|
DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. Admin DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. | Przy barze Tutaj swoje miejsce zagrzeją fani przydługich rozmów przy barze i dziesięciu rozchodniaczków, bo przecież każdy jest ostatnim, prawda? Przy odrobienie szczęścia może nawet załapiesz się na orzeszki serwowane do piwa w trakcie trwania meczu, choć te rozchodzą się w mgnieniu oka. Ale żeby nie było, nie jest to tylko ulubione miejsce klientów - po zamknięciu lokalu pracownicy niejednokrotnie znajdują pod siedzeniami banknoty czy inne ciekawe znaleziska, nad utratą których nikt raczej nie zapłacze. |
|
|
BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. | - Zadanko od MG:
Leżąc w łóżku, akurat przeglądasz sobie Tindera, kiedy niespodziewanie Twój organizm postanawia zrobić Ci psikusa, przez co ucinasz sobie drzemkę z telefonem w ręce. Kiedy budzisz się, masz otwarte okno rozmowy z jakimś typkiem bez wyraźnych zdjęć twarzy, znajdującym się kilkanaście kilometrów od Ciebie, któremu w odpowiedzi na propozycję spotkania... wysłałaś kciuka w górę.
Historia tego, jak właściwie Janka wylądowała na tej "randce", była jak żywcem wyciągnięta z jakiejś komedii czy innego filmu. Ale nawet jeśli na spotkanie zgodziła się nieświadomie, to nie zamierzała tego odwoływać, więc o określonej porze zjawiła się wystrojona (jak na nią) przy barze w pizzerii, z nadzieją, że się przed ów nieznajomym nie ośmieszy totalnie. Bo Walczykowa na randce nie była od wieków, i teraz czuła się... dziwnie. Sytuacji nie poprawiał fakt, że chłopak nie miał na profilu zbyt wyraźnych zdjęć (albo po prostu ona w tej panice się nie przyjrzała), i nie do końca wiedziała, jak jej towarzysz ma wyglądać. Postanowiła jednak podejmować wyzwania, a do nich zaliczało się również przyjście na tę randkę. Usiadła przy barze i zamówiła, wyjątkowo, piwo. Skoro ten wieczór i tak był na swój sposób zwariowany, to nie zaszkodzi jej skusić się na coś mocniejszego od soku. Siedząc wpatrywała się w szklankę z sokiem, do którego dostała nawet słomkę, którą obecnie kręciła w napoju. Nawet jeśli nic z tego spotkania nie wyjdzie, to przynajmniej będzie mogła powiedzieć matce, że próbowała. To powinno dać jej kilka miesięcy spokoju od swatania na siłę. Gdy drzwi otworzyły się po raz kolejny, spojrzała w stronę wejścia. Może to jej dzisiejsza randka? |
|
|
BLOK NA MAGELLANA 26 178 I'm goin' down in Louisiana Honey, behind the sun BLOK NA MAGELLANA 26 178 I'm goin' down in Louisiana Honey, behind the sun | outfitOd kiedy przeniósł się do Selkiewa poznał naprawdę wiele ciekawych osób. Nie oznaczało to jednak, że nie miał zamiaru poznawać nowych. Aplikację miał zainstalowaną już od dwóch lat i regularnie z niej korzystał. Po raz pierwszy w Polsce odpalił ją kilka dni temu. Trochę zaskoczyło go to, że jak na tak małą miejscowość szybko znalazł randkę. Wyszykował się, użył swoich imbirowych perfum i ruszył na spotkanie z dziewczyną z Tindera. Wyszedł wcześnie ponieważ nie miał zamiaru się spóźnić. Na miejsce dotarł 5 minut przed czasem, więc nieco zaskoczył go widok dziewczyny przy barze. Rozpoznał ją od razu. Nie tylko dlatego, że nie było tutaj zbyt wielu osób, ale też dlatego, że doskonale wiedział przecież jak dziewczyna wygląda. Zdjęcia to cudowny wynalazek. - Hej - uśmiechnął się do niej czarująco, kiedy skierował w stronę Janki swoje kroki - Ty musisz być Janka, prawda? - puścił dziewczynie oczko - Luci jestem - przedstawił się nadal uśmiechając się ciepło. |
|
|
BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. | Janka bardzo nie lubiła się spóźniać, a zawsze brała też pod uwagę swoje trudności w przemieszczaniu się, więc zazwyczaj przybywała na każde umówione spotkanie sporo przed czasem. Było to o wiele lepsze niż spóźnianie się, więc nie zamierzała pozbywać się tego przyzwyczajenia. Zdążyła też trochę oswoić się z otoczeniem, dzięki czemu przeszło jej to dziwne zdenerwowanie. Co będzie to będzie. Zdjęcia chłopaka z Tindera nie pamiętała za dobrze, ale gdy zobaczyła wchodzącego do lokalu chłopaka wiedziała, że to towarzysz jej dzisiejszego wieczoru. Uśmiechnęła się do niego, odwracając się w jego stronę na stołku barowym. Sprawiał sympatyczne wrażenie, więc odetchnęła wewnętrznie z ulgą. Trochę się obawiała, że to spotkanie może być sztywne i ponure. - Cześć. Tak, to ja. Miło cię poznać - odpowiedziała z uśmiechem. - Ciekawe imię. To zdrobnienie czy pełna forma? - zapytała z zainteresowaniem. Walczykówna lubiła nietypowe imiona. - Jesteś z Selkiewa lub okolic? Chyba cię tu jeszcze nie wiedziałam - powiedziała. O ironio - byli sąsiadami z jednej klatki. Tylko żadne z nich nie zdawało sobie z tego sprawy... |
|
|
BLOK NA MAGELLANA 26 178 I'm goin' down in Louisiana Honey, behind the sun BLOK NA MAGELLANA 26 178 I'm goin' down in Louisiana Honey, behind the sun | Kompletnie nie kojarzył jeszcze swoich sąsiadów. Pewnie, jakby wiedział, że nimi są to umówiliby się po prostu w mieszkaniu drugiej osoby. Pewnie wyjdzie to na jaw i będą mieli ubaw po pachy. Nikt nie zatrzyma wtedy karuzeli śmiechu. -Zdrobnienie od Lucifer - odparł posyłając jej łobuzerski uśmiech. Usiadł na stołku obok dziewczyny -Z Nowego Orleanu - oparł się łokciem o blat baru. Często słyszał to pytanie. Naprawdę ludzie musieli o to pytać? Przecież od razu było widać, że kompletnie do Polski nie pasuje. Nawet jeśli po Polsku świetnie mówił i miał Polskie nazwisko. Kozioł miał wrażenie, że w Selkiwie jest za karę. Zawsze jednak potrafił dostrzec dobre strony wszystkiego, więc nie narzekał. -Napijesz się czegoś? - zapytał. To było oczywiste, że jeśli przyszli na randkę do baru to nie mogło być inaczej - coś wypić trzeba było. Chociażby dlatego, że zaraz by ich pewnie przegonili. Nie chciał Janki do picia namawiać, ale drink lub dwa na pewno pomogłyby im się lepiej dogadać. Chociaż w przypadku Luciego nie potrzeba było alkoholu, żeby czarować. |
|
|
BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. | Janka też nie do końca kojarzyła wszystkich swoich sąsiadów. Na Magellana mieszkała od niedawna, do tego miała nieregularne godziny pracy, a część weekendów spędzała w Gdańsku, więc jakoś nie zdążyła zintegrować się z resztą mieszkańców. I nie do końca orientowała się, kto nowy się do ich bloku prowadził. Bez wątpienia jednak, gdy już zorientują się, że są sąsiadami, to Janka uśmieje się z tego jak głupia. Bo przecież wystarczyłoby, że wyszłaby z mieszkania kilka minut później, a spotkaliby się już na klatce! - Teraz brzmi jeszcze ciekawiej - powiedziała z uśmiechem. To naprawdę było nietypowe! Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę, co też mogą sobie myśleć starsze panie po usłyszeniu pełnego imienia chłopaka. To, że Luci nie pochodzi z Selkiewa było oczywiste. Walczykowej chodziło bardziej o to, gdzie chłopak obecnie mieszka czy też się zatrzymał. Zwykłe, raczej grzecznościowe pytanie. Choć informacja skąd pochodzi była równie, jeśli nawet nie bardziej, ciekawa. - Musisz czuć się tutaj jak na odwyku. W porównaniu do Nowego Orleanu, to u nas nie ma nic ciekawego - zauważyła, również opierając się o blat. Ktoś przyzwyczajony do dużego miasta i oferowanych przez nie możliwości, musiał się piekielnie wręcz nudzić w tak małym miasteczku. - Właściwie czemu nie - odpowiedziała, bo zamówione wcześniej piwo z sokiem zdążyła już wysączyć. Janka również nie potrzebowała alkoholu, aby się dobrze bawić, ale skoro już nadarzyła się taka okazja, to mogła zaszaleć. - Proponujesz coś konkretnego? Ja tu jeszcze nie próbowałam drinków, wiec nie wiem, na co warto zwrócić uwagę - dodała, rozglądając się za jakąś kartą czy menu. Z doświadczenia wiedziała, że jeden drink w wykonaniu różnych barmanów potrafi smakować inaczej. Może chłopak było nieco bardziej zorientowany w ofercie pizzerii. |
|
|
BLOK NA MAGELLANA 26 178 I'm goin' down in Louisiana Honey, behind the sun BLOK NA MAGELLANA 26 178 I'm goin' down in Louisiana Honey, behind the sun | -Jeszcze ciekawsze się staje, jak dodasz moje nazwisko. Kozioł - zaśmiał się krótko i puścił jej oczko. Co, jak co ale w Polsce każdy był w stanie skojarzyć o co chodzi. W jego rodzinnym mieście większość osób nawet nie potrafiła poprawnie wymówić nazwiska Luciego. -Oj tak, nawet nie wiesz jak bardzo - odparł i pokiwał krótko głową -Zdecydowanie wolę Nowy Orlean. Przynajmniej tam widać, że ludzie chcą żyć. Tutaj jest jakoś tak... Mam wrażenie, że wszyscy mają depresję - cmoknął wyraźnie zdegustowany postawą większości Polaków -Mam nadzieję, że należysz do tej nielicznej grupy zadowolonych z życia - puścił dziewczynie oczko. Na pierwszy rzut oka wydawała się być pozytywnie nastawioną do życia i Luci miał nadzieję, że to nie są tylko pozory. Nie ma nic gorszego niż smutas. -Otóż... - powiedział i przeniósł wzrok na półkę z alkoholami. Starał się zabrzmieć naprawdę poważnie -... nie mam zielonego pojęcia - zaśmiał się wracając wzrokiem do swojej randki -Może coś tradycyjnego? Mojito? Co Ty na to? - i jeszcze zanim opowiedziała Luci zamówił dwa razy modżajto. |
|
|
BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. BLOK NA MAGELLANA 23 171 Miej odwagę żyć. Umrzeć potrafi każdy. | Słysząc nazwisko chłopaka uniosła nieco brwi. Nawet dla niej, choć nie była zagorzałą katoliczką, zestawienie to było... niecodzienne. Uśmiech nie schodził jednak z jej ust, bo choć dane chłopaka mogły być zaskakujące, to i tak nadal wzbudzały jej zaciekawienie. - Twoi rodzice chyba mają poczucie humoru - stwierdziła, kręcąc głową z rozbawieniem. Gdyby w Selkiewie ktoś postanowiła nazwać swojego syna... Cieszyłby się niesłabnącym oburzeniem moherowych babć. - O, rozumiem cię. Mnie też denerwuje ten masowy pesymizm. Zupełnie jakby ludzie nie potrafili w niczym dostrzegać pozytywnych stron - zgodziła się ze słowami Luciego, kiwając entuzjastycznie głową. Jak to miło spotkać kogoś, kto podzielał jej zdanie. - Tak, ja jestem taką tutejszą dziwaczką, która stara się zarazić innych optymizmem - powiedziała rozbawiona. Takie właśnie odnosiła czasem wrażenie - że w Selkiewie ciężko znaleźć kogoś, kto cieszyłby się z tego, co ma. Wszyscy tylko narzekali i tęsknili za tym, czego nie mieli. Również się zaśmiała. No cóż, czekało ich zatem ciekawe doświadczenie i degustacja tutejszych specjałów. - Tak, myślę, że klasyka będzie najlepsza - stwierdziła, gdy chłopak już zamówił drinki. To był jeden z tych drinków, które naprawdę ciężko zepsuć, więc przynajmniej nie czekała ich niemiła niespodzianka. - Czym się zajmujesz? - zapytała, gdy znów mogli spokojnie porozmawiać. W końcu chyba na rozmowie takie randki polegały. |
|
|
| |