Góra Dół
Selkiewo
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/https://selkiewo.forumpolish.com/
Przed wejściem
Wto Gru 22, 2020 10:14 pm
Selkiewo
Selkiewo
Przed wejściem Empty
DOMEK NA FOCZEJ
Przed wejściem E3009b6720894f66de0f92665720c7d1421e5842
0
0
Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami,
Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami.
Admin
Przed wejściem Empty
DOMEK NA FOCZEJ
Przed wejściem E3009b6720894f66de0f92665720c7d1421e5842
0
0
Znów popłynę na morze kąpać się z gwiazdami,
Znów popłynę na morze, spotkam z kolegami.

Przed wejściem
Przyjechałeś do Selkiewa tylko na weekend? A może potrzebujesz paru dni odizolowania i odsapnięcia od ludzi? Bo mam nadzieję, że nie sprowadzasz tutaj kogoś z kim nie jesteś w związku (Andżela i jej informatorzy są wszędzie, pamiętaj!), jeśli tak to wiedz że pan Tomek i pani Grażynka z recepcji na pewno skarcą Cię niezadowolonym spojrzeniem. Ale na szczęście przed wejściem jest spory parking, dlatego nie musisz się martwić o to, gdzie zostawisz auto. A teraz szybko, zamelduj się i idź na spacer po Selkiewie!

mak, figa
Wto Sie 10, 2021 10:16 am
Oskar Szwobielski
Oskar Szwobielski
Przed wejściem LTLdtxp Przed wejściem QhO4Cnd Przed wejściem HexAiCE
PENSJONAT
Oskar Karaoke Mistrz
27
171
I'm stepping through the door
And I'm floating in a most peculiar way
Przed wejściem LTLdtxp Przed wejściem QhO4Cnd Przed wejściem HexAiCE
PENSJONAT
Oskar Karaoke Mistrz
27
171
I'm stepping through the door
And I'm floating in a most peculiar way
Z recepcji pensjonatu wypadł na zewnątrz jak rzucony falą przypływu rozbitek. Od razu poczuł się lepiej. Na horyzoncie majaczyły ciemnawe chmury, powietrze falowało wonią nagrzanego asfaltu, a maski kilku pozostawionych przy budynku samochodów niemal skwierczały od upału. Oskar od razu nabrał ochoty na jajka sadzone. Nie spodziewał się jednak, by w najbliższej okolicy mógł znaleźć bistro serwujące podobne specjały. Niewiele zresztą widział, bo nie pomyślał jakoś, by wychodząc, zgarnąć do kieszeni przeciwsłoneczne okulary. A chuj tam. — rzekł do siebie, w odpowiedzi na myśl, że przecież daleko nie ma, mógłby się po nie wrócić. I przytknąwszy łapę do czoła, jak marynarz wypatrujący lądu z bocianiego gniazda, ruszył przed siebie. Po zaledwie kilku krokach poczuł dziwne mrowienie u nasady prawej z kończyn, dolnej. Przeszło mu przez myśl, że to ziemia zamierza się rozstąpić, odsłaniając — na przykład — podziemny parking dla VIPów. Mrzonki na bok — pomyślał Oskar. To wibrował mu galaxy w kieszeni. Czy ty właśnie zostałeś jutuberem? — usłyszał, gdy tylko pacnął palcem zieloną słuchawkę, nie zdążył nawet dobrze przytknąć telefonu do ucha. I na skrzyżowaniu zgodnie z pierszeństwem proszę - padło zaraz.
Mama, może skup się na jeździe, żeby nie skończyć pod tramwajem. Nie żal ci kursantki? — odpowiedział Oskar i usłyszał dziarskie dzień dobry! gdzieś w tle; głos osoby, która niechybnie rzuciła się na kurs prawa jazdy z hajsu zebranego na osiemnastkę. Sam zdał egzamin dość późno, dlatego nie przepadał za młodymi kierowcami.
Tobie matki nie żal? – odezwał się znów głos na pierwszym planie. – Wywiało cię nad to morze. Na światłach prosto.
Nie żal, przecież ostrzegałem. Chyba że się przekręcisz z tęsknoty, wtedy byłoby mi głupio.
Nie kłam, ty nie masz poczucia wstydu. Żeby publicznie ze mnie robić idiotkę, co nie odróżnia miast? W demencję mnie wrabiasz?
Nazwałem cię też autorytetem.
I tylko to ci się udało. Na szczęście, bo inaczej... Tu zjeżdżamy z ronda. Inaczej nieprędko bym z tobą pogawędziła.
Oskar milczał długą chwilę, wypędzając z głowy demony sarkazmu; wiedział, że mama nie ma cierpliwości do zbyt zgorzkniałych ripost. Kursantka zdążyła dwukrotnie przećwiczyć ruszanie pod górkę, zanim wykombinował polubowną replikę.
Czyli to nie ty mi dałaś łapkę w górę?
Oczywiście, że dałam, taka nie jestem! Sprzęgło... Żebyś mi zawsze pamiętał podziękować rodzinie za wsparcie, jak już się wylansujesz.
Całej rodzinie? Z imienia i nazwiska?
A co...? Sprzęgło jeszcze trzymaj. Korona ci z głowy nie spadnie. Ojciec specjalnie sobie konto założył, żeby ci lajka dać. Miałbyś nawet komentarz, gdyby go Matylda nie powstrzymała! ...I teraz puść, tylko powoli.
Zawsze miała łeb na karku....
Daj spokój, skaranie boskie. Wiesz, co mi ostatnio powiedziała? — po tym pytaniu zapadła nagła, złowróżbna cisza. — Zgasł — poinformowała matka jak gdyby nigdy nic. — Musisz kluczyk przekręcić, o, bieg... bieg!, nie z dwójki... I włączamy się do ruchu.
Że się wyprowadza?
Prędzej mi kaktus wyrośnie, nie. Wręcz przeciwnie. Że jest w idealnym wieku na mieszkanie z rodzicami. Prosto, prosto. Za stara na szlaban, za młoda, żeby się wyprowadzić. O, tak powiedziała.
I co, dałaś jej szlaban za pyskowanie?
No nie, bo miała trochę racji.
Mówiłem, łeb na karku.
Kiedyś nie wytrzymam i przetrącę. Kurs będzie robić, mówiła ci? Tutaj przy tym citroenie możesz się zatrzymać.
Nie. To chyba dobrze?
No dobrze, dobrze, tylko czemu... Wsteczny. I równolegle. Tylko czemu gdzieś u obcego? Mówiłam, żeby przyszła, przecież nie musi zaraz ze mną jeździć, to woli kasę wydać. Żebym się nie naprzykrzała podobno. No, stój, wyjedź, bo nic z tego nie będzie.
Niech wyda, przynajmniej nie na głupoty. Powinnaś się cieszyć.
Dalej sobie podjedź, to na spokojnie wycofasz. No. Widzisz, takie gadanie z tobą...! Dobra, synek, muszę kończyć, bo w pracy jestem.
To dzwoniłaś ogólnie obgadać życiowe wybory Matyldy? – Oskar czuł, że jakiś wątek nie wybrzmiał w tej rozmowie.
A nie, nie, czekaj! Dzwoniłam powiedzieć ci, żebyś się tak nie wyrażał. Dziewięć bluzgów naliczyłam! — Nawet go zdziwiło, że tylko tyle. Mama zwykłą cholerę kwalifikowała jako słowo niecywilizowane i obelżywe, a za kardynalny przejaw upadku obyczajów uważała coraz częstsze niewypikiwanie przekleństw w telewizji. Chwytała się za serce, ilekroć spodziewała się usłyszeć ku*wa, a zamiast niej wybrzmiewało słowo w pełnej krasie.
Przykro mi, mama, licencja poetyka, nie możesz ograniczać wolności wypowiedzi artystycznej.
Kierunkowskaz...
Jak mnie nazwałaś? - Oskar nie mógł się powstrzymać, gdy żart sam wskakiwał do dialogu. Wygłupy przyniosły zresztą skutek, bo na ostatniej prostej mama postanowiła wreszcie uderzyć w meritum.
Nie bądż taki mądry. Dzwoniłeś do Asi ostatnio? — przez chwilę nikt nic nie mówił, tylko tykanie migacza wypełniało rozmowę. (Klik-klyk, klik-klyk, klik-klyk). Oskar poczuł się jak jeden z tych nieszczęśników w teleturniejach, którzy nie znając odpowiedzi, z tępym wyrazem twarzy gorączkowo szukają jej wśród najodleglejszych synaps, gdy tymczasem dźwięk zegara wyrywa okrutnie sekundę za sekundą i wysysa z człowieka wszystkie wartości duchowe jak dementor podczas pocałunku — pomyślał Oskar. – Expecto patronum. Na ziemię ściągnął go głos matki, wyraźny jak dźwięk utraty szansy w Familiadzie.
Odwiedziła nas wczoraj.
Po chuj?, miał ochotę zapytać, ale zdecydował się na wypowiedź bardziej rzeczową: Coś z mieszkaniem? — Migacz wciąż tykał w tle. (Klik-klyk, klik-klyk).
Tak, papiery. Chyba zapomniałeś, że to wynajem okazjonalny był? Przeszło ci przez myśl, kto tej dziewczynie podpisze papiery notarialne?
O kurwa, nie — pomyślał Oskar, ale znów wybrał bardziej elokwentną odpowiedź: I co, ty jej podpiszesz? (Klik-klyk, klik-klyk, klik-klyk...)
Zmusiłam ją, bo nie chciała! Przyszła, żeby oddać klucze i wróciłaby tam do siebie! Szczękościsk miała taki, aż jej wargi zbielały. Dobrze, że znalazłam w lodówce jeszcze ciasto i wino; zjadła, popiła i dała sobie przemówić do rozsądku. (Klik-klyk).
Mogła do mnie zadzwonić... — rzucił głupio Oskar, zanim ugryzł się w język.
Mogła, ale nie zadzwoniła. Tobie się wydaje, że wszyscy są tacy gruboskórni, a po niej ten wyjazd nie spłynął... (Klik-klyk, klik-klyk).
Po mnie też...
Ty masz figę zamiast serca, czasami. Zadzwoń do niej, zanim ci będzie za głupio. (Klik-klyk, klik-klyk, klik-klyk).
Dobra, mama, bo ci się ten migacz przepali. Kończę – poinformował i rozłączył się. Nie schował jednak galaxy do kieszeni; postanowił rzeczywiście wybrać numer do swojej bratniej duszy, zanim echo rozmowy z dementorem przeminie, a wraz z nim gotowość do telefonowania.

Skocz do: