Góra Dół
Selkiewo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

https://selkiewo.forumpolish.com/t301-adam-szawula?nid=1#697https://selkiewo.forumpolish.com/t345-adam-wyrucham-i-spadam-albo-nie#700https://selkiewo.forumpolish.com/t364-adasko#781https://selkiewo.forumpolish.com/t764-adas-szawulahttps://selkiewo.forumpolish.com/f89-focza-6https://selkiewo.forumpolish.com/t366-ujemujedzikiewensze#790
Adam Szawuła
Nie Sty 03, 2021 12:23 am
Adaś Szawuła
Adaś Szawuła
Adam Szawuła YOS3h3CAdam Szawuła HexAiCEAdam Szawuła B6w2D4F
BLOK NA MAGELLANA
z pozdrowieniami dla wszystkich dziewczyn, które nie wymawiają ń w tańczy
19
190
chce zapomnieć o wszystkim więc dolewam, dolewam,
i tłumaczę jak każdy się to nie tak, to nie tak
Adam Szawuła YOS3h3CAdam Szawuła HexAiCEAdam Szawuła B6w2D4F
BLOK NA MAGELLANA
z pozdrowieniami dla wszystkich dziewczyn, które nie wymawiają ń w tańczy
19
190
chce zapomnieć o wszystkim więc dolewam, dolewam,
i tłumaczę jak każdy się to nie tak, to nie tak
Adam Szawuła

data urodzenia: 12/06/2001 r.

miejsce urodzenia: Gdańsk

cechy charakteru: nieangażujący się,  dziecko morza, gruboskórny

orientacja: no hetero, nie?

stan cywilny: kawaler

miejsce zamieszkania: ul. Focza

zawód, miejsce pracy: coś tam gra w Echo i Gdańsku (na studenckich imprezach)

edukacja:  studiuje zarządzanie na Politechnice Gdańskiej

w Selkiewie od: od urodzenia z około półtoraroczną przerwą

Witaj nieznajomy, pytanie do ciebie mam



Dobra, miejmy to już za sobą. Pomyślałem sobie, że zamknę tą opowieść (o mnie samym) w jakiś ramach czasowych, bo po pierwsze, mam chyba umysł ścisły, zawsze lubiłem cyferki, nie potrafiłem pisać logicznie poprawnych zdań, a przecinki stawiałem dobrze tylko na matematyce; a po drugie, dowiedziałem się ostatnio, że moja mama - Alina, lat czterdzieści siedem, pochodząca z Poznania, psycholog i wykładowca uniwersytecki (tak zawsze kazała mi o sobie mówić!) - rodziła mnie przez dwadzieścia dwie godziny, ale na szczęście - nie do końca wiem, czy moje, czy jej - miała zarezerwowane łóżko w szpitalu w Gdańsku na dzień wcześniej, czyli dziesiątego czerwca, który jako dzień nie ma żadnego znaczenia, bo urodziłem się czterdzieści parę godzin później, ale mógłbym na przykład napisać co robiłem każdego dziesiątego czerwca przez całe moje życie, no nie? Problem w tym, że byłoby dziewiętnaście takich opowiastek, które składałyby się na historię kurewsko długą i monotonną jak Krzyżacy, których nigdy nie przeczytałem, jak większości lektur szkolnych i w ogóle książek, bo stanowię ten odsetek - w chuj wysoki - ludzi niewiele czytających poza artykułami w internecie. Nie będzie więc ram czasowych, będzie po prostu tekst pisany prozą, chociaż chętnie stworzyłbym trzynastozgłoskowca jak Adaś Mickiewicz, ale znając moje gadulstwo, to jakkolwiek tego nie napiszę i tak będzie długo, sorry mordki.
No więc, urodziłem się w Gdańsku - nie wiem dlaczego nie w Selkiewie; może mama nie chciała rodzić na wsi, bo chyba nigdy specjalnie jej nie lubiła, a zwłaszcza chwilę po przeprowadzce, a może tutejszy szpital jeszcze nie istniał, nie wiem. Rodzice od zawsze pokładali we mnie duże nadzieje, a że nie chcę znowu pisać, że czegoś nie wiem, to strzelę, że wierzyli, iż odziedziczyłem po nich nie tylko urodę, ale również tęgi umysł, bo skoro poznaliście już moją mamę Alinę, to musicie wiedzieć, że mam również ojca Macieja - w żadnym wypadku nie wyrodnego, tak naprawdę totalnie wyluzowanego gościa, z którym przy odrobinie szczęścia i jakiegoś taniego łiskacza z biedry, przelanego do odpowiedniej butelki, da się załatwić wszystko - który, jakżeby inaczej, jest wykładowcą uniwersyteckim, ale nie psychologiem, a profesorem inżynierii oceanicznej, czy tam morskiej. Jak się rodziłem, moim rodzice byli jeszcze w trakcie zdobywania wszystkich tych tytułów naukowych, dlatego przeprowadzili się do Selkiewa, gdzie mieszkali moi dziadkowie, rodzice taty, żeby móc podrzucać im mnie albo urządzać rodzinny żłobek w naszym mieszkaniu przy Magellana - dopiero potem wzięli kredyt i kupili dom przy Foczej - bo prościej było tak niż przenosić się do Poznania, chociaż jak miałem trzynaście lat i kopałem jeszcze w gałę, to rodzice przymierzali mnie do akademii we Wronkach, więc niewiele brakowało, żebym mieszkał jednak w Wielkopolsce.
Do brzegu jednak, rodzice pokładali we mnie te swoje nadzieje, dlatego z tylko sobie znanych powodów, o które nigdy nie pytałem, posłali mnie do szkoły rok wcześniej, co wiązało się z różnymi formalnościami, udowodnieniem, że jestem wystarczająco kumaty i tak dalej, ale dla mnie znaczenie miało tylko to, że skazali mnie na bycie najmłodszym w klasie, mimo że urodziłem się w czerwcu. Najmłodszy nie oznaczało jednak, że byłem nagłupszy, chociaż jak ktoś sprawdzał moje dyktanda, to mógł mieć wątpliwości, albo najmniejszy, bo wyrosłem całkiem duży zasługą genów ojca, a wcześniej babci Zosi, która swego czasu grała w siatkówkę w Gedanii i zawsze powtarzała, że mam iść w jej ślady - nie poszedłem, z tą piłką też mi nie wyszło, dlatego przez jakiś czas skupiałem się na nauce, ale szybko zrozumiałem, że nie było to raczej wysoce konieczne, bo chyba rzeczywiście byłem kumaty i ogarniałem bez większego wysiłku. Szło mi do tego stopnia dobrze, że dostałem się do Jedynki w Gdańsku, co może jakiś wybitnym osiągnięciem nie jest, ale uspokoiło rodziców, a przecież o to tylko mi chodziło.
Generalnie okres liceum był bardziej rozrywkowy niż naukowy, to znaczy, to głupie, ale wciąż nie chciałem zawieść rodziców, więc starałem się, żeby spali spokojnie, ale robiłem to bardziej po najmniejszej linii oporu niż ze szczerej zajawki do nauki, bo tej miałem już wtedy niewiele. Zdecydowanie więcej chęci i zapału miałem do szlajania się ze znajomymi, nie wracania do domu przez cały weekend, robienia różnych rzeczy, których wcześniej nie miałem okazji spróbować, i wchodzenia na podrobioną legitkę do trójmiejskich klubów, w których poza standardowymi praktykami nastoletnich chłopców, zajaraliśmy się muzyką elektroniczną, przez co to moje pisanie o sobie mogłoby się wydłużyć o kolejne strony, bo kupowanie pierwszego Pioneera za hajs na szkolną wycieczkę do Auschwitz, wszystkie te godziny w piwnicy na Magellana i domówki, na których graliśmy swoją muzę, jarając się jak cholera, że ktoś się w ogóle do niej dobrze bawi, są kupą fajnych wspomnień, ale mam jeszcze trochę do powiedzenia więc zacznę się może streszczać, co?
Jeszcze przed napisaniem matur wiedziałem, że ten rok, który zyskałem, dzięki temu, że rodzice wymyślili sobie, że poślą do szkoły pięcio i pół latka, poświęcę na coś ekstra - długo nie wiedziałem co, bo musiałem czekać do osiemnastki ze wszelkimi planami, dlatego ostatecznie pewnej nocy napisałem do typa na workaway, który oferował standardowo niską płacę, wyżywienie i nocleg w hiszpańskim hostelu, do którego wyjechałem w lipcu, wcześniej jednak robiąc performance na insta jak ojebałem głowę na łyso i wstawiłem zdjęcie z hashtagiem #freeBritney, który wtedy nie hulał jeszcze tak zajebiście jak niedawno, ale bardzo mnie wówczas cieszyło jak koleżanka mamy zdiagnozowała mnie jako udręczonego, wołającego o pomoc. Wołałem co najwyżej o atencję Britney Spears, którą szanuję bardziej niż bardzo, chociaż bliżej mi do techniawki i  rapu - w dużej mierze poznańskiego, chociaż bardziej Słonia niż Ryśka, gdybyście się zastanawiali. No, w każdym razie, taki ojebany na elegancko żegnałem się z dziewczyną (rodziną, ziomkami i nie-ziomkami też), obiecując jej, że wrócę za dwa miesiące.  Nie wróciłem, to znaczy, nie zrobiłem tego tak szybko, chociaż teraz nie chce mi się już liczyć ile czasu spędziłem w Hiszpanii. Poznałem spoko, wyluzowanych ludzi i Candelę, z którą później mieszkałem, zmieniając przy okazji pracę kilkukrotnie - w jednej na przykład nauczyłem się robić churros - a wszystko dlatego, że dobry ziomek tamtego typa, u którego pracowałem w hostelu, zatrudnił mnie u siebie w klubie, gdzie mogłem grać taką muzę, jaką chciałem, więc ogólnie chciałem żyć i nie umierać, tylko Candela wkurwiała się na mnie, że przynoszę za mało pieniędzy, więc musiałem imać się też innych zajęć, smażenia churros między innymi. Zapomniałem tylko powiedzieć tej mojej dziewczynie z Selkiewa, że nie wracam, ale chyba dowiedziała się z insta albo od kogoś znajomego, bo dostałem od niej nieprzyjemną wiadomość pewnego wieczoru.
Do Polski wróciłem na początku października, bo Candela wyjebała mnie z mieszkania, co też mogłoby być długą historią, ale ona bez tego jest już kurewsko długaśna, więc dam sobie spokój z wchodzeniem w szczegóły. Jeszcze będąc w Sewilli, bo Dela dała mi tydzień na ogarnięcie się, zaaplikowałem w dodatkowym naborze na Polibudę w Gdańsku, a że ojciec tam wykłada, to dostałem się na zarządzanie; wróciłem więc do rodziców, którzy obiecali utrzymywać mnie jak zacznę znowu się uczyć, a poza tym stary znajomy z Gdańska - braciak jednego z tych, z którymi robiłem muzę w liceum - został moim łącznikiem i wkręcił mnie do grania w jakimś nowo otwartym klubie na imprezach studenckich, bo znał tam kogoś, kto mógł mi pomóc, a ja sam z braku laku zagadałem w Echo, co okazało się dobrym pomysłem, bo praca w Hiszpanii okazała się brzmieć tak podniośle i światowo, że starczyło na klimaty Selkiewa, więc czasami gram tam w piątki dla tych wszystkich małolatów, którzy wciskają mi w dłoń dwudziestozłotówki za puszczanie Ariany Grande, ale no nie, nigdy nie dotrzymuję umowy, bo wolę ich zapoznawać z Paulem Kalkbrennerem albo autorskim Adasiem Szawułą, ewentualnie zremixowaną Birtney, hehe.

Okej, wiem, że to naprawdę jest chooolernie długie, ale mistrzu, jak to przeczytałeś to szczerze gratuluję, mam nadzieję, że doceniłeś, że wytłuściłem najważniejsze słowa - tak serio, to pogrubiłem przypadkowe tak, że pierwsze litery składają się na moje imię i nazwisko XD


https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/
Re: Adam Szawuła
Nie Sty 03, 2021 6:04 pm
Selkiewo
Selkiewo
Adam Szawuła Empty
DOMEK NA FOCZEJ
Adam Szawuła E3009b6720894f66de0f92665720c7d1421e5842
0
0
Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami,
Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami.
Admin
Adam Szawuła Empty
DOMEK NA FOCZEJ
Adam Szawuła E3009b6720894f66de0f92665720c7d1421e5842
0
0
Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami,
Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami.

Karta zaakceptowana!

Witaj na naszym forum!
Cieszę się, że Twoja postać mimo wszelkich hiszpańskich uroków, zdecydowała się wrócić w rodzinne strony! Na pewno też, będzie się spełniać na studiach oraz realizować wszystkie swoje pasje! Powodzenia!
Tutaj znajduje się Twój dom!

Możesz teraz uzupełnić tematy w swoim przyborniku lub od razu rozpocząć rozgrywkę. Pamiętaj, na napisanie pierwszego posta przysługują Ci trzy dni od chwili zaakceptowania karty postaci!
Baw się dobrze! Adam Szawuła 817185475

Skocz do: