DOMEK NA FOCZEJ 19 186 czy ja wierzę w Boga? a czy on wierzy we mnie? DOMEK NA FOCZEJ 19 186 czy ja wierzę w Boga? a czy on wierzy we mnie? | marcin wróblewski data urodzenia: 20/08/2001 miejsce urodzenia: Gdańsk cechy charakteru: pasożyt, charyzmatyczny, buntownik orientacja: hetero stan cywilny: kawaler miejsce zamieszkania: domki jednorodzinne na ul. Foczej zawód, miejsce pracy: czasami pomaga w restauracji mamy edukacja: skończył liceum w Selkiewie od: urodzenia I wanna tell you one thing and it’s sad Opowiem Ci historię o tym, jak znienawidziłem swoją matkę.
Najpierw mnie urodziła. I chociaż całemu przedsięwzięciu towarzyszyła niesamowita radość, to chyba jedyną osobą, która rzeczywiście się cieszyła, był mój ojciec. Długo czekał na swoje pierwsze dziecko, a gdy tylko - kilka miesięcy wcześniej - dowiedział się, że będzie to syn, opijał nowinę przez dobry tydzień. Jego żona od zawsze pragnęła czegoś więcej niż bycia zwykłą kurą domową, nie chciała być jak wszystkie inne jej koleżanki. Czuła, że pisana jest jej wielka kariera, choć nigdy nie odkryła w sobie żadnego konkretnego talentu. O tym, że w pierwszej chwili chciała usunąć dziecko, zwierzyła się tylko jednej przyjaciółce (po wielu latach nie robi z tego wielkiej tajemnicy, chowając się za tym, jak wielkim szczęściem jest fakt, że jednak tego nie zrobiła), a przed resztą świata postanowiła udawać zachwyconą.
Później zabroniła mi iść na pierwszą szkolną dyskotekę. W tamtych czasach to było naprawdę ważne wydarzenie dla każdego dzieciaka... głównie dlatego, że mogliśmy po kryjomu wziąć po łyku - kradzionej od dziadka kumpla - cytrynówki. Szykowaliśmy się na te wydarzenie od kilku dobrych tygodni, co najmniej, jakby miała nas odwiedzić sama Britney Spears (nie, żebym był wielkim fanem!) i zaśpiewać na szkolnej potańcówce swoje największe hity. I kiedy byłem już niemal gotów na pierwszy w życiu łyk wódeczki i podpieranie ściany przez resztę wieczoru, rodzicielka zatrzymała mnie w drzwiach, oznajmiając, że nigdzie nie idę. Akurat tego dnia musiała dowiedzieć się o kilku...nastu złych ocenach (nie byłem głupi, tylko leniwy), a że nigdy nie była dobrą matką, to taką karę właśnie sobie wymyśliła.
Następnie zabiła mi ojca. No dobra, może niedosłownie, bo tata dalej żyje i ma się - chyba - dobrze, ale to ona była powodem, przez który zostawił naszą trójkę (mam jeszcze młodszą siostrę). Miałem wtedy 16 lat i to był ostatni dzień, w którym widziałem go na oczy. Od tamtego dnia nie odezwał się nawet słowem, nie zadzwonił i nie wysłał świątecznej kartki, czyli dla mnie od jakichś 4 lat nie żyje. Przed jego wyprowadzką kłócili się niemal codziennie i trwało to dobre dwa miesiące. Zacząłem wtedy rzadziej bywać w domu, a oni nawet tego nie zauważali, tak bardzo byli zajęci rozpieprzaniem swojego małżeństwa i rodziny. To wtedy zacząłem imprezować, sypiać nocami na plaży i szlajać się po ulicach ze znajomymi.
I przejęła jego biznes. Tata, odchodząc, zostawił wszystko mamie. Pewnie chciał już mieć święty spokój, więc przepisał wszystko na matkę i zniknął. Od wielu lat prowadzili niewielką restaurację, głównie odwiedzaną przez turystów podczas sezonu. Raczej nic specjalnego, ale i ceny nie za wysokie, więc ludzi od zawsze przyciągało. A w tym wszystkim jestem ja, który czasem - czy chce, czy nie - musi pomóc w prowadzeniu biznesu. I nie, nie dlatego, że mam takie dobre serduszko, ale póki mieszkam pod jej dachem... bla bla bla.
|
|
DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. Admin DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. | Karta zaakceptowana! Witaj na naszym forum!Szkoda, że nie masz dobrej relacji z mamą, w końcu dla wielu osób to najważniejsza osoba w życiu. Może właśnie w tym roku naprawicie swoje relacje? Tego ci właśnie życzę! Oto Twój dom! Możesz teraz uzupełnić tematy w swoim przyborniku lub od razu rozpocząć rozgrywkę. Pamiętaj, na napisanie pierwszego posta przysługują Ci trzy dni od chwili zaakceptowania karty postaci! Baw się dobrze! |
|