Powoli upadający biznes, gdzie książki, albumy oraz przeróżne poradniki kupisz za przysłowiowe grosze, a przy okazji nabawisz się alergii na kurz, który pokrywa grubymi warstwami okładki tych dzieł sztuki. Nie jest zaskoczeniem, że coraz mniej osób sięga teraz po papierowe wersje utworów, natomiast schorowany właściciel z całego serca wierzy, że książki znów wrócą do łask i zdoła antykwariat utrzymać. Hm, a może warto sobie pomóc i zatrudnić kogoś młodszego ze świeżym pomysłem na to miejsce?