Góra Dół
Selkiewo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

https://selkiewo.forumpolish.com/t926-anka-firankahttps://selkiewo.forumpolish.com/f30-focza-2https://selkiewo.forumpolish.com/t927-ankaskakanka
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Wto Gru 07, 2021 7:20 pm
Anka Domańska
Anka Domańska
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze

Ostatnio miałam wrażenie, że żyję w jakimś filmie; i to wcale nie takim, na który poszłabym z chęcią do kina, bo autentycznie byłoby mi żal głównej bohaterki, gdyby musiała przeżywać to, co przez ostatnie dni ja. Zaczęło się od tego felernego pijaństwa z koleżankami, które zaowocowało jeszcze bardziej felernym komentarzem na temat seksualnych zdolności Huberta, które tak naprawdę były bez zarzutu, tylko ja nie mogłam pohamować pijanego języka, a potem... potem to już czekała mnie tylko lawina niefortunnych zdarzeń. Ciche dni, które ciągnęły się w nieskończoność, i podczas których zachodziłam w głowę, czy to jego ja to w takim razie pierdolę oznaczało koniec związku, który tak naprawdę dopiero się zaczął, a tak szybko miał się skończyć... Potem jeszcze ten cały jego kuzyn, matko bosko. Ci Jasińscy to chyba z natury tacy nieobliczalni byli, nie? Łukasz w dodatku taki... znacznie pewniejszy siebie niż Hubert przy pierwszym poznaniu. przekonany wręcz o swojej zajebistości, co, nie powiem, gdzieś tam miało szansę być imponujące, ale czy na dłuższą metę była to osoba, w której towarzystwie chciałam spędzać z własnej woli czas? Nie wiem. Tak czy inaczej, wyboru raczej nie miałam, odkąd okazało się, że chodzimy do jednego klasy, heh, więc widywać będziemy się znacznie częściej niż było to przewidziane, czy tego chcemy, czy nie, tak? A jakby tego było mało, to Łuki widział mnie bez ciuchów. I ja jego też. Niekoniecznie na własne życzenie, ale jednak. Długo by opowiadać, natomiast... jakoś nie był to powód do dumy ani pochwały, dlatego nieszczególnie chciałam wspomnieć o tym Hubiemu. Zwłaszcza, że w międzyczasie wynikła rzecz znacznie większej wagi, mianowicie Iga zaczęła rodzić, więc kiedy tylko oboje otrzymaliśmy info od mojego brata, że udają się do szpitala, zrobiliśmy to samo, ja samochodem z rodzicami, Hubert taryfą, przez co mogliśmy się spotkać jakąś godzinę później na korytarzu placówki w oczekiwaniu aż zostaniemy ciocią i wujkiem. Ja taką pełnoprawną, Hubert trochę mniej, ale pewnie i tak będzie kochał jak własne i brał pod opiekę, jak rodzice będą chcieli zaszaleć, prawda? Moi rodzice, z kolei, jak na szpilkach krążyli pod salą porodową, co, stwierdziłam, że będzie idealną okazją, żeby pod pretekstem kupienia im kawy, spotkać się po drugiej stronie korytarza z Jasińskim. Genius. Dzierżąc więc w obu rękach gorące napoje z maszyny, dostrzegłam chłopaka siedzącego na plastikowym krześle, idą w jego kierunku i czując w ruchu, że bez przerwy wibruje mi telefon. Fuck, ano tak, przecież miałam Kornelii wysłać odpowiedzi na jutrzejszy test, o czym na śmierć zapomniałam. Podchodząc więc do Huberta, przekręciłam się do niego bokiem, wskazując głową na tylną kieszeń spodni, w której schowany był mó telefon. - Hubert, mam prośbę. Weź na szybkości wyślij dwa ostatnie zdjęcia z galerii Kornelii na messengerze, bo, kuuurwa, jutro piszemy test z matmy i miałam jej podesłać odpowiedzi, i teraz mi wydzwania co chwila. Ogarniesz, proszę? - spojrzałam na niego błagalnie, starając się nie wylać tej przeklętej kawy. - Ja to zaniosę rodzicom i do ciebie wracam - zapowiedziałam się, a kiedy brunet przejął mój telefon, ruszyłam pospiesznie zanieść napoje mamie i tacie, równie szybko będąc już u boku Jasińskiego, starszym wcześniej tłumacząc, że muszę jeszcze do łazienki. Double genius. I kiedy tak z zadowoleniem z powrotem znalazłam się w towarzystwie bruneta to, ekhem, że tak powiem, mina Huberta mocno odbiegała od takiej, której bym się mogła spodziewać na swój widok. Zwłaszcza też, że zaraz w tym szpitalu miał dokonać się cud narodzin i wszyscy mieliśmy się cieszyć, tak? - Jezu, stało się coś? Masz flashbacki z liceum czy co? To przecież matma tylko - wytłumaczyłam, wywracając oczami i siadając na krześle obok, a kiedy chciałam się ze SWOIM chłopakiem przywitać w drodze pocałunku, którego mi przez ostatnie dni brakowało niemiłosiernie, nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo, ten niespodziewanie odchylił głowę. - Co znów jest nie tak? Dalej jesteś na mnie zły za tego...? - postanowiłam nie dokańczać zdania, patrząc na niego z niemałą dezorientacją, bo... kurde, wydawało mi się, że się pogodziliśmy, tak? I nawet miłość jakąś godzinę temu sobie wyznaliśmy, więc co się niby od tego czasu zmieniło? Ktoś chętny, żeby mi wytłumaczyć?
https://selkiewo.forumpolish.com/t430-hubert-jasinskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t455-thcjuszek-duzy-buszek#1480https://selkiewo.forumpolish.com/t456-hubii#1481https://selkiewo.forumpolish.com/f129-pietro-czwarte-m-29https://selkiewo.forumpolish.com/t463-thcjusz
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Wto Gru 07, 2021 9:15 pm
Hubert Jasiński*
Hubert Jasiński*
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
outfit

Od kilku dni, słynne słowo krótkodystansowiec za żadne skarby świata nie chciało opuścić moich myśli, bo od momentu, kiedy moja własna dziewczyna w ten sposób mnie określiła, zacząłem się martwić, że może faktycznie jestem hubi, co długo nie lubi? Co prawda, moje poprzednie partnerki nigdy się nie skarżyły, ale może nie robiły tego wyłącznie ze względu na resztki szacunku, jakie miały do mojej osoby? Eh, tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi, w każdym razie, chcąc choć na moment zapomnieć o tej całej sytuacji, na nowo zaprzyjaźniłem się z flachą, koniec końców trafiając do własnego domu rodzinnego (czego się nie spodziewałem wcale), pod opiekę młodszego kuzyna, który przez najbliższy czas miał pomieszkiwać w moim starym pokoju. Co prawda, z Łukaszem nie miałem jakichś zażyłych stosunków, bo przez większość czasu mnie wyśmiewał, jednak teraz, kiedy z Ernim urwał mi się kontakt, a z Maksem i Adasiem też jakoś niespecjalnie gadaliśmy, padło na tego, który po zrzuceniu mnie na dno, mimo wszystko pomoże się pozbierać.
Nie pamiętam jakoś szczególnie tego wieczora, tylko tyle, że obudziłem się na kanapie z psem, po czym, w intensywnej wymianie wiadomości z Anką, kilkakrotnie wyznałem jej miłość, co całkiem przypadkiem doprowadziło do naszego pogodzenia. Na trzeźwo być może bym tego nie zrobił, może nawet nie odpisałbym jej na wiadomość odnośnie do mojej tapety na telefonie, chcąc potrzymać dziewczynę jeszcze przez kilka dni w niepewności, ale… przemówił przeze mnie alkohol, tak? I to tak pozytywnie przemówił, dodając mi odwagi, bym w końcu mógł wyznać jej, co do niej czuję. Żałowałem tylko jednego. Że pierwszego kocham cię nie powiedziałem jej prosto w oczy, tylko właśnie przez wiadomości, ale czasu już nie cofnę, tak?
Kilka godzin później, siedząc już na chacie i starając się w miarę ogarnąć, dostałem wiadomość od Domańskiego (wft wgl), że Iga rodzi. Jakby… co? Zupełnie się tego nie spodziewałem, w pierwszej chwili biorąc te słowa za żart, ale czy Ernest po tym wszystkim w ogóle wpadłby na pomysł, by sobie ze mnie żartować? Raczej wątpię. Potem jeszcze smsy od Anki, po których od razu zamówiłem sb bolta, ubera, czy cokolwiek innego, czym mógłbym się dostać do szpitala do Gdańska, włożyłem bluzę i kurtkę i pognałem na zewnątrz, wypatrując niecierpliwie mojej limuzyny. Chuj, że jeszcze do końca nie wytrzeźwiałem. Chuj, że w szpitalu będą rodzice Anki, w tym jej mama, która kilka dni temu widziała mnie z samego rana, kiedy wkurwiony schodziłem po schodach, co mogło świadczyć tylko o tym, że spędziłem noc razem z Anką. Teraz nic się nie liczyło, tylko to, że lada moment na świat miała przyjść córka Igi mej miłości sprzed roku i Ernesta, mojego byłego najlepszego kumpla, i to, że Anka potrzebowała mnie u swego boku.
Widząc Domańskich pod drzwiami porodówki, usiadłem sobie na krześle po drugiej stronie korytarza, by za bardzo nie rzucać im się w oczy, mając jednocześnie nadzieję, że Anka mnie dostrzeże i do mnie przyjdzie. I tak też było. -Jasne, już to ogarniam- uśmiechnąłem się na widok Anki pędzącej w moim kierunku, z dwoma kubeczkami z napojem w dłoniach, po czym od razu dobrałem się do jej pupy telefonu schowanego w tylnej kieszeni spodni. A kiedy moja dziewczyna znów ruszyła w stronę swoich rodziców, usiadłem sobie wygodnie na krześle, wszedłem w galerię zdjęć i wysłałem tej całej Kornelii dwa ostatnie screeny z odpowiedziami do testu. I historia z Ankowym telefonem mogłaby się w tym momencie skończyć, bo od sytuacji z powrotnej drogi z Sopotu obiecałem sobie, że nie będę się tak rzucał za każdym razem, kiedy ktoś jej bd tarabanił wiadomości, ale…. dlaczego, do chuja pana, w jej galerii było zdjęcie mojego własnego kurwa kuzyna? W dodatku bez koszulki? I bez spodni może też? Aż mi oczy na wierzch wyszły, a serce zatrzymało się na moment, bo… zupełnie nie rozumiałem, dlaczego. Okej, może ostatnie dni dla naszego związku nie były najlepsze, ale żeby tak od razu lecieć w ramiona Łukasza? No ktoś tu sobie jaja chyba robił. Zdążyłem jeszcze przejrzeć tego całego messengera, skoro i tak wysyłałem tamtej lasce screeny, plus zahaczyłem jeszcze o wiadomości, ale żadnej korespondencji z Łukaszem brak, a to mogło świadczyć tylko o jednym.
Nawet nie zauważyłem, kiedy Domańska znalazła się obok mnie, jednak do tego czasu zdążyłem już sprawdzić to, co chciałem. Pierwsze słowa zignorowałem, wpatrując się jedynie tępo w pustą przestrzeń przed sobą, natomiast próba pocałunku zmusiła mnie, by ruszyć się z miejsca i odsunąć jak najdalej się tylko dało. -Za krótkodystansowca? Nie, nie jestem zły, bo miłość wybacza różne rzeczy. Podkreślam różne rzeczy, ale nie wszystkie- spojrzałem w jej stronę, ale minę miałem taką, jakby ktoś co najmniej zlał mnie po ryju za coś, czego nie zrobiłem. -Fajny jest? Lepszy, niż ja? Bo ciało to wiem, że ma lepsze, zresztą ty też widzę, że się o tym przekonałaś- zacząłem zarzucać ją pytaniami, w międzyczasie odblokowując jej telefon i wchodząc na nowo w galerię, mimo że nie chciałem znów oglądać nagiej klaty kuzyna. -Ale tak skąpo, tylko jedną fotę ci przesłał, chyba że było ich więcej, tylko jakimś cudem konwersacji z Łukaszkiem w twoim telefonie brak. Więc nie wiem, może gołębiem pocztowym ci przesłał, co? I sobie zeskanowałaś i wrzuciłaś na telefon?- kolejne, ironiczne pytanie. Ogólnie starałem się panować nad sobą, nad tonem głosu, jednak trzęsących się z nerwów rąk nie potrafiłem zahamować. Głupio mi było strasznie. Chujowo czułem się z tym, że wyznałem jej miłość, a ona, za moimi plecami kręciła z moim kuzynem. Chciałem się zapaść pod ziemię, zniknąć najlepiej z tego wszechświata, bo najwidoczniej miłość nie jest dla mnie. Może nie byłem stworzony do tego, by kochać drugą osobę, bo zawsze w momencie, kiedy się wkręcałem w daną relację i traktowałem ją sto pro na poważnie, wszystko zaczynało się jebać.
https://selkiewo.forumpolish.com/t926-anka-firankahttps://selkiewo.forumpolish.com/f30-focza-2https://selkiewo.forumpolish.com/t927-ankaskakanka
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Wto Gru 07, 2021 11:09 pm
Anka Domańska
Anka Domańska
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
Całe szczęście, że Hubert sam wpadł na to, żeby w szpitalu usiąść po przeciwnej stronie korytarza, bo, jakby to delikatnie powiedzieć, moi rodzice nieszczególnie byliby zadowoleni, widząc go w tym miejscu ze mną. Na nic ostatnio zdały się tłumaczenia, że przecież nic złego nie zrobiliśmy (scenariusz, w którym Hubert wcale nie spędzał u mnie nocy sobie na wstępie odpuściłam, bo był zbyt nierealny), że błędu starszego brata bym przecież nie popełniła, poza tym mam chyba prawo do prywatności i goszczenia w moim pokoju, kogo chcę, o ile nikomu nie dzieje się krzywda, tak? Mama oczywiście wszystko musiała wypaplać tacie, który był niezadowolony jeszcze bardziej (co te chłopy w rodzinie Domańskich takie zaborcze i nader troskliwe o mnie, to ja nwm), natomiast zdążyłam zauważyć, że w szpitalu są na tyle przejęci i zaaferowani tym, że niedługo zostaną dziadkami, że nawet nie zwracali szczególnej uwagi, kiedy pojawiałam się i znikałam, rzecz jasna, wychodząc na spotkanie Jasińskiemu. Jak już przyjdzie na to czas, to będę musiała Huberta jakoś przed nimi odczarować, sprawić, że ich ulubionym zięciem się stanie, ale... ale teraz mieliśmy na głowie nieco inne sprawy, tak? Przede wszystkim to najpierw musiałam chyba jednak odczarować siebie w oczach chłopaka, bo coś tu było zdecydowanie nie tak.
Kiedy tak uporczywie przyglądał się ścianie naprzeciwko, nawet na mnie nie zerkając, od razu zrobiło mi się ze sobą źle, coś musiało być na rzeczy i tu wcale o głupią matmę nie chodziło, o nie. Jego głośne wypowiedzenie zakazanego wręcz słowa na k (i wcale nie było to kucie) wprawiło mnie w osłupienie, i aż się wzdrygnęłam na krześle, nie będąc przygotowaną na ten emocjonalny wyrzut. Na słowa, że miłość wiele rzeczy wybacza, ale jednak nie wszystko, to na to wszystko zmarszczyłam znacząco brwi, unosząc gwałtownie ramiona, nie mając pojęcia, do czego może pić. - Ale co ja ci takiego zrobiłam, że nie możesz mi wybaczyć? - spytałam z autentycznym przejęciem, bo zrozumiałam, że jakąś straszną przykrość mu sprawiłam. Pytanie tylko, co takiego, bo jeżeli rzeczywiście tak było, to z całą pewnością zrobiłam to nieumyślnie. Po co miałabym to robić, skoro w końcu wychodziliśmy na prostą i miało być dobrze? A teraz jeszcze to jego oziębłe spojrzenie. Zaczynałam się obawiać nie na żarty. Fajny jest? Lepszy niż ja? Znów zmarszczyłam czoło, próbując się w kierunku Huberta przysunąć. - Ale kto? - rzuciłam od razu, widząc, jak niepotrzebnie się nakręca, zapominając chyba o tym, gdzie się znajdowaliśmy. Orientacyjnie rozejrzałam się dookoła, czy nie ma w pobliżu nikogo, kto mógłby tej rozmowie się przysłuchiwać, i wtedy właśnie Hubert włączył galerię w moim telefonie, gdzie jak byk widniała... no cóż, naga fotka jego kuzyna. Nim zdążyłam powiedzieć cokolwiek w ramach wytłumaczenia, Hubert z powrotem się nakręcił, rzucając osądami, które absolutnie nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości, bo... no, owszem, Łukasz sam z siebie wysłał mi swoje zdjęcie, ale to nie było tak, jak Hubi myślał, prawda? - To nie tak jak myślisz, Hubert - te słowa musiały ujrzeć światło dzienne, co jak co, wypowiadając je, głośno westchnęłam, kładąc dłonie na swoich kolanach i zastanawiając się, od czego tu w ogóle zacząć, jeżeli chodziło o wytłumaczenie i przybliżenie mu, skąd fotka jego kuzyna bez ubrań widniała na ekranie mojego telefonu. - Ciężko to wszystko wytłumaczyć, ale... ta fotka znalazła się tutaj całkiem przypadkiem - nie no, Anka, zajebiście ci idzie, ma to wszystko sens, jedziesz dalej. - Łukasz mi ją wysłał, ale w ramach rekompensaty za to, że on widział mnie nago i... No, ja pierdolę - nie mogłam totalnie zebrać myśli i jakoś sensownie ubrać tego, co chciałam chłopakowi powiedzieć, przede wszystkim, żeby go uspokoić, w słowa, więc jeszcze raz wzięłam głęboki oddech, przecierając dłońmi zażenowaną zaistniałą sytuacją twarz. - Pamiętasz, jak ci pisałam, że te fotki, w sensie... te moje, nie? Miały być tylko i wyłącznie dla ciebie - spojrzałam na bruneta, zakładając długie włosy za ucho. - Okazało się, że widział je Łukasz. Nawet dwukrotnie. Już nie wnikam, gdzie i kiedy, po prostu... Po prostu stwierdził, że będziemy kwita, jak wyśle mi swoje i... - przerwałam na moment, przełykając ślinę - i tak naprawdę nie wiem, po co zapisałam ją w galerii. Chyba po to, żeby mieć pewność, że ja też mam coś na niego, że mam haka, w razie, gdyby chciał w jakiś sposób wykorzystać te moje i... no, nie wiem, nie znam go dobrze i nie wiem, do czego byłby zdolny, tak? - rozłożyłam bezradnie ręce, bo rzeczywiście miałam pojęcia, czy niedługo moje zdjęcie zostanie wywieszone gdzieś w szkole, czy wrzucone na wykop. Najgorzej takie życie w niepewności prowadzić. - Natomiast, Hubert... - odważyłam się spróbować chwycić go za drżącą dłoń, co, mam nadzieję, że mi się udało, splatając ze sobą nasze palce - nie pozwolę ci wierzyć, że ja coś z twoim kuzynem, bo... bo to ciebie kocham. CIEBIE, słyszysz? - uniosłam wysoko brwi, licząc, że na mnie spojrzy, bo, halo, uzewnętrzniałam się tu przed nim, tak? I nie chciałam, żeby pozostawiał to bez komentarza. Fakt nieistniejącej konwersacji z drugim Jasińskim totalnie wypadł mi z głowy, więc nie zdążyłam się do niego jeszcze ustosunkować, bo w pierwszej kolejności musiałam w ogóle sprawdzić, czy w cokolwiek wierzy, tak? - Przecież nie zrobiłabym ci takiego świństwa, Hubert - szepnęłam. - Ja taka nie jestem - zapewniłam, nie wiedząc nawet, jakie doświadczenia chłopak ma ze swoją eks. Oh, well, well...
https://selkiewo.forumpolish.com/t430-hubert-jasinskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t455-thcjuszek-duzy-buszek#1480https://selkiewo.forumpolish.com/t456-hubii#1481https://selkiewo.forumpolish.com/f129-pietro-czwarte-m-29https://selkiewo.forumpolish.com/t463-thcjusz
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Sro Gru 08, 2021 12:55 am
Hubert Jasiński*
Hubert Jasiński*
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez Ankę słowem, coraz mniej chciało mi się wierzyć, że ta cała sytuacja to był czysty przypadek i naprawdę nic nie łączy ją z moim kuzynem. Mimo że pierwsze dwa pytania totalnie zlałem, nie chcąc wytrącać się z tak zwanego nakręcania się, to swoje wiedziałem. Laski zawsze na początku udają, że zupełnie nie wiedzą, o co chodzi, po czym nagle, jak dostają jasne i klarowne dowody na swoją winę, wszystko sobie magicznie przypominają. Tak też było i w przypadku Anki, która, nie różniąc się niczym od swojej poprzedniczki, której imię zaczyna się na literę L, użyła uniwersalnego zdania to nie tak jak myślisz, Hubert. Mhm. Później następne, że fotka znalazła się przypadkiem w jej galerii, no. A może to jakiś wirus był albo błąd w oprogramowaniu iphone’a, że losowym osobom wrzucał do galerii nagie foty mojego kuzyna? Cóż, niejedna panna byłaby wniebowzięta takim zajściem, Anka być może też była zadowolona, tylko teraz próbowała mi wmówić, że jest inaczej? Sprawa kolejna, jakim cudem Łukasz mógł widzieć moją dziewczynę nago? Chociaż z drugiej strony, jeśli widział tylko tę nagość z fotki, którą przez kilka dni miałem ustawioną na tapecie, to okej, to jeszcze byłem w stanie zrozumieć. Siedział przecież często obok mnie, gapiąc mi się w ekran, więc mógł widzieć, ale kurwa, przepraszam bardzo, jaka rekompensata? Z jednej strony, to nawet mi się już ust nie chciało otwierać, żeby w jakikolwiek sposób komentować to, co mówiła Domańska, ale kiedy chwyciła mnie za dłoń i splotła nasze palce, to… nie, nie cofnąłem dłoni. I, co więcej, spojrzałem prosto w oczy Anki, kiedy mówiła, że mnie kocha, czując, jak serce zaczęło na nowo przyspieszać, jakby cieszyło się, że może w końcu będzie biło jednym rytmem z sercem Anki. Ale niestety, tak nie będzie. Bo słowa to jedno, a czyny to drugie i na bazie doświadczeń, które zbierałem od jakiegoś czasu, wiedziałem, że nie mogę przytaknąć, powiedzieć, że przecież nie wierzę, żeby cokolwiek łączyło ją z innym. -Mówisz, że ta fotka znalazła się zupełnie przypadkiem w twojej galerii, tak? Tak samo, jak przypadkiem nie masz w telefonie żadnych konwersacji z Łukaszem?- serio, byłem w szoku, jak spokojnie prowadziłem tę rozmowę. Nie wiem, czy to resztki alkoholu, jakie miałem w organizmie powstrzymywały mnie od eksplozji, czy może boleśnie łamiące się na pół serce, co zabierało mi tyle energii, że nie miałem już siły krzyczeć i się wkurwiać? -Na niego haki w postaci nagiego zdjęcia nie działają. On podobne wrzuca normalnie na instagrama, więc i tak mnóstwo ludzi widziało go bez ciuchów. Ale jest różnica w tym, jak wrzuca coś takiego na ig, a jak wysyła bezpośrednio do ciebie- bo w tym momencie mogłaby mi zarzucić, że podobną fotkę widziała u niego na profilu i co z tego? Że to bez znaczenia, ale kurwa… naprawdę, to była znacząca różnica, czy ktoś wrzucał świadomie do sieci swoją nagość uwiecznioną na zdjęciu, czy wysyłał do tej jednej, konkretnej osoby, chcąc wzbudzić w niej wiadomo jakie emocje albo chcąc tym coś uzyskać. A tym czymś było nic innego, jak kucie. -I gdyby chciał wykorzystać te twoje fotki, to po pierwsze, musiałby je mieć u siebie na telefonie, co raczej jest niemożliwe, a po drugie, gdyby to zrobił, to miałby do czynienia ze mną- jak słusznie zauważyłem, miałby, w czasie przeszłym, bo od teraz już chyba Anka nie jest drugą literą mojego ja, tylko bardziej tego łukaszowego. Nie będę ukrywał, że to boli jak cholera.
I tutaj dochodzimy do ostatniego stwierdzenia, jakie padło w przeciągu kilku minut z ust Anki, a mianowicie ja taka nie jestem. Znów, można powiedzieć, książkowy przykład, kiedy dziewczyna chce pokazać swoją wyjątkowość względem chłopaka, próbując mu udowodnić, że znacząco wyróżnia się na tle innych dziewcząt. Są przypadki, kiedy chłopcy połykają haczyk i wierzą dziewczynie, ale ja… -Już to kiedyś słyszałem…- mruknąłem, dopiero teraz cofając dłoń. Oddałem też Ance telefon, po czym obie dłonie schowałem do kieszeni szarej bluzy. -i wtedy obiecałem sobie, że już nie dam się w ten sposób oszukać żadnej dziewczynie, ale jak widać, nie wyszło mi- prychnąłem, śmiejąc się z własnej głupoty, po czym pociągnąłem nosem, bo jakoś tak… katar miałem, nie? A te łzy w kącikach oczu to właśnie od ów kataru były, bo wcale nie zbierało mi się na płacz. -Zdrada i kłamstwo to najgorsze, co można wyrządzić drugiej osobie. Szczególnie, kiedy ta osoba zaczyna czuć coś więcej, niż zwykłą sympatię- pokiwałem głową, po chwili decydując się wstać i pomaszerować w stronę okna, by następnie je uchylić i zaciągnąć się mocno świeżym, lecz i mroźnym już powietrzem. -Poprzednią też kochałem, zresztą wiesz o tym, bo ci mówiłem wcześniej. Ale za to nie wiesz o tym, że ukrywała przede mną swojego drugiego faceta, o czym dowiedziałem się zupełnie przypadkiem… i  kiedy poszedłem się z nią spotkać po raz ostatni, mówiła mi dokładnie to samo, co ty. Że to nie tak, jak myślę, że ciebie kocham i ja taka nie jestem. I wiesz co? Nawet chciałem jej wybaczyć w pewnym momencie, ale… nie potrafiłem przeskoczyć strachu przed tym, że nadal mnie będzie okłamywać. Że nie będę jej jedynym facetem i jedyną miłością, że nie będzie ze mną szczera aż do bólu. Że zawsze będę się bał, że w końcu przyjdzie taki moment, kiedy mnie zostawi na rzecz tego drugiego. I teraz widzę, że mam powtórkę z rozrywki, chociaż wcale tego nie chciałem. Kocham cię, Anka i myślałem, że od teraz wszystko się ułoży, ale… ale ja tak nie potrafię- kurwa, nie spodziewałem się,  że aż tak się przed nią otworzę, ale z drugiej strony to chyba dobrze. Przynajmniej teraz będzie wiedziała, jak się czuję i dlaczego na słowa ja taka nie jestem, nie rzucam jej się na szyję i nie mówię, że nic się nie stało. A skoro dokonała wyboru, to nie pozostaje mi nic innego, jak usunąć się w cień i życzyć jej wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, tak? Mimowolnie też zerknąłem w stronę rodziców Anki, czy czasem nie rozmawiają z jakąś pielęgniarką bądź lekarzem na temat Igi i Hanki, ale póki co, sytuacja była bez zmian. A szkoda, bo chyba wolałem usłyszeć, że z dziewczynami wszystko okej, po czym móc wrócić do domu i zaszyć się na materacu, pod kołdrą, z alkoholem w dłoni na najbliższe kilka dni.
https://selkiewo.forumpolish.com/t926-anka-firankahttps://selkiewo.forumpolish.com/f30-focza-2https://selkiewo.forumpolish.com/t927-ankaskakanka
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Pią Gru 10, 2021 6:19 pm
Anka Domańska
Anka Domańska
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
Nie no, koniecznie musiałam oddać mój telefon do naprawy, bo skoro istniało jakieś wadliwe oprogramowanie, które wrzucało ludziom do galerii nagie fotki Łukasza Jasińskiego, to ja na bank byłam jedną z tych ofiar. Żarty żartami, oczywiście, ale Hubert dawał po sobie wyczuć, że ani trochę nie wierzy w ani jedno moje słowo zapewniające go, że z jego kuzynem nic a nic mnie nie łączy. Znów pojawiło się to pytanie o puste konwersacje z młodszym Jasińskim i... już nawet otworzyłam usta, żeby się wytłumaczyć, ale znów to chłopak zabrał głos, tłumacząc mi, że takie fotki to żaden hak na jego kuzyna. - Hubert, ale mnie nie obchodzi, ile osób widziało go nago, bo nie chcę być jedną z nich. A już tym bardziej, co wrzuca na Instagram, bo go nie obserwuję i nie mam zamiaru tego zmieniać - skrzywiłam się, słysząc, jak od razu zakłada, że jestem na bieżąco z feedem Łukiego. Może i raz obejrzałam jego fotki z ciekawości, kiedy poznaliśmy się w klasie, dobra, ale to się nie liczyło, tak? - To mu to powiedz! - zareagowałam trochę zbyt wybuchowo niż planowałam, kiedy wytknął mi różnicę między wrzucaniem półnagich zdjęć na portale społecznościowe a wysyłaniem ich dziewczynom, w dodatku zajętym dziewczynom choć jak tak dalej pójdzie, to już do nich zaraz należeć nie będę, przez co spojrzała w naszym kierunku jedna z przechodzących przez korytarz pielęgniarek. Poskutkowało to tym, że moje policzki momentalnie zarumieniły się, a ja sama skuliłam się lekko na krześle, starając nie rzucać w oczy, bo szpital był chyba ostatnim miejscem, w którym powinniśmy się byli kłócić. Szczególnie, że kilka metrów dalej Iga rodziła moją siostrzenicę, a rodzice dostawali zawału. - Nie chcesz, to nie wierz, ale ja już mu powiedziałam, że nie życzę sobie takich fot. I niech lepiej znajdzie sobie taką, która będzie zainteresowana - powiedziałam trochę od niechcenia, opierając się i krzyżując ręce na klatce piersiowej, widząc, że moje słowa i tak nie przynoszą oczekiwanego skutku, bo Hubert był uparty jak osioł i na siłę chciał udowodnić mi, że mam z jego kuzynem romans. - Raczej - prychnęłam, kręcąc głową na boki, powtarzając jego słowa. Tym razem to ja miałam wzrok wbity w ścianę naprzeciwko, przygryzając nerwowo wargi. - Ty się naprawdę nie domyśliłeś, że jak spałeś najebany na kanapie, to Łuki miał dostęp do twojego telefonu i robił z nim co chciał? - zmarszczyłam czoło, patrząc na niego kątem oka zza przymrużonych powiek. Miałam ochotę dodać coś jeszcze na temat tego, że ten alkohol to jakoś nieszczególnie sprzyja naszemu związkowi, bo ilekroć ktoś z nim przesadzi, to dzieją się niewyjaśnione, komplikujące nam życie rzeczy, ale tym razem, uwaga, ugryzłam się w język. Szkoda, że przy krótkodystansowcu tak nie potrafiłam. Mimowolnie natomiast przeszedł mnie dreszcz, kiedy rzeczywiście uświadomiłam sobie, że Łukasz może być w posiadaniu moich półnagich zdjęć, nie mając pojęcia, co może z nimi zrobić. Odwróciłam z powrotem wzrok, dywagując, czy to jest już ten czas, kiedy mogę zacząć płakać z bezsilności, czy jeszcze mam się chwilkę wstrzymać i... Już to kiedyś słyszałem. A, ok. a więc to już czas. Zwłaszcza, kiedy zaczęły padać teksty o kłamstwie i oszustwie, co niewyobrażalnie mnie raniło, bo... - Ja pierdolę, Hubert, przecież ja cię nie oszukałam - odparłam żałosnym, łamiącym się głosem, a kiedy chłopak wstał z miejsca, jeszcze żałośniej próbowałam go przy sobie zatrzymać, bo nie mogłam znieść widoku, kiedy odchodził. Nawet, jeżeli ograniczało się to do podejścia pod okno, to momentalnie odczułam jego brak na krześle obok. Do tego stopnia, że nawet nie wiem kiedy moje policzki znów nabrały szkarłatnego odcienia, a oczy powolutku, bardzo powolutku zaczęły napełniać się łzami, gdy z każdym kolejnym słowem porównywał mnie do swojej byłej. Tej przeklętej, cholernej byłej, która, jak się okazało, najwyraźniej przez dłuższy czas waliła go po rogach, co oczywiście ukrywała, aż Hubi na własnej skórze nie przekonał się, jak owinęła go sobie wokół palca. I wszystko spoko, ja naprawdę rozumiałam, że może mieć traumę po rozstaniu z Tycką, bo kochał ją, bo został zraniony, bo rozstali się w nienajlepszych stosunkach, ale... dlaczego to ja musiałam teraz z tego powodu cierpieć, co? Nie sądziłam, żebym na to zasługiwała. Zwłaszcza, że byłam wobec Huberta od samego początku związku bardziej niż fair, bo... chyba nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym odjebała coś, mniej lub bardziej świadomie, co by go zabolało i złamałoby mu serce, tak? Nigdy.
Wysłuchując jego słów do końca, wstałam na równe nogi, biorąc głęboki oddech i podciągając nosem, bo, kto by pomyślał, mi też zachciało się beczeć i nie mogłam w żaden sposób tego powstrzymać. - Wiesz co, Hubert? - spojrzałam na niego, przełykając ślinę i czując, jak bezwładne robi się moje ciało, jakby autentycznie ręką odjął mi jakiekolwiek siły do życia. - Szkoda, że przez te twoje zjebane eks to ja startuję z przegranej pozycji, mimo że absolutnie nic złego nie zrobiłam, ale... - pokręciłam głową, patrząc w podłogę - ale skoro ty tak nie potrafisz, to... - tutaj urwałam, nie będąc w stanie wydusić z siebie dalszej części, bo... bo co tak naprawdę co miałam mu powiedzieć? W takim razie darujmy sobie? Dajmy sobie spokój? Oszczędźmy sb nerwów? Nie chciałam, aby którakolwiek z tych odpowiedzi była początkiem naszego końca. Bo ja tego końca, w przeciwieństwie do Huberta, wcale nie chciałam. - Ale zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, odpal sobie, proszę, naszą rozmowę na messengerze. Tyle, że na moim telefonie - dodałam zrezygnowana, machnąwszy ręką w kierunku kieszeni jego bluzy, bo zakładam, że tak właśnie znajdował się mój Iphone'a, którego mi wcześniej nie zwrócił. - Na twoim może brakować kilku istotnych wiadomości - dorzuciłam jeszcze bez dalszych tłumaczeń, praktycznie już na niego nie patrząc, bo właśnie odwracałam się na pięcie w poszukiwaniu łazienki, w której miałam się przed powrotem do rodziców ogarnąć, zahaczając jeszcze o dwór, gdzie zapaliłam papierosa, trzęsąc się z zimna i pozwalając, aby łzy strumieniami spływały po moich policzkach, by móc potem powiedzieć, że to przecież łzy szczęścia na powitanie Hanki, tak? Ta... Problem w tym, że nie byłam tylko pewna, czy dzisiaj cokolwiek jeszcze będzie w stanie mnie ucieszyć, skoro serce miałam już skutecznie złamane na pół. Hubert miał rację, miłość nie jest i nigdy nie będzie prosta.
https://selkiewo.forumpolish.com/t430-hubert-jasinskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t455-thcjuszek-duzy-buszek#1480https://selkiewo.forumpolish.com/t456-hubii#1481https://selkiewo.forumpolish.com/f129-pietro-czwarte-m-29https://selkiewo.forumpolish.com/t463-thcjusz
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Pią Gru 10, 2021 8:08 pm
Hubert Jasiński*
Hubert Jasiński*
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
Szczerze mówiąc, nie wiem, czy teraz jest sens oddawać telefon do naprawy. Nie chcę spojlerować dalszej części posta, ale obawiam się, że lada moment Anka może być znów wolna i nikt nie będzie jej zabraniał oglądać nagich facetów, ani na zdjęciach w sieci ani też na żywo, więc taki wirus może okazać się całkiem pożyteczny podczas samotnych wieczorów, prawda? -Nie chcesz być jedną z nich, ale już jesteś taką osobą, bo widziałaś. Zresztą, nie mam zamiaru ci tego więcej wypominać, tylko po prostu mówię ci, że nagość dla niego to norma - wzruszyłem lekko ramionami. Cóż, chyba lepiej, żeby wiedziała takie rzeczy, nie? Że Łukasz nigdy nie należał do wstydliwych i gdyby mógł, to by paradował bez ciuchów na co dzień, po ulicy i nawet by się nie speszył, gdyby jakaś panna spojrzała tam, gdzie wstyd publicznie się patrzeć. -Powiem mu, bo i tak przecież będę musiał z nim pogadać - kiwnąłem głową, chociaż zdziwił mnie fakt, że Domańska podniosła głos, co wywołało zainteresowanie ze strony pielęgniarki. Chociaż, sądząc po serialu Szpital, to takie kłótnie były normą, tak jak i bójki i inne rodzinne dramy, więc pani pielęgniarko, co pani taka zdziwiona? W każdym razie, wracając do mojego kuzyna to tak, będę musiał z nim w najbliższym czasie porozmawiać, tylko obawiam się, że nasze spotkanie nie skończy się jedynie na słownych przepychankach, wytykania sobie błędów i zarzutach z mojej strony odnośnie do próby uwiedzenia mojej dziewczyny. Pytanie tylko, który z nas wyląduje na ostrym dyżurze.
Oj, z pewnością znajdzie sobie taką, która będzie zainteresowana codzienną dostawą tego typu fotek, nie martw się, Anka. Tylko obawiam się, że Łukasz nie odpuści, bo nazwisko Jasiński do czegoś zobowiązuje, nie? Do czegoś, czyli do bycia upartym i popierdolonym. Mimo wszystko znów pokiwałem głową, bo tak, nie chciałem i nie wierzyłem. I szczerze mówiąc, miałem już powoli dość tej rozmowy, bo według mnie do niczego nie prowadziła. Anka upierała się przy swoim, ale ja i tak nie potrafiłem odpuścić, bo to, co zobaczyłem za mocno siadło mi na bani i z każdą chwilą coraz bardziej sobie wkręcałem, że nic z tego nie będzie, bo ona na pewno kłamie, jak każda inna laska, przez którą cierpiałem. -Co? - w pierwszej chwili nie załapałem o co jej chodzi i przede wszystkim, skąd wiedziała, że byłem aż tak najebany, ale... wtedy przypomniałem sobie, że przecież dziś, przed wyjazdem do szpitala o tym gadaliśmy. -Miałem przez cały czas telefon przy sobie, w kieszeni - bo byłem na sto pro pewny, że właśnie tak było. I w ogóle nie dopuszczałem do siebie myśli, że Łukasz mógłby wziąć mój telefon i sobie pisać z Domańską. Chwilę później znów padły słowa, że mnie nie oszukała. Mhm, bo ona jest jakąś nie wiem, niepokalaną najświętszą Anką z Foczej, ze złotą aureolą nad głową i przenigdy nikogo by nie oszukała. Naprawdę, dałem się na to nabrać kilka razy i gdyby nie wcześniejsze sytuacje z laskami, to pewnie bym jej teraz uwierzył na słowo. Bo kochałem ją całym sercem; sercem, które teraz znów krwawiło i nie wiem, czy jakiekolwiek lekarstwo byłoby w stanie skleić i wyleczyć tę bolesną ranę. A kiedy nagle zerwała się z krzesła i się do mnie zwróciła, odwróciłem w jej stronę głowę, czekając na to, co ma mi do powiedzenia, licząc przy tym, że nie będzie to kolejna próba tłumaczenia się, która zresztą i tak nie przyniesie skutku. Ale... nie tym razem chociaż jednak częściowo tak, by znów podkreśliła, że nic nie zrobiła, heh. Ale pomijając pierwszą część zdania, to ta druga mnie nieco bardziej zaintrygowała, dlatego zmarszczyłem brwi, kiedy nagle przerwała. -To co? No dokończ, skoro zaczęłaś - ale nie dokończyła, bo nwm, nie miała w sobie tyle odwagi? Być może. Dlatego to ja postanowiłem przejąć pałeczkę. -To rozstańmy się, skoro i tak nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać, nie kłócąc się przy tym. Czasami sama miłość niestety nie wystarcza... - westchnąłem, chcąc znów odwrócić się w stronę okna, jednak Anka miała mi jeszcze coś do powiedzenia. Zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, tylko że ja już tę decyzję podjąłem. -Nie będę nic odpalać na twoim telefonie - powiedziałem praktycznie od razu, bo serio, nie chciałem już widzieć niczego, co znajdowało się na telefonie Domańskiej i nawet sięgnąłem do kieszeni, by wyjąc iphone'a i jej go oddać, ale blondynka odwróciła się do mnie tyłem i zniknęła tak szybko, że nawet nie zdążyłem nic dodać. Czyli, podsumowując, zostałem sam na szpitalnym korytarzu (nie licząc starych Domańskich po drugiej stronie), z ankowym telefonem w łapie i... no kurwa, zajebiście. Stałem tak jeszcze przez chwilę, co rusz ocierając nerwowo dłonią łzy spływające mi po policzkach, jednak po kilku minutach stwierdziłem, że nic tu po mnie. Tylko problem był taki, że nie mogłem wyjść ze szpitala, bo nie będę wiedział co z Hanką i Igą, dlatego postanowiłem zaszyć się w kiblu znajdującym się nieopodal sali, pod którą stali rodzice Anki i Ernesta. Mimo wszystko miałem nadzieję, że byli na tyle przejęci całą tą sytuacją z porodem, że mnie nie zauważyli. A kiedy już w ów kiblu byłem, usiadłem sobie pod ścianą i nucąc sobie piosenkę kuzyna Endrju bediego jesteś ładniejsza niż na zdjęciach, bo tak, wyciągnąłem z kieszeni telefon mojej byłej dziewczyny. Wahałem się, czy faktycznie przejrzeć naszą rozmowę na messengerze, ale... ostatecznie przez dłuższy czas wpatrywałem się w czarny ekran i nie odważyłem się odblokować urządzenia. Cholera, Iga, wydawaj szybciej Hankę na świat, co? Bo musiałem stąd w końcu wyjść, bo inaczej ocipieję.
https://selkiewo.forumpolish.com/t926-anka-firankahttps://selkiewo.forumpolish.com/f30-focza-2https://selkiewo.forumpolish.com/t927-ankaskakanka
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Pią Gru 10, 2021 9:39 pm
Anka Domańska
Anka Domańska
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
Tak jak przewidywałam, na nic były moje tłumaczenia, starania, zapewnienia, że do niczego między mną a Łukaszem nie doszło. Ba, myśmy się nawet poza szkołą nie widzieli, a ta rozmowa, w czasie której stałam się nieszczęśliwą posiadaczką jego półnagiej fotki, była czystym przypadkiem, w dodatku spowodowanym nadużyciem alkoholu przez starszego Jasińskiego, czego nie miałam zamiaru mu więcej wypominać. Już nie. Nie sądziłam, że spotkanie kuzynów ma należeć do takich, gdzie następnego dnia mogą nie zostać poznani przez własne matki, bo... skoro Hubertowi przestało już na mnie zależeć, co zresztą skutecznie okazywał każdym słowem i czynem, dlaczego miałby do Łukasza wyskoczyć z łapami, co? Zwłaszcza, że nagość dla niego to norma, tak? Nie powinno więc być dla Huberta zaskoczeniem zachowanie kuzyna. Co jak co, ale przez tyle lat powinien chyba przywyknąć.
- Jasne, jasne - odburknęłam odnośnie tego, jakoby brunet telefon miał cały czas w kieszeni podczas tego rekreacyjnego upijania się z kuzynem, unosząc wysoko brwi i kiwając bez przekonania głową. Moje usta wykrzywił grymas, bo doskonale wiedziałam przecież, że wcale tak nie było. No, chyba że to Hubert pisał te wszystkie wiadomości i poddawał mnie testowi, tak? To by dopiero było popierdolone na maksa... Zacisnęłam mocniej wargi, kiedy wywołał mnie do odpowiedzi, lecz zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Hubi sam wyszedł z inicjatywą, bezpardonowo proponując.... zakończenie tego związku. Ot tak. Tak po prostu. Bez zbędnych sentymentów, pożegnań, podziękowania za współpracę. To rozstańmy się. Poczułam niekontrolowane ukłucie w brzuchu, bo serce już dawno odmówiło posłuszeństwa, a łzy po policzkach zaczęły spływać jakby szybciej. Na zmianę robiło mi się zimno i gorąco, gorąco i zimno, dlatego nie byłam nawet pewna, czy za kilka sekund zemdleję, czy dostanę zawału jak rodzice po drugiej stronie korytarza. Wiedziałam tyle, że jak najszybciej muszę stąd wyjść, bo w przeciwnym wypadku się uduszę. - Więc to koniec? - wydukałam resztą sił, czując, że nawet przełknięcie śliny sprawia mi w tym momencie ogromny ból, który i tak chyba był niczym w porównaniu do tego, co odczuwało całe moje ciało. Każdy jego milimetr. Czy chciałam usłyszeć odpowiedź twierdzącą? Oczywiście, że nie. Czy potrzebowałam usłyszeć tę odpowiedź, nawet jeżeli byłaby ona twierdząca, na głos? Zdecydowanie tak. Więc kiedy Hubert zdecydował się wziąć sprawy w swoje ręce i uczynić honory, ja bez dalszego ciągnięcia rozmowy wyszłam na zewnątrz, powłócząc za sobą nogi, których nie miałam nawet sił podnosić. Racząc się na dworze papierosem, po raz kolejny ostatnio poczułam się, jakbym grała w jakimś popierdolonym filmie. Myśląc o tym, ostatecznie spaliłam nawet dwa szlugi, w nosie mając, czy rodzice ode mnie wyczują, bo... tak w sumie, to w tym momencie naprawdę wszystko mi było jedno. Nawet szlaban do końca roku mogłam dostać, bo... skoro nie miałam już chłopaka, to gdzie niby miałabym wychodzić? No właśnie. Nie potrafiąc dojść do siebie na zewnątrz budynku, ani tym bardziej uporządkować myśli, postanowiłam tym razem udać się do łazienki na piętrze, gdzie tym razem naprawdę musiałam się już ogarnąć. To miał być wspaniały dzień, który cała nasza rodzina zapamięta na zawsze, problem tkwił jednak w tym, że moje wspomnienia prawdopodobnie znacznie odbiegać będą od tego, co utkwi w pamięci moim rodzicom, czy Erniemu chociażby. Boże, gdyby on się tylko dowiedział, co właśnie na szpitalnym korytarzu się rozegrało...
Głęboko wzdychając, wparowałam do kibelka, po drodze dostrzegając z drugiego końca korytarza, że Jasiński najwyraźniej się zmył. Cudnie, sytuacja go przerosła, więc postanowił spieprzyć, znakomicie wręcz. Znów w głowie słyszałam jego głos, kiedy mówi, żebyśmy się rozstali, kiedy patrzy na mnie z takim niewyobrażalnym rozczarowaniem... Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu, a ja, próbując unormować oddech, stanęłam przed lustrem, wpatrując się w swoje żałosne odbicie, jednak... to wcale nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać. Będąc przekonana, że jestem kompletnie sama w pomieszczeniu, tak zachłannie próbowałam przez głośny płacz i łzy nabrać do płuc powietrza, że praktycznie się dusiłam. Ból w klatce piersiowej również stawał się nie do zniesienia, zwłaszcza, że nie potrafiłam się za żadne skarby uspokoić. Przestałam już nawet myśleć o tym, co przeżywała teraz Iga, bo... byłam skłonna przyrzec, że mnie bolało sto razy bardziej. I kiedy jakimś cudem moje płuca zaczęły ze mną minimalnie współpracować, a ja przestałam czuć, że bez dopływu tlenu zaraz odlecę na dobre, przytrzymałam się ściany wyłożonej zimnymi kafelkami, po których lekko się osunęłam, koniec końców siadając tyłkiem na podłodze, głowę odchylając do tyłu na tyle, by zetknęła się ze ścianą, z zamkniętymi oczami wypuszczając powietrze przez usta i... pewnie spędziłabym w takiej pozycji kolejne trzydzieści minut, może nawet dłużej, kontemplując nad swoim beznadziejnym życiem, gdybym nie spostrzegła, że... w łazience nie jestem sama. - Ja pierdolę - wymsknęło mi się w pierwszej kolejności, kiedy szeroko otworzyłam oczy i podciągnęłam nosem, od razu czując wstyd, w jakim stanie przyszło siedzącemu pod kaloryferem Hubertowi mnie oglądać. W końcu nie doszliśmy (i pewnie już nie dojdziemy w żaden sposób, heh) w związku do takiego etapu, w którym całkowicie porzuciłabym wszelkie kompleksy i wiadomą niepewność siebie, i pozwalała oglądać się w każdej sytuacji, niezależnie od tego, jakbym wyglądała i co takiego robiła. - Idź sobie, Hubert, to damska toaleta - wykrztusiłam, czując, że po raz kolejny chce mi się płakać, przez co szybko oparłam na zgiętych w kolanach nogach skrzyżowane ramiona, a na nich kolejno układając głowę, twarzą w dół, aby nie mógł mnie w tym stanie oglądać, bo... wcale nie musiał wiedzieć, jak mocno i boleśnie to przeżywam, tak? Zwłaszcza, że przecież dla niego to ja byłam tą, która oszukała i zdradziła, więc... w gruncie rzeczy, to w jego oczach wcale nie powinnam była czuć teraz skruchy. Powinnam była za to otwierać szampana, cieszyć się życiem i szukać kolejnej ofiary, czyż nie? No... niedoczekania. - Chyba już wszystko sobie powiedzieliśmy - wydusiłam jeszcze, jednak mój głos był stłumiony, jako że pozycji, Boże broń, nie zmieniałam. Nie wyczuwając lecz żadnego ruchu z drugiego końca maluśkiej łazienki, którą powinien już dawno opuścić, wychyliłam leciutko twarz zza mocno zaciśniętych przedramion, patrząc na chłopaka zapłakanymi oczami. - Erni da ci znać, jak Hanka się urodzi, nie musisz tu z nami siedzieć - i sprawiać bólu wyłącznie swoją obecnością, której będzie mi brakowało jak cholera przez najbliższe kilka tygodniu, jak nie miesięcy. Do tematu konwersacji z Łukaszem nie zamierzałam już powracać, bo... po przeczytaniu jej, w razie, gdyby Hubert zmienił decyzję, pewnie dowiedziałabym się o tym wraz z przekroczeniem progu tej łazienki, prawda? Tymczasem... tymczasem wszystko, absolutnie wszystko, było do dupy i wcale się nie zanosiło, aby cokolwiek miało się poprawić. Ten dzień mogła polepszyć już tylko Hania Domańska.
https://selkiewo.forumpolish.com/t430-hubert-jasinskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t455-thcjuszek-duzy-buszek#1480https://selkiewo.forumpolish.com/t456-hubii#1481https://selkiewo.forumpolish.com/f129-pietro-czwarte-m-29https://selkiewo.forumpolish.com/t463-thcjusz
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Pią Gru 10, 2021 10:24 pm
Hubert Jasiński*
Hubert Jasiński*
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
Tak, to był koniec naszego krótkiego związku, który według niektórych w ogóle nie miał racji bytu i... może Erni faktycznie miał rację z tym, że sióstr ziomków się nie tyka? Weźmy przykład Maksa i Marty... u nich to się nawet nic dobrze nie zaczęło, a już odeszło w niepamięć. O Adasiu i Lence to chyba oficjalnie nikt nic nie wiedział (chyba, że się mylę, to sory), to nie będę przytaczał ich sytuacji, ale kolejnym przykładem może być Anka i ja, czyli jej niewinność kontra moje zjebane podejście do miłości i strach przed rozczarowaniem się. Wiem, Domańska nie zasłużyła na takie traktowanie i może po prostu będzie lepiej, jak znajdzie sobie za jakiś czas normalnego chłopaka, który będzie o nią dbał i nie odstawiał takich cyrków jak ja.
Liczyłem na to, że aż do narodzin Hanki pozostanę w łazience sam. Swoją drogą, nawet nie zdawałem sobie sprawy z faktu, iż jest to łazienka damska, bo nigdy nie byłem dobry w te kółka i trójkąty i jak mi się chciało lać, to wchodziłem do byle jakiej toalety (z reguły trafiałem za tłumem do męskiej mimo wszystko) i tyle, ale tym razem nie pykło i na domiar złego, po upływie kilkunastu minut siedzenia na zimnej posadzce i wpatrywania się pusto w czarny ekran nie mojego zresztą telefonu, swoją obecnością zaszczyciła mnie panna Domańska. Co zabawne, początkowo nawet nie zwróciła na mnie uwagi, więc przez moment było mi dane obserwować to, jak próbowała się uspokoić i dojść (heh) do siebie po tym, co powiedziałem jej niedawno na korytarzu. Nie był to najprzyjemniejszy widok, bo o wiele bardziej wolałem oglądać ją uśmiechniętą albo napaloną tak jak podczas mojego ostatniego nocnego pobytu u niej w pokoju. Kurwa... chciałbym wrócić do tamtej nocy, w sumie bardziej do tamtego poranka, bo mam wrażenie, że tak na serio zaczęło się jebać od momentu, kiedy obraziłem się za krótkodystansowca... wtedy też padło kilka słów za dużo, a rzecz jasna, moja duma nie pozwalała mi do niej napisać i podjąć próbę pogodzenia się. W ogóle, chyba powinienem popracować nad swoimi emocjami i chorą zazdrością, bo sytuacji z pociągu z Sopotu też nie powinno być i... dziwił mnie fakt, że Anka kochała mnie mimo wszystko. Pomimo mojego trudnego charakteru, pomimo tego, że ja wielokrotnie grałem przed nią tego, któremu wcale na niej nie zależy. -Nie obchodzi mnie, czy damska czy niedamska - odpowiedziałem znów wracając wzrokiem na jej telefon, by przypadkiem nie zauważyła, że się jej przyglądałem, szczególnie, że chyba nie powinienem tego robić. Ona płakała, ukrywając przede mną twarz. Ja też płakałem, bo łzy wciąż spływały mi po policzkach, ale nawet nie miałem siły, by znów je wycierać. Zresztą, po co miałbym to robić, skoro za kilka chwil znów będę miał mokre policzki? -To, że siedzimy w jednym pomieszczeniu, nie znaczy, że musimy rozmawiać - bo przecież mogliśmy posiedzieć w ciszy, nie? Chyba, że Anka nie była w stanie dzielić ze mną tej małej przestrzeni, chociaż ja w sumie też nie byłem w stu procentach zadowolony z tego, że wybrała akurat tę łazienkę, skoro na bank w pobliżu były też inne. -Ale chcę tu siedzieć, nie czaisz? Muszę wiedzieć, czy z Hanką i Igą jest wszystko okej, a nie, że będę czekać na wiadomość od Ernesta - bo ten to też na pewno zanim ogarnie, żeby mnie poinformować, to minie pół wieku, tak jak podczas podróży do szpitala. Zamiast szybko babę swoją dowieźć na miejsce, to jego zaś zamroziło na długi czas. Ech, co za typ. W każdym razie, coś mnie tchnęło, by odblokować telefon Domańskiej, że to właśnie teraz jest ta chwila, by to zrobić. Dość szybko odnalazłem nasze wiadomości na messengerze i... zacząłem po prostu czytać wszystkie kolejne wiadomości po tej Anki, dotyczącej słynnego zdjęcia na tapecie. Zmarszczyłem brwi, pociągając też nosem, kiedy czytałem to wszystko, bo kurwa, Łukasz faktycznie pisał z mojego telefonu z Anką, podczas gdy ja nieświadomie odpłynąłem. -Ja pierdolę - powtórzyłem słowa blondynki, które padły tu chwilę temu, po czym z wrażenia złapałem się za głowę, nie dowierzając temu, co widziałem. -Dlaczego w ogóle w pomyślałaś, że to Tycka ci odpisuje? - spytałem, bo kurwa jakby.... serio? Serio myślała, że w czasie naszych cichych dni poszedłbym do mojej byłej? Żal Anka, kurwa, żal. Zapytaj kuzyna, kto łatwiej odpuszcza, ja czy on, no i kurwa, to zdanie mocno we mnie uderzyło, bo było kwintesencją mojego zachowania, nie tylko dzisiaj, ale i ogólnie, podczas naszego całego, lecz i krótkiego niestety związku. I... szczerze? Nawet nie wiedziałem, co mam powiedzieć. I w jaki sposób mam wyrazić to, co aktualnie czułem, bo Anka miała rację, tak? Była niewinna, a ja... cóż, spierdoliłem na całej linii. -Zapierdolę go, przysięgam - mruknąłem bardziej do siebie, niż do niej, po czym zacisnąłem mocno dłoń na telefonie, łokciami opierając się o zgięte kolana. Byłem chyba największym idiotą z całej naszej selkiewskiej społeczności i dopiero teraz sobie to uświadomiłem. Pytanie tylko, czy nie było już za późno.
https://selkiewo.forumpolish.com/t926-anka-firankahttps://selkiewo.forumpolish.com/f30-focza-2https://selkiewo.forumpolish.com/t927-ankaskakanka
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Pią Gru 10, 2021 11:52 pm
Anka Domańska
Anka Domańska
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
Ach, jak na tak krótko trwający związek, to dosyć sporo można było wyliczyć rzeczy, które teoretycznie wydarzyć się powinny nigdy, prawda? Najbardziej z tego wszystkiego bolała jednak sama myśl, że może jednak mój starszy brat... miał rację? I może to nie kwestia tych poszczególnych momentów, słów, czynów, zawahań i cichych dni, tylko prawda była taka, że tak naprawdę to nigdy nie powinniśmy byli w pierwszej kolejności w ten związek wchodzić, skoro tyle w nim było kłótni, nieporozumień, zazdrości i niedopowiedzeń przybliżających nas do tak bolesnego zerwania, tak? Ciężko było się z tym faktem pogodzić zakochanej po uszy małolacie, którą ewidentnie byłam, skoro jeszcze do dziś żyłam w przekonaniu, że skoro z chłopakiem wzajemnie wyznaliśmy sobie miłość, to... to teraz wszystko pójdzie jak z płatka i będziemy żyli długo i szczęśliwie, bo na tym polega miłość, tak? Szkoda tylko, że los zgotował nam nieco inny scenariusz, o wiele bardziej zagmatwany, z którym przyszło nam się teraz wspólnie mierzyć.
Ku memu zdziwieniu, kiedy zaproponowałam Hubertowi opuszczenie pomieszczenia, ten nie wstał i nie wyszedł bez słowa, czego normalnie bym się po nim spodziewała, a mimo wszystko został, uporczywie wpatrując się w ekran mojego telefonu, stwierdziwszy, że możemy przecież te kilka metrów kwadratowych dzielić, wcale ze sobą nie rozmawiając. Fakt. Tak, jakby cisza między nami kiedykolwiek coś dobrego zdziałała, prawda? W pomieszczeniu raz po raz rozlegał się tylko odgłos podciągania przeze mnie nosem, bo tego potoku nie dało się opanować. Nie, kiedy jego obecność, która do tej pory była kojąca, przypominała mi, że już nie jest mój. W ciszy przyjęłam również fakt, że Jasiński chce poczekać w szpitalu aż Iga urodzi, bo... przecież nie mogłam mu zabronić, tak? Powrót do domu zaproponowałam chłopakowi, w razie, gdyby naprawdę nie miał siły czekać tych kilku godzin i wolał wcześniejszą balangę odespać. Gdyby nie Erni, to nawet ja byłabym w stanie wysłać mu krótkiego SMS-a, że z Hanką i Igą wszystko dobrze, tyle że... No właśnie, stale przecież nie miałam przy sobie telefonu, więc kiedy przypomniałam sobie o jego istnieniu, stwierdziwszy, że mojemu byłemu chłopakowi już pewnie się do niczego nie przyda, podniosłam powoli głowę, jednocześnie wycierając mokre policzki bluzkę. I wtedy właśnie dostrzegłam tę zszokowaną minę Huberta, ze wzrokiem wlepionym w ekran aparatu, kiedy łapał się za głowę, scrollując, jak się domyślam, naszą rozmowę. A teoretycznie to moją i Łukasza. Odchrząknęłam tylko, czekając, aż skończy czytać całość, by móc odebrać od niego telefon, a następnie zapomnieć pewnie o całym zajściu, bo... szczerze wątpiłam, by starszy Jasiński miał zmienić nagle swoje zdanie odnośnie rozstania, natomiast on zadał mi pytanie. - No bo... No, dość dosadnie podkreśliłeś mi podczas ostatniej rozmowy, że żadna inna dziewczyna korzystająca z twoich usług nigdy cię tak nie upokorzyła, więc... - spuściłam wzrok, przesuwając wskazującym palcem po linii wodnej oka, bo w dalszym ciągu było mi z powodu tego krótkodystansowca niemożliwie głupio - więc pomyślałam, że mógłbyś chcieć się do takowej odezwać, żeby, nie wiem, poprawiła ci humor... Tycka pierwsza przyszła mi na myśl, bo... wtedy nie wiedziałam jeszcze, jak ona cię potraktowała - wzruszyłam ramionami, nieśmiało patrząc w kierunku bruneta, mówiąc w pełni szczerze o tym, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w taki sposób chciał się na mnie odegrać za to beznadziejne urażenie jego dumy, które było niepotrzebnym ciosem poniżej pasa. I to tak dosłownie poniżej pasa, bo oberwało się nie tylko hubertowemu ego, ale i (nie)zawodnemu przyjacielowi na dole, który pewnie zawsze starał się stanąć na wysokości zadania, co by obie strony były zadowolone, a tu takich rzeczy mu przyszło wysłuchiwać z ust jakiejś amatorki. - Tak naprawdę to cholernie bałam się, że to może być ona, dlatego musiałam się upewnić, że jednak nie... - dodałam jeszcze, przełykając głośno ślinę, bo, jak już kiedyś mówiłam, mimo zapewnień Huberta, że Letycja to dla niego zamknięty rozdział, do którego nie chce powracać, to ja przecież wiedziałam, że... serce nie sługa, tak? A ona była sto razy atrakcyjniejsza ode mnie. I pewnie nie sprawiała mu trakcie trwania ich związku tak niedojrzałych problemów jak ja... Słysząc tym razem mocną deklarację w stosunku do Łukasza, pokręciłam energicznie głową. - Przestań, Hubert. Ja sobie poradzę - odparłam automatycznie, nie chcąc nawet słyszeć, że Hubert będzie się próbował wszczynać bójkę. Zwłaszcza z członkiem swojej rodziny. - Od teraz to moja sprawa - i cyk, kolejne nieprzyjemne ukłucie w brzuchu, bo na głos wypowiedziane zostało, że już nie gramy wspólnie do jednej bramki, pięknie - i to ja muszę się tym zająć, nie ty, ok? - westchnęłam głęboko, wiedząc, że w ani jednym procencie nie jestem jeszcze gotowa, aby wziąć sprawy w swoje ręce, natomiast tym bardziej nie chciałam, aby to Jasiński poczuwał się do odpowiedzialności, tak? Zerwaliśmy, więc automatycznie nie musiał już działać w moim imieniu ani tym bardziej tego imienia bronić. Potrzebując ukrócić te swoje cierpienia na zimnej posadzce szpitalnej łazienki, po tych słowach zdecydowałam się powoli wstać na równe nogi. Stając przed lustrem, delikatnie opłukałam rozemocjonowaną twarz wodą, wycierając spod oczu palcem resztki tuszu, które tam zostawiły ciemne ślady, a potem poprawiłam z grubsza włosy, doprowadzając się do względnego, podkreślam, względnego porządku. I zanim zdecydowałam się wyjść z łazienki, stanęłam nad Hubertem, wyciągając w jego kierunku niepewnie dłoń. - Mogę telefon? Muszę wracać do rodziców. A i tak wystarczająco długo już mnie tam nie było - podciągnęłam nosem, a moja ręka, która zawisła w powietrzu, zaczęła niekontrolowanie drżeć, bo... cholera, tak strasznie chciałam go dotknąć. Mimo zranienia, tak desperacko łaknęłam ciepła jego ciała, że aż mnie to od środka zabijało, dlatego zaciskając na chwilę powieki, wstrzymałam oddech i czekałam, aż odda mi bez kontaktu cielesnego ten telefon, a ja będę mogła z czystym sumieniem odwrócić się na pięcie, wyjść i usiąść pod salą porodową, gdzie czekać już będą na mnie tylko i wyłącznie szczęśliwe wieści o Idze i Hani, bo... że tak powiem, tym przygnębiających i sprawiających, że człowiek ma ochotę skoczyć z mostu, już mi na dzisiaj wystarczy, dobra?
https://selkiewo.forumpolish.com/t430-hubert-jasinskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t455-thcjuszek-duzy-buszek#1480https://selkiewo.forumpolish.com/t456-hubii#1481https://selkiewo.forumpolish.com/f129-pietro-czwarte-m-29https://selkiewo.forumpolish.com/t463-thcjusz
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Sob Gru 11, 2021 1:01 am
Hubert Jasiński*
Hubert Jasiński*
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam

Wydaje mi się, że w naszym przypadku tylko cisza była najrozsądniejszym wyjściem z sytuacji, bo ilekroć podejmowaliśmy się jakiejkolwiek rozmowy, to kończyła się ona kłótnią bądź moim fochem, bo Anka świadomie lub nieświadomie mnie uraziła. A skoro nie potrafiliśmy póki co dojść do jakiegokolwiek porozumienia, to czy w przyszłości byłoby lepiej? Czy w ogóle istniało coś takiego, jak nasza wspólna przyszłość? Już pomijając fakt, że przecież nie tak dawno z nią zerwałem… tak się po prostu zacząłem teraz nad tym zastanawiać. Chociaż niektórzy przecież twierdzili, w tym moja mama, że po burzy zawsze wychodzi słońce i może właśnie nasze zerwanie było tą ostateczną burzą z piorunami, po której miało być już tylko lepiej? W tym momencie szczerze w to wątpiłem, chociaż przecież nie mogłem takiej opcji wykluczyć.
Słysząc jej odpowiedź na pytanie, które zadałem w związku z pojawieniem się w jednej z wiadomości imienia mojej byłej byłej dziewczyny, pokręciłem głową, wzdychając przy tym ciężko i ocierając rękawem bluzy resztki łez z policzków i zewnętrznych kącików oczu. -Na pewno nigdy w taki sposób nie poprawiłbym sobie humoru, już nawet pomijając to, w jaki sposób mnie potraktowała. Nie posunąłbym się do zdrady tylko dlatego, by się na tobie odegrać za słowa, które… w sumie to nie mają większego znaczenia. I niepotrzebnie się wtedy uniosłem i obraziłem- to fakt, gdybym mógł cofnąć czas, mając tę wiedzę co teraz, to rozegrałbym to wszystko zupełnie inaczej. Przede wszystkim zachowywałbym się zupełnie inaczej w stosunku do Anki, bo znaczna część moich zachowań była po prostu nie na miejscu i nie fair. -Chociaż w sumie nie wiem, co gorsze, czy ona, czy mój ukochany kuzyn, który lubi się wpierdalać tam, gdzie nie trzeba- prychnąłem, kręcąc głową. Nie potrafiłem zrozumieć, jak można być tak zepsutym człowiekiem, by posunąć się do czegoś takiego. Okej, byłem najebany, nie ogarniałem co się dzieje, więc dobra, mógł Ance odpisać, ale normalnie. Po co te całe gierki i przede wszystkim to zdjęcie, przez które straciłem dziewczynę? -Ale z czym sobie poradzisz? I jaka twoja sprawa?- znów zmarszczyłem brwi, przenosząc na Domańską wzrok. -Jak chcesz to z nim to załatw, ale nie mów, że to jest tylko twoja sprawa. Bo mnie też to dotyczy, bo przez niego…- zrobiłem coś, czego teraz cholernie żałuję. Dlatego musiał za to dostać po pysku, to może się nauczy, że nie ma prawa wpierdalać się w czyjeś życie. I tak jak się spodziewałem, nagle Anka wstała, po czym po ogarnięciu się przed lustrem, podeszła do mnie i poprosiła o swój telefon. Przez moment wpatrywałem się w jej drżącą dłoń, którą zresztą chciałem dotknąć i w sumie mógłbym to zrobić, nawet przypadkiem, podając jej telefon, ale ostatecznie zdecydowałem się na oddanie urządzenia bez jakiegokolwiek kontaktu cielesnego. I to nie dlatego, że nie chciałem jej dotknąć, tylko bardziej dlatego, że nie byłbym w stanie później puścić jej dłoni i tym samym pozwolić jej odejść. -Anka?- spytałem niepewnie, kiedy możliwe że zmierzała już w stronę drzwi. W tym czasie też podniosłem się z podłogi i zrobiłem kilka kroków w jej stronę. -Wiem, że te słowa niczego nie naprawią, ale przepraszam. Przepraszam cię za wszystko. Że musiałaś znosić moje humory, fochy i że w większości przypadków moje reakcje były zbyt emocjonalne i nieadekwatne do sytuacji. I, że nie wierzyłem w twoją niewinność i podjąłem pochopnie decyzję odnośnie do zerwania. Przepraszam- wiem, że teraz te przeprosiny to mogę sobie co najwyżej w dupę wsadzić, ale lepiej późno, niż wcale, prawda?
https://selkiewo.forumpolish.com/t926-anka-firankahttps://selkiewo.forumpolish.com/f30-focza-2https://selkiewo.forumpolish.com/t927-ankaskakanka
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Sob Gru 11, 2021 3:02 am
Anka Domańska
Anka Domańska
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DqDSiJoty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PDh0Zaxty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 3KFn8jAty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam M0616OBty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam S806zxQ
DOMEK NA FOCZEJ
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 5e7ba847f5d758858a1a8ddc990e5feb
16
169
znam cb krótko,
ale szczerze
W całym tym popłochu, dopiero teraz, kiedy zdecydowałam się podnieść głowę z kolan i rzeczywiście spojrzeć w kierunku Huberta, zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja spośród naszej dwójki uroniłam dzisiaj po zerwaniu łezkę. Teraz widziałam to dosyć wyraźnie, kiedy rękawem wycierał policzki i... chyba po prostu najzwyczajniej w świecie się tego nie spodziewałam. I to nie tak, że w ciemno wierzyłam kuzynowi Andrzejkowi, kiedy nawijał, że chłopaki nie płaczą, tylko nie wydaje mi się, by jakikolwiek inny facet kiedykolwiek uzewnętrznił się przede mną na tyle, aby jawnie, zdrowo sobie popłakać, jeżeli wymagała tego sytuacja. A obecna była jak najbardziej adekwatna, aby kilka łez uronić, o czym zresztą sama się na własnej skórze przekonałam, nie potrafiąc wcześniej powtrzymać się od płaczu.
Jego ciężkie westchnięcie na moją mugolską teorię odnośnie Tycki i tego, że mógłby wspomóc się jej towarzystwem w ciężkich chwilach, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, jak głupia i naiwna byłam, myśląc, że Hubert rzeczywiście szukałby pocieszenia w ramionach albo udach innej dziewczyny w dobie hipotetycznego zerwania. Zwłaszcza, jeżeli miałby się tym na kimś odegrać. Zagryzłam więc wargi, spoglądając z onieśmieleniem na podłogę, kiedy... moment, moment, czy on właśnie przyznał, że jego foch i obraza za przyporządkowanie mu epitetu, którego już więcej nie mam zamiaru przytaczać w rozmowie, były niepotrzebne i nie powinny mieć miejsca? Momentalnie uniosłam na chłopaka wzrok, żeby sprawdzić, czy mówi szczerze i... autentycznie na krótką chwilę mnie zatkało, co było dostrzegalne gołym okiem. Hubi to chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. W pozytywnym tego słowa znaczeniu tym razem. Pokiwałam więc lekko głową, odpuszczając sobie przeprosiny, bo przecież wiedział doskonale, że ja też szczerze żałowałam, że dopuściłam wtedy do głosu procenty buzujące w moim ciele z poprzedniego wieczoru, tak? Westchnęłam głęboko na ponownie wspomnienie Łukasza i jego zachowania wobec mnie. - Z nim sobie poradzę. I z jego końskimi zalotami też - odparłam cicho, drapiąc się po karku, bo nawet jeżeli jego komplementy rzeczywiście były wyszukane, to nie uważam, by powinny padać z ust kolegi z klasy, kiedy wiedział, że jestem byłam w związku z jego kuzynem, tak? Na stwierdzenie, że to także Hubiego sprawa, pokiwałam tylko potulnie głową, przyznając mu pokrótce rację, bo jeżeli chciał się z nim z jakiegoś powodu rozprawić, to miał przecież do tego pełne prawo.
W głębi duszy dziękowałam, że nie doszło do żadnego kontaktu cielesnego między mną a Jasińskim, a ja trzymałam już w ręce swój telefon, który nieźle dzisiaj między nami namieszał, dzięki czemu mogłam z zaciśniętymi wargami skierować się w stronę wyjścia z łazienki, aby zaraz potem dołączyć do rodziców, jednak w połowie drogi przystanęłam w miejscu, słysząc swoje imię, na którego brzmienie odchyliłam leciutko głowę, patrząc na Hubiego przez ramię, po raz kolejny nie spodziewając się, że padną tutaj tak ciężkiej wagi słowa. Przepraszam. Wypuściłam ciężko powietrze przez nos, odwracając się tym razem w kierunku chłopaka, który postanowił wstać z miejsca i zrobić kilka kroków w moją stronę, zmniejszając tym samym dystans między nami. Spojrzałam na niego już bardzo łagodnie, jakby zeszły ze mnie wszystkie negatywne emocje, jednak... - Hubi, ja... - zaczęłam, chowając telefon do kieszeni dżinsów i puszczając ręce luźno wzdłuż ciała - nie sądzę, żeby to była rozmowa na teraz. Nie, kiedy dzieją się tak znaczące rzeczy i kiedy powinniśmy wspierać całym sercem Igę i Erniego, a nie się spierać - przyznałam, centrując swoją uwagę na tym, po co tutaj do szpitala tak naprawdę przyjechaliśmy, bo na pewno nie po to, by się pokłócić i zrywać, tak? A że w biegu wydarzeń tak właśnie się stało, to... no cóż, ciężko było to cofnąć i w sekundę zapomnieć o sprawie, prawda? Przynajmniej mi. - Nie mówię, że to nasz koniec, po prostu... możemy o tym pogadać innym razem? - spojrzałam na niego wręcz błagalnie, mając świadomość tego, że kolejnej dawki tak intensywnych emocji nie jestem w stanie już dzisiaj przyjąć i... to nie tak, że odpulałam to wszystko dla świętego spokoju, tylko potrzebowałam sobie pewne rzeczy przemyśleć, przeanalizować, spojrzeć na nie z szerszej perspektywy. Tak po prostu. - Skupmy się teraz na tym, po co tutaj przyjechaliśmy, ok? - przełknęłam głośno ślinę, jakoś tak kontaktowo chwytając go za rękaw bluzy, który władował pewnie razem z ręką do materiałowej kieszeni, bo... boziu, autentycznie nie mogłam się powtrzymać. Nawet, jeżeli znaczyło to dotknięcie chłopaka jedynie przez ubranie. Wystarczyło. - Zastanówmy się sami, czego oboje tak naprawdę chcemy i oczekujemy, a potem możemy na spokojnie wrócić do tej rozmowy - zarządziłam bardzo elokwentnie i dojrzale, na koniec nawet leciutko się uśmiechając, bo... co tu dużo mówić, miałam nadzieję, że jesteśmy z Hubertem on the same page, przez co zawieszenie broni obojgu bardzo dobrze nam zrobi, a kiedy każdy poukłada sobie w głowie, jak to wszystko według niego powinno wyglądać, będziemy mogli wznowić dialog. Dialog, do którego bardzo chciałam powrócić. I miałam nadzieję, że on też, przez co moja ręka mimowolnie zacisnęła się na rękawie jego bluzy, kiedy czekałam niecierpliwie na odpowiedź chłopaka, będąc już praktycznie jedną nogą na zewnątrz pomieszczenia.
https://selkiewo.forumpolish.com/t430-hubert-jasinskihttps://selkiewo.forumpolish.com/t455-thcjuszek-duzy-buszek#1480https://selkiewo.forumpolish.com/t456-hubii#1481https://selkiewo.forumpolish.com/f129-pietro-czwarte-m-29https://selkiewo.forumpolish.com/t463-thcjusz
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Sob Gru 11, 2021 12:34 pm
Hubert Jasiński*
Hubert Jasiński*
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam
ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam UvXKTOp ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam PWFeOmy ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam VcEhZsb ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam DfkcC3f ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam 76TzViL
BLOK NA MAGELLANA
kc cb anka
19
188
pole, pole, łyse pole, ale mam już plan
pomalutku, bez pośpiechu wszystko zrobię sam

Wiedziałem, że Anka poradzi sobie z wprowadzeniem dystansu do koleżeńskiej relacji, jaka faktycznie łączyła ją z Łukaszem i w tę ich rozmowę nie miałem zamiaru się wtrącać. Ale nie mogłem odpuścić mu innej kwestii, dlatego z ulgą przyjąłem brak kolejnego sprzeciwu ze strony dziewczyny, gdy oznajmiłem jej, że mnie również czeka pojedynek z drugim Jasińskim.
Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że nasze dzisiejsze spotkanie skończy się w ten sposób. Już pomijając fakt, że w życiu bym nie pomyślał, że wyjdę ze szpitala jako wolny człowiek, zresztą samodzielnie też tę wolność zarządzając, ale bardziej chodziło mi o to, że rozstawaliśmy się teraz w pokoju. I z nadzieją, że to faktycznie nie będzie koniec, a chwilowa przerwa na przemyślenie sobie wszystkiego i ułożenie w głowie. -Masz rację, pogadamy o tym innym razem- przytaknąłem, bo opcja wróżenia do rozmowy za jakiś czas była o wiele bardziej racjonalna, niż ponowne roztrząsanie całej sprawy w tym momencie, kiedy emocje jeszcze nie opadły. Szczególnie, że tak jak powiedziała Anka, spotkaliśmy się tutaj w innym celu, tak? Lada moment Hanka miała przyjść na świat, a my, zamiast siedzieć przed salą i czekać na radosną nowinę, kłóciliśmy się niepotrzebnie, zrywaliśmy ze sobą i… naprawdę to było nie na miejscu. Kiedy zacisnęła dłoń na rękawie mojej szarej bluzy, skierowałem na moment wzrok właśnie w tamtą stronę, po czym znów pokiwałem głową. -Jasne, to będzie najrozsądniejsze wyjście z tej sytuacji, a teraz wracaj już do rodziców, co? Nim się zorientują, że tyle czasu cię nie ma- kiwnąłem głową w stronę drzwi, bo to wcale nie tak, że ją wyganiałem, bo nie mogłem dłużej znieść jej obecności, ale tak będzie lepiej. Szczególnie, że i tak miała już wychodzić, a nasza poważna rozmowa została przeniesiona na inny termin. A kiedy wyszła, odczekałem jeszcze kilka minut w łazience, żeby nie było przypału, po czym wyszedłem ostrożnie i skierowałem się w stronę krzeseł, na których początkowo siedzieliśmy, po drugiej stronie korytarza, co chwilę zerkając w kierunku Anki i jej rodziców. No i mam nadzieję, że w końcu przyszedł też taki moment, kiedy radosna nowina na temat Hani i Igi została ogłoszona, nie? I, że Erni nie zemdlał tam na sali porodowej z wrażenia, bo z nim różnie bywa.

/zt.x2
Re: ty dla mnie jesteś lustrem, ale niechcący je potłukłam
Sponsored content

Skocz do: