Wszystkie blaty w lokalu pokryte są obrusami w kratkę, które z dnia na dzień zbierają coraz to kolejne plamy po tłustej zupie. Za często prane to one nie są, ale rzadko kto zwraca na nie uwagę, gdyż zajęty jest pałaszowaniem tego, co kelnerka w odświętnym stroju postawi przed nim na talerzu. Jednolite ubranie pracowników to kolejny plus tego miejsca, bo kto nie chciałby, w oczekiwaniu na zrealizowanie zamówienia, popatrzeć na młode dziewczyny wciśnięte w kolorowe, folklorowe stroje, prawda? A, właśnie... na obsłudze pracują tutaj wyłącznie panie. Chodzą pogłoski, że właściciel jest niesamowitym seksistą i niekoniecznie z szacunkiem odnosi się do swoich pracownic, przez co żadna nie wytrzymuje tutaj dłużej niż miesiąc, ale... kto go tam wie. Możliwe, że jest w tym ziarenko prawdy, skoro ogłoszenie "zatrudnię kelnerkę" powieszone na drzwiach, widnieje tam cały rok.