|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | 5. z Nocy z Selkie + pokójMiał nie wracać do domu przez dłuższy czas, no ale nie przewidział, że teraz będzie potrzebował swojej prywatnej przestrzeni. Był pewny, że ojca nie będzie, coś tam gderał o wystawie na którą musi pojechać. Pascal średnio go słuchał, ale taka informacja zapadła mu w pamięć. Starszego jak na razie nie chciał oglądać, nie spodziewał się, że kiedykolwiek odstawi taki cyrk. Udało im się dość szybko dotrzeć do miejsca zamieszkania Sztosickich. Nadal trzymał dłoń chłopaka w swojej, przy wejściu sprawie znalazł klucze i otworzył drzwi. Na przedpokoju pozbył się butów oraz kurtki i czapki. Poczekał na Rogera, po czym pociągnął go w kierunku swojego pokoju. Co prawda nie panował tam porządek, wszędzie walały się niedokończone prace Pascala. Na ścianach wisiało pare tych lepszych, które zasłużyły na uznanie. Mówiąc krótko – artystyczny bałagan. Zamknął za nimi drzwi, po czym przylgnął do chłopaka tak, że plecami musiał się o nie oprzeć. To miała być romantyczna i trzeźwa randka? Hm, otóż nie tym razem. Złapał go za podbródek, patrząc mu prosto w oczy. - Czego byś chciał? Hm? – zamruczał, wyginając kąciki ust w cwanym uśmiechu. Zawsze mógł odpalić jedną z płyt, posiada dość sporą kolekcję winyli. Mogli zajarać, napić się alkoholu, ale chyba nie to chodziło im po głowach. @Roger Ptasiński |
|
|
DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying | |
|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | |
|
DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying | |
|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | |
|
DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying | |
|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | |
|
DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying | |
|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | |
|
DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying | Odwzajemnił niedbale jego pocałunek i roześmiał się cicho. Często tak miewał, że tuż po zalewała go fala serotoniny. Wstał z niego powoli i poświęcił minutę na to, aby zająć się technicznymi sprawami typu sprzątanie po sobie, a w tym przypadku również i po Pascalu. Szybko jednak znów znalazł się na łóżku francuza, kładąc się tuż obok niego. Twarz miał zwróconą ku sufitowi, a na niej błogi uśmiech. - Na trzeźwo było jeszcze fajniej - pochwalił(?), bo choć wypili trochę tej wiśniówki, to jednak zdążyło to już z nich zejść. Za pierwszym razem ledwo kontaktował co się z nim działo, chociaż urywki wspomnień były bardzo przyjemne. Cieszyło go, że dzisiejszy wieczór zapamięta w całości. - Masz może blanta? - zapytał, przewracając się na bok i wodząc palcem po jego boku. Lubił się po wszystkim zjarać, bo to tylko dopełniało poczucie błogości. - Jak będziesz chciał żebym poszedł, to wal śmiało jak coś - dodał zaraz, nieco niszcząc romantyczną aurę, o ile tak w ogóle można ją było nazwać. Przywykł jednak do systemu pod tytułem: ruchanie-wracanie do chaty, więc nie byłoby to dla niego ani dziwne, ani przykre. Na dłuższą metę pewnie i tak nie wiedziałby co z nim robić. Pascal był w jego głowie obiektem seksualnym z którym można było się wspólnie napić, ale nie wyobrażał sobie spędzania z nim czasu na inny sposób. Z reguły tak właśnie dzielił ludzi w swoim życiu - Ci od bycia trzeźwym albo Ci do imprezy. Rzadko kiedy udawało się z jednej grupy przejść do drugiej. |
|
|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | Uśmiechnął się do niego pięknie, po czym opadł plecami na materac. Próbował uspokoić oddech, nadal czując błogość, która ogarnęła jego ciało. Obserwował chłopaka, mógł na trzeźwo dostrzec o wiele więcej szczegółów w wyglądzie bruneta. Mógłby dłużej mu się przyglądać, ale nie chciał wyjść na jakiegoś dziwaka. - Oui, jeszcze lepiej. - szczerze to miewał jedynie jakieś krótkie przebłyski z ich pierwszej spędzonej wspólnie nocy. Był tak naćpany, że nie wiedział, co robi, ale nie żałował nic z tamtego wieczoru. W ogóle cud, że jeszcze był w stanie trzeźwym! Wiśniowki nie liczył, bo to dawno i nieprawda, poza tym ma całkiem mocną głowę. Bardziej dziwił go brak narkotyków w jego organizmie, nawet codziennej dawki kwasu nie wziął. Wyniszczał się coraz bardziej, ale miał to głęboko gdzieś. Trzeba korzystać z życia garściami i tak ma siedem lat mniej niż normalny człowiek. Psychika Pascala jest mocno skrzywiona, ale to raczej nie temat na teraz. Przegarnął mu nadal mokrą grzywkę, uśmiechając się lekko. Zaśmiał się, słysząc pytanie. W sumie miał zamiar to zaproponować, chociaż myślał, że zaczną od normalnego papierosa. - Jasne. - podniósł się sprawnie z łóżka, naciągnął na siebie bieliznę i wyciągnął gotowego blanta z szuflady szafki nocnej. Zgarnął jeszcze zapalniczkę oraz małą popielniczkę, po czym wrócił na łóżko. - Możesz zostać, jeśli chcesz. - zaproponował. Czy wyobrażał sobie spędzanie czasu z Rogerem? Nie miał zielonego pojęcia, ale mógłby spróbować widywać go nieco częściej. Chociaż woli unikać przywiązania, pogodził się z tym, że kiedyś umrze w samotności. Zresztą nie ma co wybiegać myślami, to nie było w jego stylu. - Be my guest. - podał mu blanta, odwracając się do niego bokiem. Troszkę próbując naśladować jego brytyjski akcent, oczywiście nie złośliwie. Podsunął mu ogień, a następnie wodził lekko palcem po torsie Ptasińskiego. |
|
|
DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying | Tak przeczuwał, że Pascal mu magicznie wyciągnie blanta z dupy, choć w tym przypadku była to szafka nocna. Widział go drugi raz w życiu, ale miał wrażenie, że ten człowiek rzadko kiedy miał puste kieszenie. Jemu to akurat odpowiadało, bo ostatnio miał bardziej imprezowy okres. Bywało tak, że jego jedyną używką przez miesiące był wyłącznie alkohol. Ciekawe czy wtedy w ogóle by się do siebie zbliżyli. - Hmmm, zobaczymy. Ale jak coś, to niekoniecznie jestem typem, który śpi wtulony w kogoś - zaśmiał się, będąc z nim całkowicie szczerym. Zdarzało mu się, że potrafił z kimś tak przeleżeć całą noc, ale jednak za bardzo cenił sobie wolność ruchu i oddychania. W ogóle nie był fanem sypiania z innymi ludźmi, o ile chodziło o faktyczny sen, ale na ten moment nie chciało mu się ruszać z miejsca, a Pascal wydawał się być obiecującym towarzystwem. - Chociaż Ty chyba też nie jesteś taki, hm? - znów zakładał coś z góry, ale często to robił. Dopisywał sobie dużo różnych rzeczy, budował oczekiwania, a potem się przeważnie rozczarowywał lub pozytywnie zaskakiwał, zależy o co dokładnie chodziło. - Merci - skinął głową i przejął skuna, aby następnie się nim podelektować. Robił to trochę teatralnie, ale miał w sobie pewną dozę sztuczności, która wiązała się z dużą osobowością. Po trzech buszkach, przekazał mu z powrotem blanta i pochylił się nad nim, aby złożył na jego torsie kilka pocałunków. - Z kim tu mieszkasz? - zapytał, bo ślepy nie był. Chata nie była najmniejsza, więc bardzo wątpliwe, aby całą przestrzeń zajmował sam Sztosicki. - Nie wiem kogo się spodziewać nad ranem - zaśmiał się. Przeważnie wstawał do toalety skoro świt, a jeszcze później udawał się do kuchni po szklankę wody. Miał wyjątkowy talent do kochanków o twardym śnie, ale on sam sypiał jak kamień wyłącznie u siebie. |
|
|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | Sztosicki jest chodzącą przechowalnią narkotyków więc potrafi w każdym momencie magicznie wykombinować blanta albo działkę. Większość pieniędzy przepieprzał na różnego rodzaju substancje, które pomagały mu jakoś akceptować rzeczywistość. Także Roger nie będzie się przy nim nudził. Chyba, że zabraknie mu pieniędzy to wtedy skończą się narkotykowe tripy. Zaciekawił go więc pewnie i tak zwróciłby na niego uwagę, no ale nigdy nie wiadomo, co mogłoby się wydarzyć. - Spokojnie, ma chérie. - zaśmiał się, również nie należał do ludzi, którzy muszą się do kogoś w nocy przytulać. Wiadomo, czasem miło czuć ciepło drugiego człowieka, ale Pascal sobie na to nie pozwalał. Zresztą dawno z nikim nie sypiał, zazwyczaj był nawalony tak, że nic nie pamiętał, a na nocki się nie umawiał. Mniejsza, po prostu nie wyganiał chłopaka, chciał spędzić ciut więcej czasu, skoro są względnie trzeźwi. - Szczerze? Nie wiem. - stwierdził, jeśli Ptasiński zostanie to chyba będzie mógł się przekonać. Obserwował jak zaciąga się blantem, powoli wypuszcza dym. Mogłoby się wydawać, że Pascal wpatruje się w niego aż za bardzo. Widział w nim sztukę, czystą formę nadającą się na wspaniałe dzieło. Roger ma coś w sobie, jego zachowanie, wygląd... Jakby skrywał jakąś tajemnicę, a Pascala niesamowicie to intrygowało. Chętnie przelałby myśli na płótno, bądź szkicownik. Ale czy nie będzie to dziwne, kiedy nagle wypali z pytaniem "mogę Cię namalować"? Z drugiej strony właśnie uprawiali seks więc chyba nie jest to nie na miejscu. Odebrał od niego skuna, uśmiechnął się szerzej biorąc buszka i czując pocałunki na swoim torsie. Wypuścił dym z płuc, przymykając oczy przy tym, po czym chwycił go lekko za podbródek, przejeżdżając kciukiem po dolnej wardze Rogera. - Z ojcem. - westchnął, nie lubił o nim wspominać. - Ne t'en fais pas, jest na jakiejś wystawie i wróci za dwa dni. - wolałby uniknąć obecności Sławka w domu. Pascal za to potrafił siedzieć do rana, walcząc z bezsennością. Dlatego czasami spał aż do późnego popołudnia. |
|
|
DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying DOMEK NA FOCZEJ 21 183 You said I could be just what I wanted they said you're lying | - No to się przekonamy - wzruszył lekko ramionami, posyłając mu cwany uśmieszek. Szkoda, że Pascal go nie zapytał, bo Roger uwielbiał sztukę w każdym wydaniu. Nie miał też oporów przed byciem czyjąś muzą czy modelem, ba, byłby zaszczycony. Może kiedyś do tego dojdą, kto wie. - Wyczuwam słabą relację - przyznał wprost, bo jego ton oraz mina mówiły same za siebie. On nie miał podobnych odczuć wobec Ptasińskich, ale nie dawali mu do tego powodów. Dobra, może i rodzice przeginali z tym zdradzaniem siebie, ale w pełni rozumiał potrzebę zmian oraz ulotność relacji. Nie postrzegał dzieci jako właściwy powód na to, aby kontynuować życie w niezadowalającej relacji. - No dobrze, skoro jesteśmy sami, to super - nie przeszkadzałoby mu towarzystwo, bo nie był wstydziochem, ale wiadomo, że teraz mieli większą swobodę. Chociażby dlatego, że mógł paradować po domu w dowolnym odzieniu lub jego braku. - Świetny masz ten pokój w ogóle, pasuje do Ciebie - rozejrzał się po nim, aby zaraz znów wrócić do ciała Pascala, które dalej leniwie cmokał między słowami. |
|
|
OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old OBRZEŻA 22 180 We're reeling through the midnight streets It feels so scary, getting old | Zaśmiał się tylko, może jak zacznie się przytulać to Roger jakoś to wytrzyma. Ciężko stwierdzić jak będzie. Na tyle zapadł mu w pamięć, że pewnie wróci do tematu. Według niego rysy twarzy chłopaka były idealne do stworzenia naprawdę wartościowego dzieła. Może odrobina makijażu? To wszystko powoli układało się w głowie Pascala, kiedy poczuje natchnienie to raczej nie da mu spokoju. Teraz jakoś tak nie chciał wyjść na narwańca, przecież nie każdy chętnie zareaguje na takie pytanie. W ogóle po co się tym przejmował? Chyba powinien mieć głęboko gdzieś, że mógłby jakoś zrazić do siebie Ptasińskiego. - Oui, można tak powiedzieć. - przyznał, zaciągając się mocno blantem. Ogarniała go cudowna błogość, nie chciał tego psuć tematem ojca. Poza tym musiałby się wtedy przyznać do choroby... Zresztą obwiniał go trochę o śmierć matki, generalnie nie jest wzorowym synem. Zaciągnął się jeszcze raz, po czym podał mu resztę skuna. Pokiwał głową, przynajmniej nie będzie musiał z rana słuchać, że dom to nie jest hotel. Zresztą jakoś nie chciał widywać ojca, zamiast pomagać to jedynie mu szkodził. Nie pozwoli na ubezwłasnowolnienie, po jego trupie. - Merci, idealnie wpasowujesz się w wystrój. - smooth, chociaż w jego głowie to brzmiało o wiele lepiej. Zresztą wszystko w języku ojczystym ojca brzmi fatalnie, jedynie francuski dodaje piękna. Pozwolił sobie ponownie go pocałować przeciągle. |
|
|
| |