DOMEK NA FOCZEJ 21 176 bibbidi bobbidi boo i'm on the move DOMEK NA FOCZEJ 21 176 bibbidi bobbidi boo i'm on the move | Noe Granczewski data urodzenia: 02.08.1999 miejsce urodzenia:Toruń cechy charakteru: złota rączka, samotnik, jąkała orientacja: biseksualny stan cywilny: kawaler miejsce zamieszkania: domek na foczej zawód, miejsce pracy: - edukacja: nie skończył studiów w Selkiewie od: 3 lat Witaj nieznajomy, pytanie do ciebie mam
A wszystko zaczęło się od plotki, że Danka Granczewska jest w ciąży z nowym wikarym, co nie było prawdą, ale i tak wszystkie klepy w promieniu pięciu kilometrów od kościoła wypeplały po sumie, zbierając się pod dzwonnicą niczym kruki próbujące znaleźć jedzenie. Prawdą było jedynie to, że życie rosło w brzuchu młodej dziewczyny, a ona sama postanowiła nie puszczać pary z ust, kto będzie (nie)szczęśliwym tatusiem.
Bo widzicie Danka od zawsze chciała złożyć śluby Panu Bogu. Sumiennie chodziła po kilka razy tygodniowo na msze, mówiła paciorki, przewracała różaniec i sypała się popiołem, kiedy było trzeba. Wszystko było oparte o krzyż i biblię, nawet jej stare, podżarte kornikami łóżko podparte było tomem Starego Testamentu. W wieku osiemnastu lat miała porzucić swoje dotychczasowe życie w kamienicy niedaleko centrum Torunia, gdzie zamieszkiwała z matką, ojcem i młodszym bratem. Jej rodzice wzruszali tylko ramionami, jeśli chce, to niech idzie. Tylko jej brat pukał się w czoło, kiedy jego siostra pieczołowicie składała dłonie do modlitwy w ich wspólnym pokoju i odwracał się do niej plecami.
To, że zaszła w ciążę było wynikiem odhaczania przez nią jej małej listy, którą spisała sobie w pamiętniku w dzień szesnastych urodzin. Przed wyjściem ze stanu świeckiego miała spełnić pięć swoich marzeń. Szóstym, dopisanym już po siedemnastce, było stracenie dziewictwa. Kuzyn jej koleżanki był chętny. I tak Noe miał przyjść na świat. Ze względu na to, że nigdy nie powiedziała kim był ojciec dziecka, ale przez to, że nazwała swoje dziecko biblijnym imieniem, zaczęto przezywać ją w okolicy Niepokalaną Danką. Całkiem lubiła to określenie.
Do piątego roku życia Noe żył razem z matką i swoimi dziadkami w Toruniu. Kiedy jego prababka miała zawał i zmarła w drodze do szpitala, jego babka odziedziczyła mały domek na obrzeżach Selkiewa, gdzie się przeprowadzili. Noe i jego matka zostali w Toruniu, wynajmując drugi pokój studentom. Danka była gospodynią w domu dla emerytowanych księży, gdzie zarabiała całkiem niezłe pieniądze. Nadal była świętsza od wody święconej, ciągając swojego biednego na wszystkie msze i każąc zostać mu ministrantem. Chłopak nie za bardzo lubił uczęszczać pod krzyż, a w czytaniu fragmentów biblii przeszkadało mu jąkanie się co drugie słowo. Był nieśmiały, niezbyt wygadany i chociaż radził sobie całkiem nieźle w szkole, jego jąkanie było postrzegane raczej jako umniejszające jego intelekt niż zaburzenie, z którym jakiś profesjonalista powinien mu pomóc.
Z jąkaniem zmagał się do jedenastego roku życia, kiedy to jego szkoła w końcu zatrudniła na pół etatu logopedę. Młoda dziewczyna po studiach, bez doświadczenia, ale z wielkim sercem do dzieciaków próbujących wypluć z siebie trudne słowa. I naprawdę pomogła mu z jego wymową. Przestał być tak okropnie nieśmiały i zyskał stałe, choć niezbyt dobre grono przyjaciół. A przynajmniej tak określała ich jego matka. Przy nich nauczył się palić i pić, ale także po raz pierwszy się zakochał, dowiedział się także że nie jest zainteresowany tylko płcią przeciwną. Technikum było miejscem, gdzie działo się dużo rzeczy.
Tymczasem jego matka coraz bardziej zapadała w religijny świat swoich fantazji, kompletnie odcinając się od prawdziwego świata. Nie interesowała się zbytnio swoim jedynym synem, a syn nie był zainteresowany jej życiem. Dlatego też postanowiła spełnić swoje największe życzenie i po wyprowadzeniu się syna na studia do Bydgoszczy, sprzedała mieszkanie i wstąpiła do zakonu. Oczywiście nie powiedziała nic synowi, a kiedy ten stwierdził, że studia nie są jego mocną stroną i pojawił się ze swoim dobytkiem pod drzwiami ich mieszkania, otworzyli mu nieznani ludzie.
Dlatego też wylądował u swoich dziadków (a raczej tylko babci - dziadek zmarł dwa lata wcześniej na raka), łapiąc niskopłatne prace i próbując ułożyć sobie życie na nowo.
|
|
DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. Admin DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. | Karta zaakceptowana! Witaj na naszym forum!Noe... Z takim imieniem i taką historią nasuwa mi się tylko jedno pytanie: będziesz grzecznym aniołkiem, czy raczej siejącym spustoszeniem diabłem w naszej miejscowości? Póki co mam za to wrażenie że jesteś mocno zagubiony i nie wiesz co robić dalej w swoim życiu... Twoja mama poradziłaby dziesiątkę różańca na oczyszczenie umysły, a ja powiem że spokoooojnie, młody jesteś! Jeszcze masz czas żeby zrozumieć życie! Oto Twój dom!Możesz teraz uzupełnić tematy w swoim przyborniku lub od razu rozpocząć rozgrywkę. Pamiętaj, na napisanie pierwszego posta przysługują Ci trzy dni od chwili zaakceptowania karty postaci! Baw się dobrze! |
|