bez szans. urodziła mu się siostrzenica i teraz to on nawet na maturzystów ma wyjebane jak kękę

zresztą, pytasz, jakbyś co najmniej miał zamiar się przygotować na jakikolwiek test heh

jezu, łukasz... przecież mówiłam ci, że to była pomyłka i nie miałam pojęcia, że to ty. myślałam, że wyraziłam się jasno i nie trzeba bd już tego roztrząsać

jak na moje, to właśnie wiele rzeczy dzieje sb przypadkiem. tak samo jak ktoś przypadkiem zrobił nam tę fotę, która musi zniknąć. MUSI, czaisz?

kto ci to wysłał? łukasz, błagam usuń to i nikomu nie pokazuj

bo tu naprawdę nie chodzi o to, czy nam się podobało, czy nie, podczas gdy to się nie powinno było nigdy, przenigdy wydarzyć, rozumiesz?

mówiłeś o tym komuś?

cześć, łuki. nie no, nie mów tak, nie jestem na cb zła ani nic. przetrawiłam całą tę sytuację i nie chowam urazy. w końcu nic z tych rzeczy, które się wydarzyły, nie były twoją winą cnie

nie czuję się ostatnio najlepiej dlatego opuszczam szkołę. w sumie to też nie mam za bardzo motywacji, żeby do niej chodzić

nie bd owijać w bawełnę, nie jestem już z twoim kuzynem i trochę ciężko mi się po tym pozbierać po prostu

możesz babie powiedzieć, że jestem chora, bo planuję załatwić sobie zwolnienie na tydzień

i ten... dzięki za troskę. dobrze wiedzieć, że przynajmniej jeden jasiński nie ma na mnie wyjebane :)

jasne, że była. nie musisz mnie usprawiedliwiać, łuki.... z perspektywy czasu wiem, że gdybym się tak nie najebała w sylwestra, to by do tego wszystkiego nie doszło. ale to już przeszłość

a co do niego to... nie winię go o to, że "pozwolił mi odejść", ale mam żal, że zaczął sb do mnie zwracać bez żadnego szacunku, o ile wgl zdecydował się już odezwać, bo o to też było ciężko. i to mnie chyba boli najbardziej

łukasz, teraz tak mówisz uwierz mi, hubert też niejednokrotnie to powtarzał. ale prawda jest taka, że każdy w końcu w którymś momencie odchodzi

a ja najwyraźniej niszczę wszystko, czego się dotknę. więc póki jeszcze masz szansę, to proszę cię uciekaj

jesteś chyba jedyną osobą, która wierzy, że to rzeczywiście był przypadek. nawet mój rodzony brat raczej sceptycznie podchodzi do sprawy. a ty? jako jedyny jesteś po mojej stronie. serio

nie chcę oceniać jego poprzednich związków, ale czasem mnie nachodzi, żeby odezwać się do jego ostatniej byłej i porównać doświadczenia, przegadać pobieżnie sprawę, ale...

ale potem orientuję się, że to zupełnie niepotrzebne i ani trochę nie pomoże mi to sb wyleczyć z huberta

tak naprawdę to boję się, że nic nie jest mi w stanie aktualnie pomóc

może jakaś finalna rozmowa z nim, nwm. co z tego, skoro on i tak woli chlać w sopocie z jakąś laską niż przyjechać i po ludzku pogadać ze swoją ciężarną byłą dziewczyną?

jasne, że wie. jak myślisz, dlaczego nie jesteśmy już razem?

łatwo jest dziecko zrobić, trochę ciężej wychować, i niby mu się nie dziwie, ze nie jest gotowy na wychowywanie, ale… skąd pomysł, że ja jestem?

różnica między nami jest taka, ze on sprawę może olać, co już zresztą zrobił, ja już nie bardzo

tak czy inaczej, sama jeszcze nie wiem, co zrobię z dzieckiem, dlatego nie mów nikomu w szkole, ok?