Góra Dół
Selkiewo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/
Cmentarz
Czw Sty 07, 2021 8:27 pm
Selkiewo
Selkiewo
Cmentarz Empty
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz E3009b6720894f66de0f92665720c7d1421e5842
0
0
Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami,
Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami.
Admin
Cmentarz Empty
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz E3009b6720894f66de0f92665720c7d1421e5842
0
0
Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami,
Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami.

Cmentarz
Obecne miejsce spoczynku wiernych (bądź tych mniej wiernych, o których wymodliła się rodzina), gdzie organizowane są przez ojca Tadeusza pogrzeby. Ksiądz sam na nich śpiewa pożegnalne pieśni, a całe nabożeństwo prowadzi tak, że niejednej osobie zakręci się w oku łezka. Cmentarz znajduje się w niedalekiej okolic kościoła, skąd organizowane są żałobne procesje.

https://selkiewo.forumpolish.com/t308-nikodem-czekalskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t829-kariera-nikosia-nie-dyzmyhttps://selkiewo.forumpolish.com/t309-nikohttps://selkiewo.forumpolish.com/t500-nikodem-czekalskihttps://selkiewo.forumpolish.com/f88-partner-m-21https://selkiewo.forumpolish.com/t502-nikoczeka
Re: Cmentarz
Czw Sty 07, 2021 8:51 pm
Nikodem Czekalski
Nikodem Czekalski
Cmentarz 15eaPrW Cmentarz MQedNTP Cmentarz TgPOCIF
BLOK NA MAGELLANA
Cmentarz 8d459d96bba81d50c4eb721265f8dd77
25
187
Lepiej powiedz, co kochasz
Jestem dość słaby w small talkach
Cmentarz 15eaPrW Cmentarz MQedNTP Cmentarz TgPOCIF
BLOK NA MAGELLANA
Cmentarz 8d459d96bba81d50c4eb721265f8dd77
25
187
Lepiej powiedz, co kochasz
Jestem dość słaby w small talkach

Wiadomość o śmierci pani Bielskiej obiegła Selkiewo w zawrotnym tempie. Sam dopiero wprowadziłem się z Gabą, wnosiliśmy ostatnie pudła do świeżo wynajętej kawalerki, kiedy dostałem od mamy telefon, czy wybieram się na pogrzeb. Informacja o tym, że mama Very odeszła z tego świata, dosłownie zwaliła mnie z nóg. Będę, oczywiście, że będę, odpowiedziałem, głośno przełykając ślinę, w następnej chwili zastanawiając się już, czy wypada coś koleżance ze szkoły napisać. Tylko... czy to w ogóle miało sens? Czy osoby, które kogoś straciły, chętnie przyjmowały takie wiadomości? Bo co im z tych wszystkich złożonych drogą SMS-ową kondolencji, co? Co im ze zniczy zapalonych na Facebooku? No właśnie... Nie sądziłem, aby telefoniczna korespondencja miała się na cokolwiek zdać, dlatego cierpliwie zaczekałem do dnia pogrzebu, na który wybrałem się z Gabą i niewiarygodnie kapryśnym tego dnia Kacprem.
Cała ceremonia była... piękna, o ile można ją tak w ogóle nazwać. W czasie jej trwania często uciekałem wzrokiem w stronę Veroniki, bo... nie mogłem się nadziwić, w jaki sposób udaje jej się tak dobrze powstrzymywać łzy, podczas gdy widać było, że zabija ją ta cała sytuacja od środka. Cierpliwie czekam do końca pogrzebu, żeby następnie ucałować Gabę w czoło i poprosić, żeby chwilkę poczekała z wózkiem za bramą, podczas gdy ja osobiście złożę koleżance z klasy kondolencje. Idę więc zestresowany maksymalnie w kierunku Bielskiej, bo w zwyczaju nie mam odbywania podobnych rozmów, więc kompletnie nie wiem, od czego zacząć, a... Kiedy nasze spojrzenia się łączą, wymuszam na sobie delikatny, przepraszający uśmiech, który, mam nadzieję, wyraża to, jak bardzo mi przykro z powodu jej straty. Niestety, totalnie brakuje mi języka w gębie, więc po prostu bez słowa do niej podchodzę i przytulam ciasno brunetkę do swojego ciała, podciągając nosem i pozwalając, żeby na krótką chwilę oparła brodę o moje ramię. Mam wrażenie, że tego właśnie teraz potrzebuje, choć, o dziwo, od jej ciała bije niesamowite ciepło.
- Strasznie mi przykro, Vera - odrywam się w końcu na taką odległość, która pozwala mi spojrzeć w jej przeszklone oczy. - Przyjmij ode mnie... od nas kondolencje - mówię, leciutko wskazując głową na Gabę kołyszącą nieopodal w wózku młodego. - Totalnie mnie zatkało, jak się dowiedziałem, tak samo zresztą teraz. I... sorry za białą koszulkę, ale serio nie wziąłem jeszcze wszystkich rzeczy z Wawy i... tak wyszło jakoś - tłumaczę się z takiej głupoty, jak kolor t-shirtu, dosłownie tak, jakby to był w tym momencie największy problem Bielskiej. Nie no, dramat, naprawdę. - Chciałem tylko powiedzieć, że jeśli byś czegokolwiek potrzebowała, to wiesz... - biorę głęboki oddech - masz mój numer, nie? Zwłaszcza teraz, kiedy prawdopodobnie zostanę tu na trochę dłużej - taki przynajmniej mam plan. Jak będzie, zobaczymy, ale póki jestem, służę pomocą.
https://selkiewo.forumpolish.com/t338-veronika-klara-bielska?nid=3#746https://selkiewo.forumpolish.com/t360-maly-jest-swiat#758https://selkiewo.forumpolish.com/t358-verka#755https://selkiewo.forumpolish.com/t359-veronika-bielska#756https://selkiewo.forumpolish.com/f91-focza-7https://selkiewo.forumpolish.com/t361-vbielskaofficial#760
Re: Cmentarz
Czw Sty 07, 2021 10:54 pm
Veronika Bielska
Veronika Bielska
Cmentarz T1Vpio8 Cmentarz FxmylwD Cmentarz RuIKDR7
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz 86de112b72cd30122650b428b478b85a32d45494
23
175
Wrzuć samolotowy, zdejmij problemy z głowy,
powiedz, po co nam ten pęd?
Cmentarz T1Vpio8 Cmentarz FxmylwD Cmentarz RuIKDR7
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz 86de112b72cd30122650b428b478b85a32d45494
23
175
Wrzuć samolotowy, zdejmij problemy z głowy,
powiedz, po co nam ten pęd?
1.

Ja… nie spodziewałam się tego wszystkiego, po prostu.
Jeszcze kilka dni temu jadłam tacos z kurczakiem na plaży, śmiałam się głośno i zamawiałam kolejną margaritę o smaku mango, wiedząc, że to musi być już moja ostatnia, bo przecież następnego dnia o siódmej rano zaczynam plan zdjęciowy, a teraz… byłam sama, zupełnie sama, bo nawet ci wszyscy ludzie, którzy przyszli na pogrzeb mojej mamy, którzy obserwowali, jak kładę wieniec na jej grobie, jak zapalam znicz… Oni wszyscy tu byli, ale dla mnie kompletnie nie istnieli, bo ja ich nie znałam, bo oni byli obok mnie, ale nie byli przy mnie, a ja chciałam rozpaść się na miliony maleńkich kawałeczków i nie czuć wcale poczucia tej strasznej beznadziei, tak okropnie zmarnowanego czasu…
Przez pięć ostatnich lat prawie w ogóle nie rozmawiałam z mamą i to tylko przez jakąś głupią, totalnie idiotyczną i bezsensowną kłótnię. Odcięłam się od niej, a ona nawet nie próbowała zbyt mocno nawiązać kontaktu, wiedząc, jak uparta jestem, że jak będzie na mnie naciskać, to ja tylko bardziej się będę odsuwać i… skąd mogłam wiedzieć, że te minione pięć lat, to było ostatnie pięć lat w jej życiu?
Nie płakałam. Nie mogłam. Serce waliło mi tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi, a ja ściskałam dłonie obcych ludzi, uśmiechałam się słabo i dziękowałam za przybycie. Oni wszyscy byli mi obojętni, wszystko było mi obojętne… do czasu…
Możliwe, że już wcześniej dostrzegłam go gdzieś w tłumie, ale zbyt zaaferowana wszystkim innym nie pozwoliłam samej sobie na rozpoznanie go, a teraz… teraz Nikodem Czekalski szedł w moją stronę, zupełnie tak, jakby nic się nie zmieniło, jakbym wcale nie wyjechała, jakby on zawsze był przy mnie… a mi zmiękły nogi i to na pewno było przez emocje, przez te wszystkie, cholerne emocje, przez tę gulę w gardle, która co raz bardziej rosła, która sprawiała, że byłam co raz bliżej płaczu, a przecież miałam nie płakać…
Przytulił mnie, a ja przez chwilę po prostu stałam bez ruchu, z dłońmi luźno zwisającymi wzdłuż ciała. Był taki… ciepły, tak przyjemnie pachniał domem, a ja nie chciałam, nie powinnam była, ale… ale objęłam go, po prostu, brodę układając na jego ramieniu, zamykając oczy… a mój przyspieszony oddech powoli zwalniał i chciałam, by ta chwila trwała wiecznie, bo może jak będzie trwała, to już nigdy nie będę musiała wracać do rzeczywistości, w której moja mama zmarła, a mnie nie było przy niej?
- Wiem. – powiedziałam sucho, gdy odsunęłam się od chłopaka nieznacznie, wciąż jednak stojąc blisko niego, wlepiając wzrok w jego zatroskane oczy… I wtedy powiedział nas, a ja nerwowo przełknęłam ślinę i odsunęłam się na krok, przypominając sobie o tym wszystkim, co mówiła Paula i… faktycznie, tam gdzieś za bramą stała ta cała Gabryśka, a jej dłoń zaciskała się na dziecięcym wózku i…
- Nie, nie, no na spokojnie, dziękuję, że przyszedłeś. – powiedziałam, wcześniej nawet wcale nie zauważając, że Niko ma na sobie jakąś białą koszulkę, a nie czarną i… przecież mnie to wcale nie obchodziło, przecież… przecież mógł ubrać się jak chciał i… i wiedziałam, że pewnie radził się Gabrysi co założyć, a ona mu podpowiedziała i… i razem szczebiotali wesoło do tego swojego bąbelka, a ja straciłam gdzieś w tym wszystkim sens.
- Tak, nie wracasz do Warszawy? – wreszcie oderwałam wzrok od nowej rodziny Czekalskiego, znów przenosząc wzrok na niego – Ja… ja wiem… będę dzwonić, ale… ale sama nie wiem ile powinnam tu zostać, co zrobić z hotelem, co z domem… – po co mu to wszystko mówiłam? Spieszył się. Miał kobietę, miał dziecko, nie powinien rozmawiać ze mną o rzeczach, które go nie dotyczyły, a ja totalnie idiotycznie go zagadywałam, zawracałam mu głowę i… i gdy tylko sobie to uświadomiłam, od razu spuściłam wzrok, nerwowo wlepiając go w czubki swoich butów i… byłam zmęczona, chciałam iść do domu, chciałam spać, albo po prostu zniknąć.
https://selkiewo.forumpolish.com/t308-nikodem-czekalskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t829-kariera-nikosia-nie-dyzmyhttps://selkiewo.forumpolish.com/t309-nikohttps://selkiewo.forumpolish.com/t500-nikodem-czekalskihttps://selkiewo.forumpolish.com/f88-partner-m-21https://selkiewo.forumpolish.com/t502-nikoczeka
Re: Cmentarz
Nie Sty 10, 2021 1:59 pm
Nikodem Czekalski
Nikodem Czekalski
Cmentarz 15eaPrW Cmentarz MQedNTP Cmentarz TgPOCIF
BLOK NA MAGELLANA
Cmentarz 8d459d96bba81d50c4eb721265f8dd77
25
187
Lepiej powiedz, co kochasz
Jestem dość słaby w small talkach
Cmentarz 15eaPrW Cmentarz MQedNTP Cmentarz TgPOCIF
BLOK NA MAGELLANA
Cmentarz 8d459d96bba81d50c4eb721265f8dd77
25
187
Lepiej powiedz, co kochasz
Jestem dość słaby w small talkach
Czuję, jak jej spięte do granic możliwości ciało lekko rozluźnia się, kiedy oferuję Veronice przysłowiowe ramię do wypłakania się, mimo że dziewczyna nie roni ani jednej łezki, trzymając się mocno, czego, szczerze, nie spodziewałem się ani trochę. Nie żebym miał ją za osobę nader wrażliwą, nie mówiąc już o słabości, bo przecież płacz jej oznaką nie był, natomiast sam nie wiem, czy ja w takiej sytuacji potrafiłbym utrzymać tak dobrze nerwy na wodzy. Jest mocno rozkojarzona, to prawda, ale kto nie byłby? Przesuwam dłonią delikatnie po jej plecach, po czym odsuwam się na bezpieczną odległość, wsadzając dłonie do kieszeni ciemnego płaszcza.
- Nie no, nie masz za co dziękować, nie wyobrażam sobie, żeby miało mnie tu dzisiaj nie być - tłumaczę, bo jakby naturalną rzeczą jest, że skoro umiera członek bliskiej rodziny znajomego, należy się na pogrzebie pojawić. To samo zrobiłbym dla Mieszka chociażby, który był jedną z nielicznych osób, z którymi utrzymywałem jeszcze kontakt i do którego mogłem się zwrócić o pomoc w potrzebie. Nie licząc Antka, ale nas łączyły akurat więzy krwi, więc gdyby zmarł ktoś z rodziny jego, to automatycznie też z mojej.
W sumie dobrze, że nie rozgrzebujemy w dalszym ciągu niezabliźnionej jeszcze rany Very po utracie mamy, a przechodzimy do spraw znacznie bardziej przyziemnych, jak chociażby mój pobyt tutaj, w Selkiewie, równie niespodziewany, co pogrzeb pani Bielskiej, zwłaszcza, że nie miał on potrwać tak jak zawsze, dzień, dwa, góra trzy, a zamieniał się w pobyt stały, o czym zresztą mam zamiar brunetce powiedzieć. - Na chwilę obecną nie - odpowiadam na pytanie odnośnie powrotu do Warszawy, którego w najbliższym czasie nie planowaliśmy. No, chyba że po resztę rzeczy, które czekały na nas w domu pani Czarneckiej, mamy Gaby. - W Warszawie tak naprawdę nic nas nie trzymało, pokrótce tylko moja praca, którą zresztą i tak zmieniłem, i... która tak naprawdę stała się chyba głównym powodem, dla którego wróciliśmy do Selkiewa - tłumaczę, mimo że ilość informacji, którymi ją zasypuję, od razu wydaje mi się zbyt duża jak na okoliczności i fakt, że przed chwilą Vera pochowała swoją matkę i... na pewno nie ma czasu tego wszystkiego teraz wysłuchiwać, litości. Karcę się więc w myślach, że tak ochoczo podejmuję ten temat przeprowadzki, przełykając głośno ślinę i na dłuższą chwilę milknąc, nim ta znów się odezwie, tym razem na temat tego, że nie ma pojęcia, co zrobić z domem i hotelem. - Odziedziczyłaś wszystko? - pytam zaciekawiony, bo w sumie nie wiem, czy pod koniec życia starsza Bielska kogoś miała. Skoro nawet moja matka potrafiła sobie znaleźć kogoś na sympatii.pl, to może mama Very również korzystała z rzeczonych portali randkowych, kto wie. - Daj sobie trochę czasu, nie musisz zajmować się wszystkim od razu - rzucam łagodnym tonem głosu, starając się ją uspokoić, bo... jakby, ani dom, ani hotel się nie palił, prawda? Nic wielkiego się nie stanie, jeżeli przez kilka następnych dni, tygodni, miesięcy V przetrawi tę stratę na swój sposób i wróci do normalności w SWOIM czasie, prawda? - Jestem pewien, że obecny personel hotelu we wszystkim ci pomoże, a ktoś chwilowo przejmie obowiązki twojej mamy - dodaję jeszcze słowa otuchy, decydując się pogłaskać ją uspokajająco po ramieniu. - No, plus, tak jak mówiłem, I'm here for you - uśmiecham się przyjaźnie w jej kierunku, ponownie zaznaczając, że nigdzie się nie wybieram i w razie, gdyby potrzebowała pomocy, jestem na pogotowiu.
https://selkiewo.forumpolish.com/t338-veronika-klara-bielska?nid=3#746https://selkiewo.forumpolish.com/t360-maly-jest-swiat#758https://selkiewo.forumpolish.com/t358-verka#755https://selkiewo.forumpolish.com/t359-veronika-bielska#756https://selkiewo.forumpolish.com/f91-focza-7https://selkiewo.forumpolish.com/t361-vbielskaofficial#760
Re: Cmentarz
Sro Sty 20, 2021 6:23 pm
Veronika Bielska
Veronika Bielska
Cmentarz T1Vpio8 Cmentarz FxmylwD Cmentarz RuIKDR7
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz 86de112b72cd30122650b428b478b85a32d45494
23
175
Wrzuć samolotowy, zdejmij problemy z głowy,
powiedz, po co nam ten pęd?
Cmentarz T1Vpio8 Cmentarz FxmylwD Cmentarz RuIKDR7
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz 86de112b72cd30122650b428b478b85a32d45494
23
175
Wrzuć samolotowy, zdejmij problemy z głowy,
powiedz, po co nam ten pęd?
Ja… naprawdę doceniałam jego obecność, bo miałam wrażenie, że oprócz Niko, to ja w Sielkiewie nie miałam już kompletnie nikogo. Nie było mnie tu aż pięć lat, więc wszystkie stare znajomości tak naprawdę gdzieś po prostu wyparowały, rozniosły się po kościach, zakończyły się tak, jakby nigdy ich nie było… Rodziny też nie miałam, bo zawsze byłyśmy z mamą kompletnie same – nie miała rodzeństwa ani tak naprawdę żadnych bliskich, czy dalszych kuzynów, z którymi utrzymywałybyśmy kontakt. Wcześniej wcale mi to nie przeszkadzało, tak po prostu było, na świecie miałam tylko moją mamę, ona miała tylko mnie, a ja ten fakt zaakceptowałam, a teraz… teraz zajebiście bałam się tego wszystkiego, co na mnie czekało, bo jak poradzić sobie w życiu w pojedynkę?
Nie chciałam rozmawiać o sobie ani o tym, jak bardzo mnie wszystko bolało, jak zajebiście drżałam ze strachu na myśl o przyszłości. Wolałam nie dyskutować o tym, jak bardzo plułam sobie w brodę za nagłe zerwanie kontaktu z mamą, ani o tym, jak bardzo nie chciałam sprzedawać hotelu, bo to było tak naprawdę jedyne, co mi po niej pozostało, ale wiedziałam przecież, że nie poradzę sobie z jego prowadzeniem, bo zupełnie nie wiedziałam, jak się robi takie rzeczy. Ja… chciałam po prostu iść już do domu, otworzyć wino, schować się pod kocem i nie zatrzymywać już dłużej Nikodema, który powinien wrócić do swojej kobiety i dziecka, a nie rozmawiać ze mną.
- Jasne… jasne, rozumiem. – odpowiedziałam krótko, zdawkowo, kompletnie urywając temat. Nie chciałam być nieprzyjemna, czy wyjść na niemiłą, ja… raz po raz zerkałam nerwowo w stronę Gabi, która wcale nie wyglądała na zadowoloną, że musi czekać na Czekalskiego, że ja zajmuję mu tyle czasu. Uważałam, że nie powinien mieć problemów przeze mnie, przez to, że ze mną rozmawiał, więc… więc powinnam uśmiechnąć się sztucznie, tak jak do każdego innego, a potem uścisnąć mu dłoń, raz jeszcze dziękując za przybycie i… i pożegnać się z nim w ten sposób, dać mu żyć swoim pięknym, szczęśliwym, rodzinnym życiem.
Ale… nie mogłam. On mówił do mnie, a ja byłam słabym, małym człowiekiem, który nie potrafił mu przerwać. Chciałam z nim rozmawiać, chciałam z nim spędzać czas tak, jak za dawnych lat i… potrzebowałam go.
- Tak. – przyznałam szczerze i zaraz potem w końcu uniosłam wzrok na chłopaka, wlepiając go w te jego piękne oczy, które patrzyły na mnie z troską, zmartwieniem… - Mama… mama miała tylko mnie, ale to też nie do końca, bo przecież ostatnio prawie z nią nie rozmawiałam… – mruknęłam, uśmiechając się gorzko, znów czując to okropne ukłucie w sercu, te wstrętne wyrzuty sumienia… - Jeszcze dyrektorka szkoły, w której mama pracowała zaprasza mnie na jutro na jakiś apel, taki, że wiesz… chcą pożegnać mamę, no i niby miło, ale Boże… mam dość tych pożegnań, wiesz?po co ja mu to mówiłam? Na pewno go to wszystko wcale nie interesowało, a ja nie umiałam się powstrzymać. Wcale nawet nie chciałam o mamie rozmawiać, a mimo to właśnie to robiłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu, jak powoli nie mam siły ich już kontrolować.
- Nie wiem… Pewnie jutro po tym apelu się przejadę do hotelu, zobaczę co i jak… Nie chcę, żeby upadł, bo… bo przecież należał do mojej mamy i już raz ją zawiodłam, nie mogę zrobić tego po raz drugi. – głos zaczął mi się łamać, a ja nie powstrzymałam tej jednej, pojedynczej łzy, która spłynęła po moim policzku. Wcale też nie powstrzymałam tych kilkudziesięciu następnych, które tak po prostu zaczęły płynąć, bo… bo wszystko mnie bolało, ale Niko był ze mną, chciał być dla mnie, a więc te łzy cierpienia mieszały się z tymi ulgi, bo… bo może jednak nie byłam tak kompletnie sama?
https://selkiewo.forumpolish.com/t308-nikodem-czekalskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t829-kariera-nikosia-nie-dyzmyhttps://selkiewo.forumpolish.com/t309-nikohttps://selkiewo.forumpolish.com/t500-nikodem-czekalskihttps://selkiewo.forumpolish.com/f88-partner-m-21https://selkiewo.forumpolish.com/t502-nikoczeka
Re: Cmentarz
Pon Sty 25, 2021 9:31 pm
Nikodem Czekalski
Nikodem Czekalski
Cmentarz 15eaPrW Cmentarz MQedNTP Cmentarz TgPOCIF
BLOK NA MAGELLANA
Cmentarz 8d459d96bba81d50c4eb721265f8dd77
25
187
Lepiej powiedz, co kochasz
Jestem dość słaby w small talkach
Cmentarz 15eaPrW Cmentarz MQedNTP Cmentarz TgPOCIF
BLOK NA MAGELLANA
Cmentarz 8d459d96bba81d50c4eb721265f8dd77
25
187
Lepiej powiedz, co kochasz
Jestem dość słaby w small talkach
Widziałem, że Verkę gryzą wyrzuty sumienia... że opłakuje matkę, której odejście jest niebywałą stratą, bez dwóch zdań, natomiast jeszcze bardziej na sercu leży jej fakt, że przez ostatnie lata, lata choroby pani Bielskiej (o której powiedziała mi akurat mama, bo podsłyszała w kolejce w Społemie, że ludzie gadają), miała z nią bardzo nikły kontakt, o czym zresztą mówi chwilę później. - Nie no, Verka - zaczynam, przechylając głowę na bok i uśmiechając się półgębkiem, w miarę jak znów mam ochotę ją przytulić i uspokoić, aczkolwiek nie mam zamiaru naruszać jej strefy komfortu, poza tym... czy tylko mi się wydaje, czy Gaba rzeczywiście lustruje nas bez przerwy wzrokiem, krążąc z wózkiem koło bramy cmentarza? - nie możesz się tak obwiniać. Byłeś jej córką, a to, że ostatnio miałyście gorszy kontakt, wcale nie znaczy, że, nie wiem, nie spełniłaś się w tej roli. Byłaś dla niej przecież najważniejsza -  nie wiem, czy te słowa pocieszenia w ogóle działają, bo sam w takich pep talkach nie jestem mistrzem, ale... czyż nie jest tak, że liczą się chęci?
- Której szkoły? Nawet nie wiedziałem, że twoja mama pracowała jako nauczycielka - przyznaję się bez bicia, bo nie pamiętam nawet, czy piastowała to stanowisko od samego początku, odkąd byliśmy dziećmi, a ja mieszkałem jeszcze w Selkiwie, czy dopiero od jakiegoś czasu. Tak w sumie, jeżeli mówiliśmy o rodzinnym miasteczku, to do wyboru miała trzy szkoły, czyli przedszkole, podstawówka i średnia, dlatego ciekaw jestem, o której placówce mowa. - To rzeczywiście miłe, ale... wiesz, że nie musisz wcale iść, jeżeli nie chcesz? - wsadzam ręce do kieszeni spodni, przechodząc w miejscu z pięt na palce, a potem na odwrót, co by lekko się rozruszać na zimnie, i przyglądając się Bielskiej. Ważne, żeby wiedziała, że to nie jest jej obowiązek chodzić na wszystkie uroczystości, jakie ktoś zaplanował, bo... umówmy się, każdy miał prawo do przeżywania swojej żałoby, jak tylko chciał. Jeżeli Vera potrzebowała świętego spokoju i kubka kawy pod ciepłym kocykiem, to niech tak będzie. Nikt nie będzie jej przecież przymuszał, żeby stała pod ścianą na sali gimnastycznej i przyglądała się zdjęciu swojej mamy z czarną wstążką na jego rogu, ustawionego w centrum pomieszczenia.
- Hej, hej, hej - zrywam się nagle z miejsca, wyciągając ręce z kieszeni, kiedy brunetka zaczyna płakać, bo... czy to dziwne, że nie lubiłem nigdy tego widoku? Zwłaszcza, kiedy płakała moja kobieta (a jej się to zdarzało dosyć często, nie tylko, kiedy była przed okresem), natomiast na inne, co by nie powiedzieć, również nie byłem obojętny, dlatego podchodzę do dziewczyny bliżej, zniżając się na wysokość jej zapłakanej twarzy i chwytając ją za przedramiona, po obu stronach, żeby zmusić ją, by na mnie spojrzała. - Nikogo nie zawiodłaś, rozumiesz? - mówię stanowczym tonem głosu, bo nie pozwolę, żeby te wyrzuty sumienia całkowicie dziewczyną zawładnęły, tak? W dalszym ciągu przyglądam się jej przeszklonym oczętom, siląc się na delikatny uśmiech, który, mam nadzieję, przyjaciółka odwzajemni. - A hotel wcale nie upadnie, na pewno sobie poradzisz - podciągam nosem, kiedy cofam obie ręce, prostując się już i spoglądając w kierunku niecierpliwiącej się Gaby.  Niestety albo stety, czas się było zwijać, co ta dosadnie mi na odległość sygnalizowała. Nawet, kiedy nie patrzyłem w jej kierunku, to czułem ten metaforyczny oddech na plecach i lasery w oczach, które wierciły mi dziurę w plecach. - Nie będziesz miała mi za złe, jeżeli...? - i tutaj nie kończę, machnąwszy głową w kierunku Czarneckiem z wózkiem, bo nie wierzę, że BIelska nie zauważyła już wcześniej, jak bacznie nas moja partnerka obserwuje - możliwe, że mały jest głodny, więć musimy się zwijać - tłumaczę jeszcze, stawiając krok do tyłu, tym samym czekając jeszcze na reakcję Very.
https://selkiewo.forumpolish.com/t338-veronika-klara-bielska?nid=3#746https://selkiewo.forumpolish.com/t360-maly-jest-swiat#758https://selkiewo.forumpolish.com/t358-verka#755https://selkiewo.forumpolish.com/t359-veronika-bielska#756https://selkiewo.forumpolish.com/f91-focza-7https://selkiewo.forumpolish.com/t361-vbielskaofficial#760
Re: Cmentarz
Pią Lut 05, 2021 7:44 pm
Veronika Bielska
Veronika Bielska
Cmentarz T1Vpio8 Cmentarz FxmylwD Cmentarz RuIKDR7
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz 86de112b72cd30122650b428b478b85a32d45494
23
175
Wrzuć samolotowy, zdejmij problemy z głowy,
powiedz, po co nam ten pęd?
Cmentarz T1Vpio8 Cmentarz FxmylwD Cmentarz RuIKDR7
DOMEK NA FOCZEJ
Cmentarz 86de112b72cd30122650b428b478b85a32d45494
23
175
Wrzuć samolotowy, zdejmij problemy z głowy,
powiedz, po co nam ten pęd?
Dobrze było tak z nim stać i rozmawiać, nawet, jeżeli okoliczności ku temu spotkaniu wcale nie były jakieś bardzo sprzyjające i przyjemne generalnie. Ja… wiadomo, wolałabym z Nikodemem odnawiać kontakt w znacznie innych warunkach niż na cmentarzu po pogrzebie mojej mamy, ale i tak bardzo doceniałam jego wsparcie, te piękne słowa, które do mnie mówił, chcąc mnie jakoś pocieszyć, wesprzeć, podnieść na duchu. To było absolutnie przerażające, że w Selkiewie byłam taka samotna, że przez moje wyjazdy, karierę i zagraniczne życie tak po prostu odcięłam się od wszystkich, kontakty ze starymi znajomymi ograniczając tylko do życzeń urodzinowych składanych na Facebooku i… żałowałam tego, tak samo jak tego, że przecież od własnej matki również się odcięłam. Ale nic już nie mogłam z tym wszystkim zrobić, prawda?
- No… mama uczyła angielskiego, w podstawówce. – wyjaśniłam mężczyźnie, który przecież miał absolutne prawo nie wiedzieć, czym moja mama zajmowała się zawodowo – Wiem Niko, ale… ale to przecież wypada, wiesz? Nie chcę się od nich odwracać i wiem, że mama by chciała, żebym tam była, żebym ją reprezentowała, podziękowała za nią i w ogóle, a ja… no… niewiele dla niej robiłam przez te ostatnie lata, to chociaż mogę się dla niej pojawić na apelu w szkole. – czy go to w ogóle obchodziło? Jakby… tuż za bramą cmentarza czekała na niego jego kobieta razem z płaczącym pewnie dzieckiem w wózku, a ja mu się tutaj rozklejałam i marudziłam na temat tego, jakie moje życie było ciężkie, a przecież prawda była taka, że to moje życie to mogło być dla niego kompletnie nieistotne, bo choć przyjaźniliśmy się ze sobą przecież przez cholernie długi okres, to chcąc nie chcąc, teraz byliśmy dla siebie niemal zupełnie obcy. Mimo to jednak nie byłam w stanie powstrzymać łez, które tak po prostu zaczęły płynąć po moich policzkach. Chciałam się ogarnąć, zachować emocje dla siebie, uwolnić Czekalskiego od rozmowy ze mną, ale… to wcale nie było takie łatwe, jak wstępnie mi się wydawało, szczególnie, gdy tak czule mnie pocieszał, gdy zmuszał do spojrzenia na siebie…
- Chyba nie mam wyjścia… – wydusiłam z siebie jedynie, uśmiechając się jakoś smutno, słabo. Faktycznie… ja nie miałam wyjścia, nie mogłam znów sprawić zawodu mojej mamie, musiałam się postarać i osiągnąć sukces, aczkolwiek wcale w to wszystko nie wierzyłam. Nie miałam zamiaru jednak dzielić się tym z Nikodemem, bo on… bo on się spieszył, bo już teraz mówił mi, że musi się zwijać, razem z Gabryśką, razem z tym ich dzieciakiem i… musiałam mu na to pozwolić, bo nie miałam prawa ponownie pojawiać się w jego życiu.
- Tak, tak, jasne. – odpowiedziałam od razu, może nawet trochę zbyt szybko, zbyt nerwowo… może ten krok w tył, co go właśnie zrobiłam, by zdystansować się od Nikodema też był jakiś taki zbyt szybki, zbyt chaotyczny? – Nie będę cię zatrzymywać, dziękuję, że przyszliście. – dodałam jeszcze, wierzchem dłoni przecierając mokrą od łez twarz i zanim Czekalski zdążył jakkolwiek zareagować, to ja odwróciłam się na pięcie, kierując się w stronę tłumu ludzi stojącego nad grobem mamy, bo… bo musiałam od niego uciec i dać mu odejść, po prostu.

/ ztx2.
Re: Cmentarz
Sponsored content

Skocz do: