bardziej wartościowego i na jego poziomie, podczas, gdy... nie no, ten komentarz pod zdjęciem to była przeginka. Co takiego Ola chciała powtórzyć, co? Co robili, że tak świetnie się z nim bawiła? Ciekawość i zazdrość zżerała mnie od środka tak bardzo, ale doskonale wiedziałam, że nie mogę go przecież ot tak zapytać. Zresztą... czy nie tego właśnie początkowo dla Ernesta chciałam? By znalazł sobie kogoś, kto w pakiecie nie przynosił ze sobą balastu w postaci człowieczka gdzieś tam pod sercem, kogoś, z kim będzie mógł bez żadnych zmartwień wyjechać i realizować swoje marzenia, nie oglądając się za siebie? Wychodziło na to, że tak. Tylko kiedy rzeczywiście się to ziściło, ja nagle miałam z tym problem. - Byłoby super - uśmiechnęłam się raz, ustając na jego na propozycję, by przyjeżdżać tu wspólnie i zrobić z tych wypraw do Gdańska na badania mini rutynę. W końcu bylibyśmy w tym razem, tak? Szczerze rozczuliłam się, kiedy chwilę później doniósł, że jego mama jest po naszej stronie i zawsze będę mogła do niej zadzwonić, kiedy tylko będę tego potrzebowała. - Jejku, to urocze - wygięłam leciutko wargi w podkówkę, bo naprawdę niesamowicie miło mi się zrobiło na sercu, że w końcu ktoś przyjął wieść o ciąży... normalnie. Automatycznie przesunęłam dłonią po brzuchu, który przy rozpiętej kurtce leciutko sobie wystawał na wierzch. - Twój tata też w końcu zrozumie, ale... na jakiś czas będę starała się nie wchodzić mu w drogę, żeby nie pogorszyć sytuacji. No i będę musiała jak najszybciej powiedzieć swoim rodzicom, gdyby przypadkiem wpadł na pomysł, żeby się z nimi rozmówić, nie? - westchnęłam głęboko, opierając głowę o ścianę i patrząc przed siebie bez celu, w zamyśle, kiedy nagle zaskoczył mnie pytaniem o chłopaka. A raczej o to, czy on już wie. Gwałtownie odwróciłam głowę w jego stronę, jakby wyrwana z transu, po czym spuściłam wzrok, odchrząkając i nerwowo zakładając włosy za ucho. - Nie, nie mówiłam mu - odparłam cicho, prawie że mrucząc pod nosem, nieświadomie poruszając też nerwowo nogą, bo nie był to dla mnie komfortowy temat, jako że znów musiałam kłamać i zmyślać. Kurwa. - Może nawet nie będę musiała, zobaczymy - machnęłam głową w kierunku drzwi gabinetu, wzruszając niby to beznamiętnie ramionami, natomiast na samą myśl, że Hanki mogłoby nie być... zrobiło mi się niesamowicie przykro. Trzeba było zmienić szybciutko temat, a że nie zapytam go przecież wprost o relację z koleżanką ze szkoły, bo tak nie można było, przekraczało to wszelkie granice prywatności i przede wszystkim nie miałam prawa ingerować w jego znajomość z inną dziewczyną, to... - A ty wspominałeś coś Oli? - aha. No i super. Jak zwykle postąpiłam wbrew sobie, bo przecież postępować zgodnie z planem nudno, nie? Prawie jak pod prysznicem, którego efekty znacznie odbiegały od definicji bycia nudnym, o czym zresztą mieliśmy się już za pół roku przekonać. Nawet nie wiem, dlaczego powiedziałam to na głos, bo na pewno nie planowałam, natomiast nie zostało to wypowiedziane ani kąśliwie, ani też z wyrzutem, bo... po prostu niesamowicie mnie to nurtowało, ok? Bo niby potwierdził, że rodzicom powiedział, ale tym samym nie zaprzeczył też, jakoby nikomu więcej nie mówił, tak? A Olka wpierdolka, niestety, była jedną z tych topowych plotkar w naszym liceum, które, jeżeli o czymś wiedziały, to równie dobrze jutro mogła wiedzieć już cała szkoła, proste. Aczkolwiek, nie ukrywam, bardziej interesowało mnie to, co łączyło ją z ojcem mojego dziecka, po prostu. Chciałam wiedzieć, czy ją też (tak jak mojego nieistniejącego typa) trzeba będzie wcielić do naszej patchworkowej rodziny, czy obędzie się bez...
https://selkiewo.forumpolish.com/t234-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t284-czesc-zostawilem-bluze-nie-wiem-czy-pamietaszhttps://selkiewo.forumpolish.com/t297-halo-ernesthttps://selkiewo.forumpolish.com/t298-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/f136-pietro-czwarte-m-31https://selkiewo.forumpolish.com/t305-domenoficjalnie
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Sro Kwi 21, 2021 12:18 am
Ernest Domański
Ernest Domański
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj

Ucieszyłem się, kiedy Iga przystała na moją propozycję w związku ze wspólnymi wizytami kontrolnymi u lekarza, bo równie dobrze, mogła się nie zgodzić, nie? Mogła powiedzieć, że Sory, Erni, ale wolę tutaj przychodzić z moim chłopakiem i będę cię informować na bieżąco co i jak z Hanią, bo jakby nie patrzeć, to właśnie on od jakiegoś czasu był częścią jej życia, nie ja. Mimo wszystko wybrała mnie na towarzysza wyjazdów do Gdańska, co pozwalało mi wierzyć, że naprawdę nasze relacje za jakiś czas mogą wrócić na dobre tory i, żeby nie było, nie liczyłem na to, że do mnie wróci, bo w obecnej sytuacji było to raczej niemożliwe, ale no, coś w rodzaju przyjaźni chyba już było, tak? -Mama to złota kobieta, naprawdę. Powiedziała też, że pogada jeszcze z ojcem, ale co on z tym zrobi to nie mam pojęcia, więc lepiej powiedz rodzicom jak najszybciej- bo mój ojciec był zdolny praktycznie do wszystkiego, więc wcale bym się nie zdziwił, gdyby któregoś dnia poszedł do domu Igi i wszystko wyśpiewał i to jeszcze z pretensjami, że jak Berezowscy córkę wychowali.
Na wiadomość, że jeszcze nie powiedziała swojemu chlopakowi o Hani, pokiwałem głową, bo w sumie z jednej strony ją rozumiałem. Była z kimś, ten ktoś był pewnie w podobnym wieku co my, czyli nie w głowie mu było wychowywanie dziecka, i to jeszcze nieswojego, prawda? Chciał się chłop bawić, korzystać z życia, a tu nagle jego nowa dziewczyna oznajmia mu, że jest w ciąży z byłym chłopakiem. Cudownie, nie? -Mam nadzieję, że jesteś z nim szczęśliwa. I, że dba o ciebie lepiej, niż ja to robiłem. I, że jak się Hania urodzi, to będzie ci pomagał- bo to jednak z nim Iga będzie spędzała większość czasu, nie ze mną, więc miałem nadzieję, że to jest naprawdę jakiś wartościowy człowiek, który podejmie się zadania i będzie przy niej bez względu na wszystko. I myśląc, że temat drugich połówek jest już zakończony, to nagle Berezowska zadała pytanie o Olkę, a ja w pierwszej chwili nawet nie wiedziałem, co mam zrobić. -Dlaczego miałbym jej o tym mówić?- zmarszczyłem brwi, spoglądając pytającym wzrokiem na Igę. Nigdy w życiu nie powierzyłbym Oli takiej wiadomości, bo faktycznie, była jedną z największych plotkar w całej szkole i następnego albo jeszcze tego samego dnia, całe nasze miasto by wiedziało, że ja i Iga spodziewamy się dziecka. Znając życie, jeszcze dołożyłaby swoje trzy grosze do tej historii, więc nawet nie chcę myśleć, co by z tego wyszło. -Ale... zaraz, czy ty myślisz, że ja i ona coś ten...?- teraz tak do mnie dotarło, co Iga chciała mi przez to powiedzieć i aż parsknąłem śmiechem, bo tego to się po niej nie spodziewałem. Naprawdę, gdybym chciał się z kimś wiązać, to z pewnością nie byłaby to Olka, bo... no kurwa, szanujmy się, tak? -Iga, nic mnie z nią nie łączy. Jest moją koleżanką i tyle, spotkałem ją któregoś dnia w sklepie i od tamtej pory nie daje mi spokoju. Dla świętego spokoju poszedłem z nią na piwo, ale ona myślała chyba, że to była randka i teraz za wszelką cenę chce to powtórzyć, bo nie wiem, liczy na to, że się ze sobą prześpimy- no, nasza wspaniała Ola z pornola miała różne dziwne pomysły i też wszystkiego się można było po niej spodziewać. Zaliczyło ją chyba już pół szkoły, ale ja nie miałem zamiaru dołączać do tej grupy, bo po co mi to? -Zresztą, ja nie chcę się wiązać z żadną panną, nawet bym nie potrafił, bo wiem, że nigdy do żadnej nie poczuję tego samego, co do ciebie. Nigdy żadnej panny nie będę w stanie kochać tak mocno, jak ciebie, a co za tym idzie, no nie będę dobrym chłopakiem, czy później mężem. Nie chcę męczyć się w związku, który nie miałby sensu, a przede wszystkim, nie chcę ranić tej dziewczyny, która na pewno by czuła, że niby ma chłopaka, ale co z tego, skoro on cały czas myśli o innej? Jaki w tym sens?- powiedziałem szczerze, bo serio, nie widziałem się u boku żadnej innej laski. Wiedzialem, że u Igi nie mam już żadnych szans, więc najlepszym wyjściem będzie rzucenie się w samotność. -Jak to było w tym wierszu, który kiedyś z Kamilem omawialiśmy na lekcji? Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy, coś tam, żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakiej spojrzeń w oczy, a serce nie może prawdziwie kochać dwóch osób, bo jeśli już raz zabije mocniej dla jednej, będzie dla niej biło aż do samego końca- dopiero teraz zdecydowałem się odwrócić wzrok, wpatrując się w tą jedną, nieco pękniętą płytkę na podłodze, bo z jednej strony trochę mi ulżyło, że to wyznałem, ale z drugiej... nie wiem, bałem się, że ona to odbierze tak, jakbym chciał na niej wywrzeć presję, że kurwa kocham cię i bądź znów ze mną, bo jak nie ty, to żadna inna. Zupełnie nie o to mi chodziło, chciałem jej jedynie pokazać, że moja miłość do niej jest prawdziwa i co za tym idzie, nigdy z nikim się nie zwiążę, bo nie będę czuł się w takim związku komfortowo. -Ale z drugiej strony, będąc sam, będę miał więcej czasu dla Hani, nie? I będę mógł się nią zajmować na przykład w piątkowe wieczory, kiedy wy będziecie chcieli sobie gdzieś wyjść- wzruszyłem ramionami, że niby to nic takiego, ale tak naprawdę to nie potrafiłem sobie tego wyobrazić, że Iga z jakimś obcym chłopem coś ten.... chociaż cieszyłem się, że układała sobie życie, bo przecież chciałem dla niej jak najlepiej, chciałem, żeby była szczęśliwa, to jednak no... bolało.
https://selkiewo.forumpolish.com/t371-jadwiga-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/t374-duze-oczy-rzucam-szluga-razem-z-ciutka-stresuhttps://selkiewo.forumpolish.com/t375-young-igihttps://selkiewo.forumpolish.com/t461-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/f93-focza-9https://selkiewo.forumpolish.com/t460-youngiga
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Sro Kwi 21, 2021 5:45 pm
Iga Berezowska
Iga Berezowska
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
Pokiwałam tylko lekko głową, zgadzając się tym samym ze słowami Erniego odnośnie rychłego powiedzenia moim rodzicom, bo... też chciałam to mieć już za sobą, tak? Wcale nie bawiło mnie ciągłe pilnowanie się, całkowita rezygnacja z krótkich bluzek, nocne schodzenie do kuchni na paluszkach, byle tylko nikogo nie obudzić, poza tym, Hanka zaczynała już powoli pchać się na świat, więc to nie tak, że niedługo możliwym będzie utrzymywanie w tajemnicy jej istnienia, prawda? O ile potwierdzi to, rzecz jasna, lekarz, bo co, jeżeli ja to wszystko sobie po prostu zmyśliłam, prawie tak, jak mojego domniemanego chłopaka, o którym wspomniał blondyn, mając nadzieję, że ten traktuje mnie lepiej niż, uwaga, on sam, przy czym... Jezu, dało się tak w ogóle? Podciągnęłam nosem, nawet na Domańskiego nie patrząc, bo nie muszę chyba mówić, jak bardzo zżerały mnie teraz wyrzuty sumienia. Ernest autentycznie miał szczerą nadzieję, że jestem u boku jakiegoś innego faceta szczęśliwa, podczas gdy ja nie potrafiłam się odpłacić tym samym, szukając na siłę powodów, dla których on i Olka do siebie nie pasowali i... to było takie nie fair z mojej strony, że naprawdę nie mogłam się powtrzymać od karcenia za to w myślach, bo czym właściwie podyktowane były moje złośliwe myśli? Podejrzewam, że czymś, do czego bałam się na głos przyznać, heh, świetnie. Z tego wszystkiego to nawet otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, nie wiem, może nawet przyznać mu się, że żadnego chłopaka tak nie ma, niespodzianka, tak o sobie wyimaginowałam jakiegoś typa, żebyś o mnie zapomniał, co i tak nie przyniosło skutku, no cóż, natomiast Erni podłapał znów temat Oli i... - No nie wiem, Ernest, myślałam, że jesteście blisko... - dodałam, w dalszym ciągu bojąc się na niego spojrzeć, dłonie natomiast ułożyłam teraz na płasko pod uda, odrywając plecy od oparcia plastikowego, niewygodnego jak cholera, krzesełka, po czym uniosłam wysoko brwi, spoglądając na towarzysza, dopiero kiedy spytał, czy naprawdę sądzę, że oni coś ten, na co aż zacisnęłam wargi, mając ochotę z jednej strony pokiwać głową, ale na szczęście się wstrzymałam. To jego parsknięcie było chyba oczywistym znakiem, że nic ich nie łączy, tak? Bo też po co miałaby w tym temacie kłamać? Zresztą, kto w ogóle tak robił, że kreował nieistniejące relacje, nie? No ja nie wiem, chyba jacyś maks przykrzy ludzie... W ciszy słuchałam, jak opowiadał o ich ostatnim wyjściu, które w oczach Oli skończył się miało najwyraźniej w łóżku i... jakoś tak nagle, nie wiem, słabo mi się zrobiło na myśl, że ona i Erni mogliby wylądować na koniec spotkania na materacu, na którym my kiedyś... Boże. Przełknęłam głośno ślinę, odwracając wzrok i zaciskając wargi jeszcze mocniej, tym samym próbując ze wszystkich sił z głowy wyrzucić te niepożądane obrazy do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy dłonie same zacisnęły mi się w piąstki, co znaczyć mogło jedynie tyle, że... czekajcie, czy ja naprawdę byłam w tym momencie zazdrosna? Zazdrosna o swojego byłego chłopaka, którego mniej lub bardziej świadomie ostatnio odrzuciłam, wyskakując jak Filip Posłuszny z konopi ze stwierdzeniem, że z kimś się spotykam? Otóż to. Po prostu... nie no, Iga, ogarnij się, kobieto, bo, naprawdę, ciary wstydu to w tym momencie chyba nawet Hanię przeszły, ok?
Następne słowa Erniego były już tylko przysłowiowym gwoździem do trumny, bo... czy ja serio postanowiłam sobie odpuścić TAKIEGO faceta na rzecz jakiegoś jebanego wytworu wyobraźni? Na serio? Znów poczułam się jak największa idiotka na świecie, która zdecydowanie nie zasługiwała na miłość i to emocjonalne zaangażowanie Domańskiego w naszą relację, co zresztą czułam ostatnimi czasy bardzo często, ilekroć tylko były chłopak wykazywał się swoją niebywałą dojrzałością, które najwyraźniej mi brakowało. A potem jeszcze ta propozycja zabierania Hani na weekend, gdybym chciała z nowym chłopakiem gdzieś wyjść... Nie no, trzymajcie mnie. W tym momencie autentycznie zabrakło mi słów. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna nie miałam pojęcia, co mam mu odpowiedzieć. I to nie dlatego, że ten monolog Erniego był żałosnym błaganiem o powrót do swojego byłego, nie, był zupełnym jego przeciwieństwem, który ujęła mnie za serce do tego stopnia, że gdybym tylko mogła, pewnie wydarłabym je sobie z piersi i wręczyła mu na dłoni. Serio. Co w ogóle w tym momencie wydaje się pewnie okropne i straszne, wiem, ale momentalnie odżyły we mnie wszystkie te uczucia, które stale się tam piętrzyły, jednak nie miały wcześniej dogodnego ujścia, i kiedy tak odwróciłam się gwałtownie w stronę swojego towarzysza ciałem, stykając się nawet z kim kolanami, żeby je w jakiś sposób uzewnętrznić, nagle otworzyły się drzwi do gabinetu, pod którym siedzieliśmy. - Pani Jadwiga... - wychyliła się zza nich całkiem przyjemna kobieta, rozglądając się po zgromadzeniu, a że nikt inny z kolejki się nie zerwał, szybko odchrząknęłam, posłusznie wstałam z miejsca i biorąc ze sobą torebkę, sekundę potem zniknęłam w gabinecie.
Nie było mnie dwadzieścia, góra dwadzieścia pięć minut, w przeciągu których lekarka przeprowadziła ze mną szczegółowy wywiad, spytała, czy wiedzą już moi rodzice, czy to moje pierwsze dziecko, jak się czuję, czy nie mam przeróżnych bólów, które czasem towarzyszą kobietom w pierwszym miesiącu ciąży, czy zauważyłam, żeby urosły mi piersi, jakiekolwiek inne zmiany na ciele... No, dosłownie wszystko. Potem zrobiła USG, żeby potwierdzić, że rzeczywiście do zapłodnienia doszło, a kiedy było już po wszystkim, to pogratulowała z uśmiechem i wręczyła książeczkę dziecka, którą od teraz miałam nosić ze sobą już na każde kolejne badanie. Potem z sercem w gardle wychodziłam już z gabinetu, przed którym Erni czekał jak na szpilkach, zrywając się tak szybko, jak tylko otworzyły się jego drzwi. W dalszym ciągu nie będąc w stanie wykrztusić z siebie z nadmiaru emocji słowa, podeszłam do blondyna z lekko trzęsącymi się dłońmi, nabierając powoli powietrza do płuc. - Jest tam w środku. Hania tam jest - wyrzuciłam z siebie, patrząc mu prosto w oczy, nie potrafiąc już nawet kryć uśmiechu i tych kilku ciepłych łez, które popłynęły mi nieświadomie po policzkach, kiedy było już po wszystkim. Mieliśmy zdrowe dziecko, które prawidłowo się rozwijało, i, cholera, choć było jeszcze za wcześnie, żeby potwierdzić jego płeć, to cieszyłam się jak nienormalna, bo cała ta niepewność związana z rozwojem ciała obcego pod moim sercem nagle wyparowała, za to zastąpiło ją spełnienie i nieopisana radość, że wszystko jest w porządku. Hania była zdrowa, była nasza, i to w tym momencie liczyło się dla mnie najbardziej, tak? W dalszym ciągu nie potrafiąc sobie jeszcze do końca poradzić z całym tym nadmiarem skrajnych emocji, roześmiałam się nerwowo pod nosem, a potem, i to w najmniej spodziewanym momencie, bez większego namysłu stanęłam na palcach, wspinając się na wysokość twarzy Ernesta i... wpiłam się z niebywałą tęsknotą w jego wargi. Ujęłam jego przejętą twarz w dłonie, nie przerywając pocałunku jeszcze przez kilka dobrych sekund, z których to czerpałam najwięcej, jak się tylko dało, tym samym wcale nie zastanawiając się, czy to, co robię, może przynieść fatalne skutki, bo... czy ja przypadkiem nie miałam chłopaka? Co Ernest może sobie o mnie w tym momencie pomyśleć, co? Ale... dlaczego? Jak? Po co? Przecież mówiłam coś innego i... przerażona tym, co może siedzieć teraz w głowie blondyna, szybko zeszłam na ziemię (dosłownie i w przenośni), patrząc na niego ze strachem w oczach. Poprawiając torebkę na ramieniu i zakładając nerwowo włosy za ucho, szybko spuściłam wzrok, kierując się ku wejściu z ośrodka, tym samym pędząc prosto na parking, na którym stał samochód, którym tutaj przyjechaliśmy. Kurwa, co ja najlepszego narobiłam? Pospiesznie zaczęłam szukać w torebce kluczyków, jak na złość, oczywiście nie mogąc ich znaleźć, bo przecież życie mogłyby być wtedy za łatwe, prawda? Łzy dalej spływały mi po policzkach, a ja nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na najprostsze pytanie, dlaczego, u diaska, to zrobiłam. Pięknie, Iga, naprawdę pięknie.
https://selkiewo.forumpolish.com/t234-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t284-czesc-zostawilem-bluze-nie-wiem-czy-pamietaszhttps://selkiewo.forumpolish.com/t297-halo-ernesthttps://selkiewo.forumpolish.com/t298-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/f136-pietro-czwarte-m-31https://selkiewo.forumpolish.com/t305-domenoficjalnie
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Czw Kwi 22, 2021 10:49 am
Ernest Domański
Ernest Domański
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj

Do tej pory nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile rzeczy druga osoba może wywnioskować, na podstawie jednego wrzuconego zdjęcia na instagrama. Ile przede wszystkim może sobie dopowiedzieć, w jaki sposób może wykreować w głowie relację, która tak naprawdę nigdy nie miała miejsca? Bo to, że wrzuciłem do sieci zdjęcie z Olą, wcale nie znaczyło, że łączy nas coś więcej, prawda? Jeszcze dobra, gdybyśmy się całowali albo nie wiem, przytulali jakoś, to Iga lub ktokolwiek inny miałby podstawy, by sądzić, że między nami coś się tworzy, ale no my sobie tylko staliśmy i gadaliśmy, co nie czyniło z nas pary kochanków. Drugą sprawą było to, dlaczego Iga pomyślała w ten, a nie inny sposób? Może byliśmy wyczuleni na swoim punkcie, bo pewnie, gdyby ona wrzuciła podobne zdjęcie z typem, zastanawiałbym się, czy to jest właśnie ten jej chłopak? Tylko, że ja w sumie miałem podstawy do tego, by snuć takie wnioski, bo prosto w twarz rzuciła mi tekstem, że z kimś się spotyka, natomiast ja niczego podobnego nigdy nie powiedziałem. W każdym razie, nie otrzymałem praktycznie żadnej odpowiedzi na mój monolog, co nie powiem, ale trochę mnie zdziwiło, bo dobra, tych kwestii o wielkiej i wiecznej miłości mojej do niej mogła nie chcieć słuchać, ale byłem przekonany, że jakoś odniesie się do zaproponowanej pomocy w piątkowe wieczory i tym samym do mojej jawnej akceptacji jej związku. Niby nie miałem nic do gadania w tej kwestii, niby nie powinno mnie to obchodzić, ale z drugiej strony była matką mojego dziecka, kobietą ważną dla mnie i naprawdę, z całego serca chciałem dla niej jak najlepiej, a powtarzanie w kółko i na głos przede wszystkim, że Iga, jak mogłaś sobie kogoś znaleźć, nie rób mi tego, wróć do mnie byłoby zwyczajnie nie na miejscu.
Nagle, z gabinetu wychyliła się jakaś pani i kilka sekund później wraz z Igą zniknęły za drzwiami pomieszczenia, tym samym zostawiajac mnie samego na korytarzu. Kurwa. W momencie zrobiło mi się gorąco, a czas dłużył się niemiłosiernie, prawie tak samo, jak na lekcjach u pana Jakuba, kiedy kazał nam robić jakieś dziwne, bezsensowne zadania. W pewnym momencie chciałem nawet podejść pod drzwi z nadzieją, że może uda mi się podsłuchać rozmowę, w jakiś sposób wyłapać kluczowe słowa, które dałyby mi odpowiedź na to najważniejsze pytanie, jednak stwierdziłem, że musiałoby to głupio wyglądać, a poza tym, to musiałem uszanować prywatność Igi, nie? Dlatego z wielkim trudem, ale w miarę cierpliwie starałem się przetrwać te wszystkie minuty, rozważając w głowie różne kwestie, nawet to, że Hani wcale nie ma i przez to znów czeka nas rozmowa z wkurwionym Kamilem, który znając życie znów wyzwałby nas od nieodpowiedzialnych gówniarzy, którzy nie potrafią rozróżnić ciąży spożywczej od tej normalnej. I w pewnym momencie drzwi gabinetu otworzyły się, a ja praktycznie od razu zerwałem się z krzesła, podchodząc do Igi i patrząc na nią pytająco, chociaż po jej reakcji mogłem wywnioskować, że tak, że wszystko jest w porządku. Hania tam jest. Autentycznie to były najpiękniejsze słowa, jakie usłyszałem w ostatnim czasie, najwspanialsza nowina i prezent, jaki mogłem sobie wymarzyć. W życiu bym nie pomyślał, że tak bardzo będę się cieszył na wiadomość, że naprawdę zostanę ojcem, szczególnie, że jeszcze kilka miesięcy temu nawijałem, że lepiej nie zachodź w ciążę, bo nie wiem czy z tym faktem umiałbym postąpić mądrze, ale teraz wydaje mi się, że postępowałem bardzo rozsądnie i odpowiedzialnie, a przynajmniej miałem taką nadzieję. I... ja nie wiem, co tu się w tym momencie stało, kiedy to nagle Iga postanowiła wspiąć się na palce i złączyć nasze usta w pocałunku. Ja rozumiem, że emocje, że coś tam, ale miała chłopaka, tak? Sama jeszcze kilkadziesiąt minut temu o nim mówiła, a teraz nagle całowała mnie, jakby cały świat przestał dla niej istnieć i... owszem, ten pocałunek był tym, na co czekałem bardzo długo, zresztą zatraciłem się w nim, zapominając na moment o konsekwencjach, ale no, nie można tak, no kurwa. Chciałem nawet przerwać to wszystko, jednak ubiegła mnie w tym Iga, po czym bez słowa wyjaśnienia, ruszyła na parking, w kierunku samochodu. Zajęło mi to chwilę, by zebrać myśli i wrócić na ziemię po pocałunku, a gdy w końcu to zrobiłem, poszedłem w kierunku samochodu dziewczyny, chwytając ją za nadgarstki, tym samym przerywając poszukiwania kluczy i zmuszając, by na mnie spojrzała. Oczywiście, mogłem zapytać się co to hehe było?, ale zamiast tego, otarłem delikatnie łzy z jej policzków, nieustannie patrząc jej w oczy. -Iga... ja wiem, że to są ogromne emocje, do tego nerwy i stres, ale ten pocałunek... gdyby nie to, że masz kogoś, to zaryzykowałbym i powtórzył to tu i teraz, ale w takiej sytuacji, no tak nie można po prostu. Nie chcę stawać pomiędzy wami, dlatego jeżeli chcesz, to możemy uznać, że nic się nie stało i nigdy nikomu o tym nie wspomnę. Nie chcę być powodem, dla którego miałby się rozpaść twój związek, bo zasługujesz na szczęście... chyba że uważasz inaczej i ja nie mam racji- bo tak naprawdę nie miałem pojęcia, co siedziało w jej głowie, może ona widziała to w zupełnie inny sposób, ewentualnie zwali wszystko na hormony, hehe, bo przecież taka opcja również istniała, prawda?
https://selkiewo.forumpolish.com/t371-jadwiga-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/t374-duze-oczy-rzucam-szluga-razem-z-ciutka-stresuhttps://selkiewo.forumpolish.com/t375-young-igihttps://selkiewo.forumpolish.com/t461-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/f93-focza-9https://selkiewo.forumpolish.com/t460-youngiga
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Czw Kwi 22, 2021 5:33 pm
Iga Berezowska
Iga Berezowska
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
Nie można było powiedzieć, że nie analizowałam tego, co Ernest wrzucał na Instagrama, bo prawda była taka, że ten komentarz Oli to czytałam chyba z milion razy, próbując wyciągnąć z niego drugie dno, mimo, że już na pierwszy rzut oka widać jak na dłoni było, że rzeczywiście gdzieś się spotkali i coś ciekawego wspólnie robili, skoro dziewczyna tak bardzo chciała to powtórzyć. I ja wiem, że nie powinnam, bo Domański miał równe prawo do szczęścia co ja sama, tylko... czy ja rzeczywiście jawiłam się jako osoba szczęśliwa, skoro na siłę musiałam wymyślać sobie chłopaka, który w zamyśle nie miał nawet wzbudzić w Ernim zazdrości, a go do mnie zniechęcić, co przyniosło bardzo niezamierzony skutek i zmuszało mnie do powtórzenia tego kłamstwa jeszcze kilka razy? Niekoniecznie. Zwłaszcza, że potem plułam sobie w brodę, bo gdyby rzeczywiście chłopak czuł do mnie obrzydzenie, tak jak sobie to wymarzyłam, to byłaby to najgorsza kara na świecie i pewnie nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. On natomiast postanowił okazać mi wsparcie i chęć wzięcia udziału w pielęgnowaniu tej stosunkowo świeżej relacji, oferując, że po urodzeniu dziecka będzie mógł się nim zaopiekować, byśmy mieli czas dla siebie. Nagle ten cały pomysł z wymyślonym chłopakiem okazał się najbardziej poronionym, na jaki kiedykolwiek wpadłam (a konkurencja była niemała), więc wychodzi na to, że... po raz kolejny Hubert miał rację. Obłęd.
Widziałam tę radość w jego oczach i ogromną ulgę, kiedy okazało się, że rzeczywiście zmajstrowaliśmy pod prysznicem dziecko. W sensie, może nie akurat z tego konkretnego powodu, że akurat wtedy do tego doszło, bo to dość absurdalna myśl, ale sam fakt obecności Hani pod moim sercem zdawał się na dany moment być dla nas czymś, na co bardzo długo czekaliśmy, podczas gdy w rzeczywistości dzieci planowalibyśmy pewnie za jakieś, ja wiem, kilka lat? Kto wie? Gdybyśmy, oczywiście, po drodze się nie rozstali. Czego, jak widać, również gorzko pożałowałam, między innymi złączając nasze usta w pocałunku, za którymi to bardzo, bardzo przez ostatnie miesiące tęskniłam, a jednak starałam się z tym walczyć. Niestety, chęć dotknięcia go wydała się w tym momencie silniejsza niż wszystko inne, lecz ostatecznie to ta nieuchronna gonitwa myśli pozwoliła mi odsunąć się od byłego kochanka na bezpieczną odległość i opuścić budynek. Problem w całowaniu Ernesta był w tym, że... cholera, ja znów to poczułam. Poczułam to, co za pierwszym razem, kiedy całowaliśmy się u mnie na łóżku w ramach zadania. Wiecie, ta osławiona iskra, o której czytamy w wierszach i słyszymy w piosenkach. To przysłowiowe coś, o którym opowiadają nam rodzice. Ta nieopisana więź, która zdarza się tylko w filmach, a... a mimo wszystko miałam nieodłączne wrażenie, że towarzyszyć powinny mi teraz głównie wyrzuty sumienia. Których, stety, niestety, nie odczuwałam, tak? Pewnie czułabym się znacznie gorzej, gdyby tego pocałunku nie odwzajemnił, a mimo wszystko to zrobił i... nie, nie powinnam była. Zdecydowanie, inicjowanie zbliżenia na środku korytarza ośrodka zdrowia nie było czymś, z czego mogłam być za kilka lat dumna, dlatego, gotowa przejść do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic się nie stało, prawie już znalazłam te klucze do samochodu w torebce, jednak sięgnięcie po nie uniemożliwił mi chłopak, niespodziewanie materializując się obok i chwytając mnie za nadgarstki, tym samym zmuszając, by nasze spojrzenia się złączyły, na co nie byłam w ogóle gotowa, natomiast adrenalina działa na mnie tak intensywnie, że w pierwszej sekundzie rzeczywiście podniosłam swój wzrok, desperacko szukając jego. Jego palce przyjemnie sunęły po moim policzku, ucierając łzy, a to, że stał tak blisko tylko utrudniało mi zdolność racjonalnego myślenia, dlatego patrzyłam przez chwilę na niego w milczeniu, trzęsąc się i zastanawiając, co odpowiedzieć, kiedy przyznał, że byłby w stanie to wszystko powtórzyć, zrobić to jeszcze raz, gdyby tylko na przeszkodzie nie stał... - Nie ma żadnego chłopaka, rozumiesz?! - wyrwało się spomiędzy moich rozchylonych warg nerwowo, podczas gdy próbowałam spokojnie złapać oddech, co przez nadmiar emocji było zadaniem należącym do tych cięższych, nie spuszczając z blondyna wzroku i przełykając głośno ślinę. Moja klatka piersiowa nienaturalnie podnosiła się i opadała w oczekiwaniu na jakąkolwiek reakcję chłopaka, jednak zdawałam sobie sprawę, że trochę zajmie mu przyswojenie tej niecodziennej informacji, bo... kurwa mać, jeszcze godzinę temu twardo przystawałam przy tym, że jest ten ktoś, ta moja druga osoba, której niedługo powiem o ciąży i... Teraz co? Teraz okazywało się, że jednak jej nie ma? - Nie ma. Wszystko zmyśliłam - powtórzyłam raz jeszcze łamiącym się głosem, w razie gdyby nie usłyszał za pierwszym, wyrywając mu się z uścisku i odwracając wzrok, bo, rzecz jasna, znów emocje wzięły nade mną górę i oczy zaczynały powoli przejawiać chęć rozpłakania się na środku parkingu. Pozostawiając blondyna w ciężkim szoku, odwróciłam się do niego plecami i znów sięgnęłam do torebki, tym razem wyciągając już z niej klucze, które były naszą przepustką do Selkiewa. Podciągnęłam głośno nosem, znów czując, jak kilka łez spływa mi po policzku. - Wiem, jestem straszna i chujowa, i wymyśliłam sobie chłopaka, żeby poczuć się ze sobą lepiej, ale... - przerwałam na chwilę, zastanawiając się, czy w ogóle kończyć to zdanie, które może zmienić w tym momencie wszystko, absolutnie wszystko, ale... - zresztą... nieważne. Możemy już wracać? - spojrzałam na niego przez ramię, machnąwszy głową na samochód, w który mieliśmy się załadować, całkowicie się poddając, bo... kurwa, nie potrafiłam przyznać się do własnych uczuć. Tak po prostu. Stwierdziłam, że lepiej przemilczeć sprawę i nie wpływać w żaden sposób na Ernesta, bo... zbyt wiele przykrości mu już sprawiłam, tak? Nawet przez samo to, że znów nie potrafiłam być w pełni szczera, a tym samym pewnie niesamowicie go zawiodłam, co pewnie przez kilka kolejnych dni nie będzie dawało mi spokoju, ale już trudno. Czułam, że nie jestem w tym momencie ani wzorem dziewczyny, ani też matki jego dziecka, więc najlepszym rozwiązaniem było się najzwyczajniej w świecie wycofać, wobec czego otworzyłam kluczykami samochód, chwytając za klamkę i kontrolnie sprawdzając jeszcze, czy Erni wraca ze mną, czy jest już jedną nogą na przystanku PKS.
https://selkiewo.forumpolish.com/t234-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t284-czesc-zostawilem-bluze-nie-wiem-czy-pamietaszhttps://selkiewo.forumpolish.com/t297-halo-ernesthttps://selkiewo.forumpolish.com/t298-ernest-domanskihttps://selkiewo.forumpolish.com/f136-pietro-czwarte-m-31https://selkiewo.forumpolish.com/t305-domenoficjalnie
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Pią Kwi 23, 2021 3:07 pm
Ernest Domański
Ernest Domański
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VcEhZsbchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował SEgaMlichcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował DfkcC3fchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował U2Oy7NAchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzzchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował TYiZM5a
BLOK NA MAGELLANA
będę nakurwiał do utraty tlenu
19
191
los nas wepchnął w swe ramiona,
będę niósł cię, a ty tylko przytul się i schowaj
Po pierwsze, to w pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, że Hubert miał rację, mimo że ja, Ernest nie miałem zielonego pojęcia, że w ostatnich dniach chłopak stał się dla Igi jeszcze bliższym niż dotychczas przyjacielem, z którym rozmawia o nurtujących ją problemach, ale zostawmy tę kwestię, bo stojąc na tym parkingu i uparcie wpatrując się w Igę, w życiu do głowy by mi nie przyszło, że tego jej wspaniałego chłopaka wcale nie ma. Przecież opowiadała o nim w taki sposób, jakby naprawdę istniał, jakby był blisko i jakby naprawdę darzyła go jakimś uczuciem, a teraz nagle, tuż po tym, jak złączyła nasze usta w pocałunku, wyznaje, że całą tę historię wymyśliła? Byłem w podwójnym szoku. Pierwszy, to nadal to, co zdarzyło się kilka minut temu na korytarzu, ta nieopisana radość, która rosła w sercu na wieść, że Hania za kilka miesięcy przyjdzie na świat, później pocałunek, na który czekałem długo, a który zdarzył się tak nagle i nieoczekiwanie, będąc spełnieniem marzeń, a jednocześnie czymś zakazanym. Drugi szok natomiast... jak to kurwa nie ma żadnego chłopaka? Aż cisnęło mi się na usta co kurwa? w towarzystwie jedynego w swoim rodzaju duetu liter wyrażających więcej niż tysiąc słów, czyli XD, ale w ostatniej chwili się przed tym powstrzymałem. Patrzyłem się na dziewczynę takim wzrokiem, jakby powiedziała mi, że nie wiem, za pięć minut nastąpi koniec świata i wszyscy wyparujemy, bo naprawdę nie docierało do mnie, jak ona w ogóle mogła wpaść na taki pomysł? Ta egoistyczna część mnie podpowiadała, że to dobrze, bo jest cień szansy, by relacja między nami zbudowała się na nowo, skoro nikt trzeci nie stoi nam na drodze, z kolei ta racjonalna uparcie trzymała się tego, by po prostu się nie odzywać, chociaż... -Ale dlaczego? Powiedz mi, jaki miałaś w tym cel, żeby po prostu wymyślić sobie chłopaka?- spytałem, odsuwając się od niej, robiąc tym samym kilka kroków w tył. Ja... nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć, bo dobra, sam święty nie byłem, miałem wiele rzeczy na sumieniu, ale na taki pomysł jak Iga, w życiu bym nie wpadł. -Jedź sama, ja muszę się przejść- czułem, że muszę pobyć sam, bo podczas drogi powrotnej mógłbym powiedzieć pod wpływem emocji kilka słów za dużo, których mógłbym żałować. -Pogadamy wieczorem albo jutro. Napisz jak będziesz już w domu- pokiwałem głową, wkładając dłonie do kieszeni bluzy i automatycznie zaciskając palce na paczce fajek, a następnie ruszyłem wolnym krokiem przed siebie, nie wiem czy na przystanek autobusowy, czy na plażę, wszystko jedno. Musiałem przyswoić tę nowinę i jakoś ułożyć w głowie to, że no, Iga mnie okłamała, tak? Nie wiem, w jakim celu, ale jednak.
https://selkiewo.forumpolish.com/t371-jadwiga-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/t374-duze-oczy-rzucam-szluga-razem-z-ciutka-stresuhttps://selkiewo.forumpolish.com/t375-young-igihttps://selkiewo.forumpolish.com/t461-iga-berezowskahttps://selkiewo.forumpolish.com/f93-focza-9https://selkiewo.forumpolish.com/t460-youngiga
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Pią Kwi 23, 2021 6:01 pm
Iga Berezowska
Iga Berezowska
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował NipQJlCchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował VOjgxxJchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował ERllReXchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował IMW11qZchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował 76TzViLchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował S806zxQchcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował Vb86Kzz
DOMEK NA FOCZEJ
can you stay up all night
19
173
chcesz czuć płomień w moich oczach
gdybym cb nie spotkała, to bym nie umiała kochać
Widziałam, że Ernest był bliski parsknięcia nerwowym śmiechem i skomentowania całego zdarzenia dwoma osławionymi dużymi literkami, bo... umówmy się, gdybym była na jego miejscu, z całą pewnością tak bym właśnie zrobiła. Bo niby jak inaczej można było odnieść się do sytuacji, w której ktoś przyznaje mi się, że wymyślił sobie drugą połówkę, ot tak, tak po prostu, a potem jeszcze utwierdzał stronę w przekonaniu, że ten ktoś naprawdę istnieje, no jak? On jednak zachował twarz, stojąc za to jak wryty i nie mając bladego pojęcia, co mógłby odpowiedzieć. W pełni to rozumiałam, bo tutaj tak naprawdę to... nie było już co komentować. PRwada była taka, że zachowałam się jak gówniara, która myślała tylko o sobie, przy okazji grając na emocjach blondyna, bo nie wierzę, że ani trochę nie przejął go fakt, że kogoś miałam, tak? I nie była to kwestia pychy, po prostu... ja też nie zareagowałam najlepiej, kiedy pomyślałam, że Ernest mógłby coś z Olką, prawda? I to było w pełni normalne i zrozumiałe, skoro na bank posiadaliśmy względem siebie jeszcze jakieś głęboko skrywane uczucia, które do niedawna towarzyszyły nam bez przerwy. - Naprawdę... nie chcesz wiedzieć - ze wzrokiem kundelka, na którego ktoś nakrzyczał, wzięłam głęboki oddech, wycierając łzy z policzków rękawem ciemnej kurtki, bo... co niby miałam mu powiedzieć? Żebyś dał sobie ze mną raz na zawsze spokój i żebym miała czego do końca życia żałować? Żebyś zniechęcił się do tego stopnia i nie chciał mieć ze mną do czynienia? Żebyś nie oglądał się za siebie, tylko gonił swoje marzenia bez niepotrzebnego balastu w postaci ciężarnej dziewczyny? Każda z tych odpowiedzi w mojej głowie w tym momencie wydawała się trafna, natomiast żadna też nie ujrzała światła dziennego, kiedy to w zamian przełykałam głośno ślinę i odwracałam się już w kierunku samochodu, żeby wejść do środka i się uspokoić. - A mógłbyś... - w tę stronę poprowadzić? Tak mniej więcej miało zabrzmieć moje pytanie, którego nie zdążyłam nawet dokończyć, bo Ernest zawiadomił mnie, że skorzysta z innego środka transportu niż samochód, którym to musiałam całkowicie roztrzęsiona wracać teraz do Selkiewa sama. Zajebiście. Zajebiście to rozegrałaś, Iga. Naprawdę. - Jasne - rzuciłam tylko, podciągając nosem i zdając sobie sprawę, jak trudno jest mi unormować oddech, bo doskonale wiedziałam, że obecnie nie jestem w stanie tak po prostu wsiąść za kółko i odjechać z parkingu, powiedziałabym nawet, że było to nierealne, natomiast... gdybym rzeczywiście poprosiła Domańskiego o pomoc, czy nie zostałoby to odebrane jako swoiste branie go na litość? W moich oczach trochę tak. Żeby więc nie pokazywać przed chłopakiem nawarstwiających się nerwów, zacisnęłam mocno wargi, wstrzymując na chwilę oddech i czekając, aż oddali się na bezpieczną odległość, w międzyczasie rzucając jeszcze ciche ok w odpowiedzi na jego słowa odnośnie tego, że mam napisać, jak wrócę do domu, po czym wypuściłam powietrze z płuc, kręcąc ze zrezygnowaniem głową na boki. Heh, wszystko fajnie, pytanie tylko, co, jeżeli dom był teraz ostatnim miejscem, w których chciałam się znaleźć i miałam ochotę mocno zboczyć z tej trasy, co? Czyżby oznaczało to brak znaku życia przez następne kilkanaście godzin? Na to wyglądało.
Mając ochotę z całej siły kopnąć w oponę, jakimś cudem się powtrzymałam, spuszczając bezwładnie ręce wzdłuż ciała. Ze zrezygnowaniem spojrzałam w niebo, gładząc się dłonią po brzuchu, jakbym szukała tam odpowiedzi na wszystkie życiowe rozterki i egzystencjalne pytania, jednak niczego tam się nie doszukując, głęboko westchnęłam, ładując się następnie na fotel kierowcy. Wzięłam trzy głębokie wdechy i ze świadomością, jak bardzo pojechałam dzisiaj po bandzie, tym samym nadszarpując zaufanie Erniego, odpaliłam silnik, opuszczając parking ośrodka i kierując się do rodzinnego Selkiewa, gdzie czekała mnie z kolei poważna rozmowa z rodzicami, którą miałam zamiar lada moment odbyć, żeby tylko dłużej nie odkładać jej w czasie. Bo skoro byłam już pewna, że Hania jest z nami, winni wiedzieć o tym również jej przyszli dziadkowie. Wiadomość, rzecz jasna, wyleciała mi z głowy, jednak spodziewałam się być ostatnią osobą, od której takową Ernest chciał zobaczyć, więc... czy to takie ważne?

/zt. x2
Re: chcieliśmy robić dzieci w samochodach, ciekawe, kto by te dzieci wychował
Sponsored content

Skocz do: