DOMEK NA FOCZEJ 44 160 Riders on the Storm There's a killer on the road DOMEK NA FOCZEJ 44 160 Riders on the Storm There's a killer on the road | Ewa Czarnecko data urodzenia: 02/03/1980r miejsce urodzenia: Warszawa cechy charakteru:Opanowany, Dobry, Towarzyski orientacja: Biseksualna stan cywilny: rozwódka miejsce zamieszkania: wynajmuje domek na Foczej zawód, miejsce pracy: Studio radiowe SelkiewoFM / Dyrektor kreatywny edukacja: wykształcenie średnie w Selkiewie od: dwóch miesięcy Witaj nieznajomy, pytanie do ciebie mam
I see your hair is burnin' Hills are filled with fire
Urodziłam się w roku małpy. To podobno rok, w którym rodzą się świetni terapeuci. Ludzie spod znaku małpy są odważni, pewni siebie i towarzyscy. Niczego się nie boją, nic im nie straszne. I taka właśnie jestem. Otwarta na nowe doznania silna kobieta, która wie, czego w życiu chce. Już on najmłodszych lat nie miałam problemu z podejmowaniem decyzji. Kiedy mogłam sobie wybrać jakąś zabawkę to decydowałam się od razu. Zwykle był to samochodzik, bo lalki jakoś mnie nudziły. Tata zawsze był ze mnie dumny, bo to wielki fan motoryzacji. W szkole byłam tą popularną dziewczyną, którą wszyscy lubią ponieważ jest zabawna i pomocna. Zawsze wyciągałam rękę do dzieciaków, które się przewróciły. Raz nawet stanęłam w obronie chłopca z klasy niżej, gdy chuligani z szóstej klasy kradli mu śniadanie. Dostało mi się potem od mamy, ale nie dlatego, ze się biłam. Dlatego, że wróciłam ze złamanym nosem. -Musisz być silną babą! Następne razem kop ich w jajca! - śmiała się jak czekałyśmy w kolejce do lekarza. Mama nauczyła mnie wiele. Przede wszystkim tego, że trzeba szanować innych ludzi. Traktować ich tak, jakby samemu chciało się być traktowanym. Zaznaczała przy tym, że dupę muszę mieć twardą, żeby nie dać się wykorzystywać. To była cholernie mądra kobieta. Mój tata bardzo ją kochał. Zajmowała się domem, ponieważ była na rencie. Nie widziała na jedno oko, ale nie nigdy nie zachowywała się jakby jej to przeszkadzało. Robiła codziennie rano zakupy, żeby tacie zrobić kanapki do pracy. Gotowała pyszne obiady i pomagała mi w lekcjach. Dlatego cholernie cierpiałam, kiedy w roku 1997 zmarła. Do samego końca była silna. Płakała tylko, jak nikt nie widział. Mojego tatę również ta śmierć bardzo bolała. W żałobie chodził 3 lata.
Are you a lucky little lady in the city of light Or just another lost angel, city of night
Kiedy w szkole pytali mnie kim chce zostać powtarzałam, że strażakiem. Cóż... strażakiem nie zostałam. Zostałam za to prezenterką radiową. Skąd mój wybór? Ojciec zaraził mnie miłością do muzyki. The Doors, Dawid Bowie, Black Sabbath. Wkurzało mnie, że nie puszczają takich rzeczy w radiu. Wysłałam CV do jakiejś niszowej stacji radiowej. Okazało się, że mój zachrypnięty od ciągłego palenia papierosów głos zrobił furorę. Prowadziłam słuchowiska, robiłam wywiady i świetnie się przy tym bawiłam. Byłam z siebie cholernie dumna. Co z tego, że to tylko radio prowadzone przez niewielką grupę studentów? Choć czasami było mi głupio, że ja studentką nie jestem. Chodziłam na wiele imprez pod pretekstem robienia reportaży. Jasne, robiłam je, ale skoro już tam byłam, to mogłam się zabawić. Najbardziej lubiłam oczywiście koncerty rockowych zespołów. Nosiłam glany, przerabiałam koszulki i malowałam paznokcie na czarno. Moje rude włosy idealnie to dopełniały. Na jednej z takich imprez poznałam swojego przyszłego męża. Zrobił na mnie spore wrażenie, przespaliśmy się ze sobą, a potem zjedliśmy śniadanie. Zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Dogadywaliśmy się świetnie. Z randki, randkę - zaszłam w ciążę. Trochę panikowałam, bo nie wiedziałam co teraz będzie. Marek jednak oświadczył mi się i chwilę później byliśmy już po ślubie. Przeprowadziłam się do niego, do Selkiewa. Ciąża przebiegła pomyślnie, poród był szybki, a syn urodził się zdrowy. Kochałam go już, kiedy był w moim łonie. Pokochałam bardziej, kiedy chwyciłam go w ramiona. Przez pierwszy rok życia Szymona zajmowałam się domem i synkiem. Nie przeszkadzało mi to, chociaż cholernie tęskniłam do mojej niezależności. Jak tylko miałam okazję zgłosiłam się do lokalnego radia. Cholernie się cieszyłam, kiedy przyjęli mnie do pracy. Życie dzieliłam między dom i pracę. Z mężem bywało różnie. Często się kłóciliśmy, ale małżeństwem byliśmy w miarę udanym. Na tyle udanym, że zaszłam w kolejną ciążę. W stacji radiowej pracowałam tak długo, jak mi na to pozwalała ciąża. 9 miesięcy zleciało jak z bicza strzelił. Gabrysie pokochałam tak samo mocno, jak Szymona. Mąż zaproponował, żebym nie wracała do pracy. Właściwie to nie zaproponował - przymusił mnie do tego. Jasne, świetnie się bawiłam wychowując dzieci, gotując i sprzątając. Tylko, że takie życie powoli mnie dusiło. Czułam się więźniem własnego domu i męża. Czarę goryczy przelała zdrada Marka. Powiedziała sobie "dość". Spakował wszystko co moje i uciekłam do Warszawy. Chciałam wziąć ze sobą dzieci... Problem polegał na tym, że mąż nie chciał mi ich oddać. Nigdy sobie pewnie nie wybaczę tego, że je zostawiłam za sobą.
She was a princess Queen of the highway Sign on the road said Take us to madre
Gdy wróciłam do Warszawy zamieszkałam u przyjaciółki z dawnych lat. Poznałyśmy się podczas mojej pierwszej pracy w radiu. Okazało się, że teraz jest dyrektorem jednej z większych stacji w Warszawie. Zaproponowała mi pracę spikera. Prowadziłam nocne słuchowisko. Czułam się spełniona zawodowo. Najgorsze jednak było poczucie winy, że moje dzieci wychowują się bez matki. Skutecznie jednak tłumiłam to imprezami w klubach LGBT. Skąd ja w takim klubie? Cóż... z przyjaciółką wdałam się w romans. Nic zobowiązującego. Byłyśmy razem, aż do wakacji w 2020 roku. Rozeszłyśmy się w zgodzie i nadal się przyjaźnimy.
Women seem wicked when you're unwanted Streets are uneven when you're down
Ważnym momentem w moim życiu było dowiedzenie się o tym, że Gabi jest w ciąży. Przyjęłam ją do siebie z otwartymi ramionami. Zapewniałam, że będzie dobrze, że damy sobie radę. I dałyśmy. Pomimo tego, że mój wnuk urodził się za wcześnie. Z trudem przyszło mi rozstanie z córką i wnukiem. Nie mogłam jednak wrócić z nimi tak od razu. Miałam pracę, zobowiązania... Jak tylko udało mi się wszystko ogarnąć to przeprowadziłam się do Selkiewa. Z moim doświadczeniem zawodowym oraz znajomymi w lokalnej rozgłośni dostałam pracę jako dyrektor kreatywny. Wróciłam idealnie, ponieważ poprzednik wyprowadził się do Sopotu w pogoni za karierą.
|
|
DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. Admin DOMEK NA FOCZEJ 0 0 Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami, Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami. | Karta zaakceptowana! Witaj na naszym forum!Jestem przekonana, że Twoje dzieci na pewno będą wniebowzięte twoim pojawieniem się w Selkiewie! Nie jestem pewna co na to twój eks-mąż, ale zaprzątałabym sobie tym głowy. Czego jestem jednak pewna to to, że selkiewskie radio zyskało niesamowicie doświadczonego radiowca. Swoje miejsce zamieszkania znajdziesz tutaj: Klik!Możesz teraz uzupełnić tematy w swoim przyborniku lub od razu rozpocząć rozgrywkę. Pamiętaj, na napisanie pierwszego posta przysługują Ci trzy dni od chwili zaakceptowania karty postaci! Baw się dobrze! |
|